Dwa lata temu, przy okazji zbierania materiału do artykułu, miałam okazję rozmawiać z rodzicami uczniów niepełnosprawnych. Mama Wojtka opowiadała, jak jej syn gasł w oczach, gdy z powodu choroby musiał zostawać w domu i jak z radości niemal frunął dwa metry nad ziemią, gdy pchany przez nią wózek kierował się do bramy szkoły.
Mama Wiktorii przyznawała, że szkoła i kontakt ze sprawnymi rówieśnikami dużo daje jej córce, ale także i jej samej. Opiekując się Wiktorią dniami i nocami, te kilka godzin samotności było dla niej prawdziwym wytchnieniem.
Wróciły do mnie te historie po przeczytaniu artykułu o najnowszych planach resortu edukacji. Krzywdzących, dzielących dzieci na lepsze i gorsze. Bo jak wytłumaczyć dziecku, które przecież wiele czuje i rozumie, że nagle nie może chodzić do szkoły i musi uczyć się w domu? Drodzy rządzący, nie róbcie tego dzieciom, które i tak są pokrzywdzone przez los.
Codzienny kontakt z rówieśnikami daje wiele zarówno im samym, bo czują, że są włączane do społeczeństwa, jak i zdrowym dzieciom, które uczy tolerancji i wrażliwości. Niepełnosprawność to nie choroba zakaźna. Skoro wspieracie kobiety, które decydują się urodzić niepełnosprawne dzieci, wspierajcie je też na dalszym etapie życia, a nie zamykajcie w domu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?