Małe kina prowadzone są najczęściej przez gminy przy ośrodkach kultury. Jeszcze kilka lat temu ich sale były wręcz oblegane przez kinomanów. Dziś na seanse przychodzi garstka widzów.
W kinie w Krapkowicach ostatnio było ich pięciu. Kierownictwo miało dylemat, czy w ogóle opłaca się wyświetlać film. Ostatecznie zdecydowano, że projekcja się odbędzie, żeby nie zniechęcać mieszkańców do miejscowego kina.
- Problem tkwi przede wszystkim w starym projektorze, takim sprzed kilkudziesięciu lat, który przystosowany jest do wyświetlania filmów na taśmie celuloidowej o szerokości 35 mm - tłumaczy Aleksander Bernat, dyrektor krapkowickiego ośrodka kultury.
- Wytwórnie zaprzestają produkcji filmów na takich nośnikach, bo to przestarzała i droga technologia. W związku z tym większość produkcji wypuszczanych jest na nasz kraj w ilości kilkudziesięciu kopii, a pierwszeństwo do nich mają duże kina.
My dostajemy je dopiero po miesiącu, a czasami nawet później. Wtedy większość widzów nie jest nimi zainteresowana, bo już dawno film widzieli.
Liczba widzów w małych kinach spada w zastraszającym tempie, co sprawia, że generują one coraz większe straty. - W 2011 roku wpływy z biletów wyniosły ok. 80 tys. złotych, a w tym roku to raptem 19 tys. - przyznaje Edward Szymainda, dyrektor domu kultury w Zdzieszowicach, gdzie działa kino "Odrodzenie". - Jeszcze rok temu graliśmy przynajmniej 8 nowych tytułów w miesiącu. Teraz musieliśmy się ograniczyć do 1-2.
Kierownicy małych kin nie mają wątpliwości, że na ich marną sytuację wpływ miało powstanie dużych, sieciowych.
- Niegdyś liczył się tylko film, a dzisiaj ludzie robią przy tej okazji zakupy w galeriach handlowych - zauważa Zbigniew Ziółko z ośrodka kultury w Głubczycach.
I tak jak inni gospodarze skromnych sal kinowych jest przekonany, że do w 2014 r. może dojść do ich całkowitego zamknięcia.
- To byłaby duża strata, sama wolę oglądać film w kameralnym miejscu, a nie w sieciówkach, które kojarzą mi się z komercją i wszechobecnym zapachem popcornu - mówi Dorota Piekarczyk z Krapkowic, która pasjonuje się filmem.
Żeby małe kina przetrwały, gminy musiałyby zainwestować w nie setki tysięcy złotych. Jeden cyfrowy projektor, dzięki któremu można wyświetlać filmy w technologii 3D, to wydatek ok. pół miliona złotych.
A samorządy uważają, że mają ważniejsze wydatki. W Krapkowicach, Zdzieszowicach i Głubczycach takich "filmowych" inwestycji prawdopodobnie nie będzie w przyszłym roku.
Jedyną szansą dla małych kin mogą być dotacje na zakup sprzętu.
Udziela ich Polski Instytut Sztuki Filmowej, a dostać można nawet 175 tys. zł. Pieniądze są jednak przyznawane pod warunkiem, że samorządy dopłacą brakującą resztę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?