Tomasz Copik: Odra stała się dla mnie najważniejsza

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Tomasz Copik (na pierwszym planie) zawsze cieszył się uznaniem kibiców Odry.
Tomasz Copik (na pierwszym planie) zawsze cieszył się uznaniem kibiców Odry. Sławomir Jakubowski
Rozmowa z 37-letnim zawodnikiem, który był ulubieńcem opolskich kibiców, a który odchodzi z drużyny.

Sam pan uznał, że już nie daje rady, czy z pana zrezygnowano?
Chciałem dalej grać, ale trener uznał, że już mnie nie widzi w składzie. Normalna kolej rzeczy.
Ma pan żal?
To za dużo powiedziane. Może niedosyt i już nie chodzi o to, że trener ze mnie zrezygnował. Miał do tego prawo. Tego się mogłem spodziewać. Nie za wiele grałem w ostatnim sezonie, mam też swoje lata (37 - dop. red.). Szkoda, że nie powiedziano mi zaraz po sezonie, że już nie ma dla mnie miejsca w składzie. Normalnie trenowałem, przygotowywałem się. W tym czasie rozmawiano z innymi zawodnikami, a ze mną nie. Byłem zawieszony w próżni i nie wiedziałem co dalej ze mną.
Teraz już wiadomo?
Dostałem propozycję pozostania w zespole, ale na warunkach, które całkowicie mi nie odpowiadały. Zaproponowano mi też jednak dalsze prowadzenie zespołu rezerw, a także - wraz z Piotrkiem Plewnią - prowadzenie drużyny juniorów. Jestem na początku drogi trenerskiej i te obowiązki szkoleniowe przyjmuje z radością. Nie odchodzę więc z Odry jako klubu. Nie mam też zamiaru teraz żalić się na klub. Kilka razy pomógł mi w trudnej dla mnie sytuacji, kilka razy ja mu pomogłem. Butów na kołku jeszcze nie zamierzam wieszać, ale drużynie rezerw na boisku już nie pomogę, bo będę grał w klasie okręgowej w zespole Orła Źlinice.
Zimą tego roku minęło 15 lat od momentu, kiedy trafił pan do Odry. Jak to się stało?
Byłem wtedy w Polonii Bytom, która tak jak Odra była wtedy na zapleczu ekstraklasy. W Bytomiu jednak były problemy z wykupieniem mnie z Gwarka Zabrze, którego byłem zawodnikiem. Pojawiła się propozycja z Odry. Trener Bogusław Baniak mnie chciał i tak trafiłem do Opola.
Pamięta pan swój debiut w opolskiej drużynie?
Nie mogę sobie przypomnieć (był to pierwszy mecz wiosny w 2000 roku, a Odra pokonała u siebie Ceramikę Opoczno 2-0 - dop. red.). Doskonale pamiętam natomiast drugi mecz. Pojechaliśmy do Częstochowy grać z Rakowem. Przed meczem spadł śnieg i zastanawiano się nad jego odwołaniem. Gospodarze koniecznie chcieli grać i spotkanie się odbyło. Wygraliśmy 1-0, a ja zdobyłem zwycięskiego gola pod koniec pierwszej połowy. Dlatego właśnie tak dobrze pamiętam ten mecz.
Wymieni pan sześciu-siedmiu kolegów z ówczesnego składu?
Bez problemów. W bramce był Rafał Kopaniecki albo “Kita" (Robert Kitowicz - dop. red.). W obronie oprócz mnie byli Maniek Kucharski, Rzepa, Berliński, Tomek Jagieniak oraz oczywiście Maciek Michniewicz, który cały czas jest w zespole. W pomocy byli Czajkowski, Jaskot, Sławek Maciuszek, a w ataku Andrzej Niedzielan, Piotrek Sobotta, Prohorenkovs grający potem w kadrze Łotwy. Do składu przebijali się też młodsi ode mnie Adam Berbelicki, czy Marcin Łachowski.
Grał pan w Odrze za różnych czasów. Kiedy przychodził było bogato. Potem biednie, a za trzecim razem stabilnie, ale na niższym poziomie sportowym. Można te trzy okresy porównać?
Pod względem sportowym ten mój trzeci pobyt (od początku 2012 roku - dop. red.) jest najgorszy, bo zespół jest głównie w 3 lidze. Teraz jednak klub jest najlepiej poukładany organizacyjnie. Za pierwszym razem, kiedy byłem w Odrze (lata 2000-02), pieniądze były znacznie większe, ale wiele rzeczy odbywało się na “wariackich papierach". Za drugim razem (lata 2007-09 - dop. red.) była głównie bieda w klubie. Coś w tym jest, że ona jednoczy, bo chyba wtedy pod kierunkiem trenerów Mroziewskiego, a potem Prawdy mieliśmy najbardziej scementowany zespół i była w nim znakomita atmosfera. Tego okresu strasznie mi żal. Zimą 2009 roku mieliśmy sporą przewagę nad strefą spadkową w 1 lidze i gdyby nie brak pieniędzy i rozpad zespołu, to byśmy się pewnie utrzymali. Przez całkowity brak pieniędzy w klubie odchodziliśmy do innych zespołów. Sam zresztą odszedłem. Klub natomiast zbankrutował i stoczył się nisko w sportowej hierarchii. Fatalnie się to wtedy wszystko potoczyło.
Był pan też w drużynie w bardzo wstydliwym sezonie 2000/01, gdy Odrze w osiąganiu dobrych wyników pomagał “Fryzjer".
Bardzo nie lubię wracać do tego. Zapieprzałem na boisku, starałem się, cieszyłem ze zwycięstw. Potem wyszło na jaw jak to wszystko wyglądało. Dopiero jak grałem w innych klubach to się dowiadywałem powoli szczegółów. Jako młody piłkarz nie byłem wtajemniczony w to, co się działo. Wiedziało o tym kilku starszych piłkarzy w drużynie, co nie zmienia faktu, że każdemu piłkarzowi, który wtedy grał powinno być wstyd, bo kibice byli oszukiwani.
Był pan przez wiele lat ulubieńcem kibiców.
Dziękuje wszystkim fanom Odry za wsparcie dla mnie przez tyle lat. Zresztą w innych klubach też mnie doceniali za zaangażowanie na boisku. Umiejętności brakowało, ale tego zaangażowania nigdy.
Grał pan łącznie w 12 klubach, ale w Odrze najdłużej, bo 8,5 roku. To dla pana wyjątkowy klub?
Mam takie dwa. Pierwszym był Górnik Zabrze. Kibicowałem mu (Copik pochodzi z leżących koło Zabrza Przyszowic - dop. red.), chciałem w nim zagrać i w nim też zadebiutowałem w ekstraklasie. Potem najważniejsza stała się Odra. W końcu tyle lat tu grałem, tyle przeżyłem. Nie ma co ukrywać, że tak się stało w dużej mierze dzięki żonie. Poznałem ją w Opolu, kiedy pierwszy raz tu grałem. Potem, gdy dwa razy wracałem do Opola, to właśnie po to, by być na stałe razem z rodziną, a nie tułać się sam po kraju.
Grał pan też 1,5 roku w innym klubie z regionu - MKS-ie Kluczbork.
Bardzo miło wspominam wszystkich ludzi związanych z MKS-em. Tam wiele osób jest bardzo zaangażowanych w pomoc klubowi i to jest jego duża wartość. Szkoda, że tuż przed moim odejściem zawaliliśmy całkowicie sprawę i nie utrzymaliśmy się wtedy w 1 lidze. Po spadku z niej do Kluczborka przyszedł trener Smółka, więc nie spotkaliśmy się w jednej drużynie. Teraz po roku wspólnej pracy tak się złożyło, że nasze drogi się rozeszły. **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska