To wybór dla naszych dzieci

Poparcie dla wstąpienia Polski do Unii Europejskiej zadeklarowało tam 90 procent głosujących. Frekwencja wyniosła 50,16 procent.
- Jak dotąd frekwencja przy różnego rodzaju głosowaniach zawsze u nas osiągała średnie wartości i jesteśmy mile zaskoczeni wynikami z soboty i niedzieli - powiedział nam wczoraj Romuald Haraf, wiceburmistrz Krapkowic. - To, że tym razem poszło tak dużo ludzi, na pewno wynika z tego, że nasi mieszkańcy wiedzą, czym jest Unia Europejska. I to nie z telewizji czy reklam, ale sami się przekonali, bo prawie każda rodzina utrzymuje kontakty z Zachodem. Mieszkańcy wiedzą również, że gmina korzysta już teraz z pieniędzy unijnych. Jeśli udaje nam się je uzyskać, to staramy się po prostu ludziom to powtarzać. Oni z kolei widzą efekty, i tak można najprościej wytłumaczyć, dlaczego tak wielu poszło głosować.

Średnią zaniżały głównie wioski, w których wielu wyborców tylko teoretycznie nadal tam mieszka, a faktycznie dawno wyjechali do Niemiec. W Steblowie na przykład poszło do urn zaledwie 34,5 procent uprawnionych, ale za to aż 136 osób na 149 głosujących skreśliło "tak".
Jeszcze większy procent euroentuzjastów mieszka w Dąbrówce Górnej. Swoje poparcie dla Polski w Unii Europejskiej wyraziło tam aż 92,5 procent głosujących w miejscowej szkole.
- Taka frekwencja to i tak jest sukces w porównaniu z tą, jaka była podczas ostatnich wyborów samorządowych - stwierdza nauczyciel Leszek Felsztyński. - Nie ma się co dziwić, że tak wiele osób jest za Unią, skoro trzy czwarte młodych ludzi pracuje na Zachodzie i widzi, jak tam jest. Oni właśnie w Unii widzą swoją przyszłość. Z drugiej strony obaw też nie brakuje, i to nie tylko wśród osób bez niemieckich paszportów. Jakiś miesiąc temu rozmawiałem z ludźmi z Rogowa, głównie rolnikami z mniejszości, i oni też się mocno zastanawiali, jakiego dokonać wyboru.

Nie tylko jednak młodzi mieszkańcy Dąbrówki głosowali za wstąpieniem naszego kraju do wspólnoty europejskiej.
- To chyba normalne, że głosowało się na "tak" - pani Anna, kobieta dobrze po siedemdziesiątce, jest zaskoczona naszym pytaniem. - Tyle lat byliśmy zawiedzeni, to teraz trzeba mieć jakąś nadzieję, że będzie lepiej. Młode jaskółki powylatywały z prawie wszystkich domów do Niemiec, a tylko stare, siwe gołąbki siedzą na miejscu i czekają. Może w tej Unii się doczekamy ich powrotu.
Będąc wczoraj po południu w Dąbrówce, nie udało nam się spotkać nikogo spośród 24 osób, które postawiły krzyżyk przy kwadraciku z "nie".
- Skreślając "tak", nie robiłam tego dla siebie, ale z myślą przede wszystkim o przyszłości swoich dzieci - mówi Marzena Peszka, prowadząca w wiosce sklep spożywczy. - Gorzej już chyba nie będzie, więc może być tylko lepiej z roku na rok. Praktycznie cała moja rodzina jest na Zachodzie, więc trudno nie głosować za Europą. Chociaż znam parę osób, które w to nie wierzą, i wiem, że mieli głosować przeciwko wejściu do Unii. Nie mają pracy i to właśnie bieda ich tak do wszystkiego zniechęciła. Uważają, że już tak rozkradziono Polskę, że żadna Unia nam nie pomoże. Pożyjemy, zobaczymy.
- Nie ma przyszłości dla naszych dzieci, jeżeli nie wejdziemy do Unii - dodaje Urszula Droździoł, przedszkolanka. - Nam z pewnością nie będzie tak dobrze przez najbliższe lata, ale może chociaż już na emeryturze doczekamy się lepszych czasów. Lepiej późno niż wcale.