To koniec podwórkowego azylu dla zwierząt?

Redakcja
Od lewej: Tomek, Weronika, Oliwia i Bartek.
Od lewej: Tomek, Weronika, Oliwia i Bartek. Sławomir Mielnik
Pustostanem na jednym z opolskich osiedli, w którym dzieci opiekują się bezdomnymi zwierzętami, zainteresowali się miejscy urzędnicy. Bynajmniej nie po to, aby pomóc.

- Niech pani nam pomoże, bo straż miejska chce zabrać zwierzęta - po godzinie 19 zadzwonił do redakcji 12-letni Bartek, współzałożyciel podwórkowego schroniska dla zwierząt, które powstało na jednym z opolskich osiedli. Pojechaliśmy na miejsce, ale strażnicy stwierdzili, że żadnych zwierząt zabierać nie mają zamiaru. - Dostaliśmy sygnał, że ktoś przetrzymuje tu koty, więc musieliśmy to sprawdzić - tłumaczyli.

Radość dzieci nie trwała jednak długo. Następnego dnia na miejscu pojawił się pracownik wydziału zarządzania zasobem komunalnym opolskiego ratusza (pustostan jest własnością miasta) po to, aby... zamknąć budynek na kłódkę.

- Zapłakane dzieci, z kotkami na rękach, siedziały w drzwiach pustostanu i błagały, żeby nie zabierać im zwierząt - relacjonuje Alicja Kuryło, mama Bartka i 14-letniej Moniki. - Dziewczynki były jeszcze w łóżkach, kiedy dowiedziały się, że pani z urzędu przyszła zamknąć ich “bazę". W piżamach wyskoczyły na mróz, żeby ratować swoich podopiecznych - opowiada.

- Ktoś interweniował u nas w tej sprawie, dlatego przyjechaliśmy po to, aby zabezpieczyć przebywające w pustostanie zwierzęta - usłyszeliśmy od pracownicy ratusza, która pojawiła się na miejscu. Na pytanie, czy aby na pewno najlepszą pomocą dla czworonogów jest zamknięcie ich na kłódkę w pustostanie, urzędniczka stwierdziła, że... przecież szyby w budynku są powybijane, więc zwierzęta swobodnie będą mogły wyjść na zewnątrz.

O sprawę zapytaliśmy Zofię Twarduś, naczelnik wydziału zarządzania zasobem komunalnym. - Nie wiedziałam, że taka decyzja została podjęta, ale być może podjął ją mój zastępca - stwierdziła pani naczelnik. - Swoją drogą nie sądzę, żeby rozlatujący się pustostan był najlepszym miejscem dla młodzieży - mówi pani naczelnik, ale zaraz dodaje, że budynek wprawdzie jest zdewastowany, ale nie zagraża bezpieczeństwu przebywających w nim osób.

Czy to koniec podwórkowego azylu? Czytaj w środowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska