Tomasz Kaliszan: Prezydent robi wszystko, żeby nasze inicjatywy nie były realizowane

Łukasz Żygadło
"Nie przejmujemy się za bardzo tym jak prezydent Arkadiusz Wiśniewski do nas podchodzi. Przywykliśmy, że skupia bardzo dużo uwagi na samym sobie, a nie na pracy." Rozmowa z Tomaszem Kaliszanem, radnym Opola z Platformy Obywatelskiej.

Waham się czy zadawać pytania na „ty” czy per „pan”, ponieważ znamy się jeszcze z czasów, gdy byliśmy nastolatkami.

Nie róbmy sztuczności. Dziwnie będzie się rozmawiało, gdy przyjmiemy tak sztywny styl.

W takim razie zacznę od tego, że zastanawiam się z kim rozmawiam. Z radnym, który chce być dalej radnym miasta, czy może samorządowcem, który ma większe ambicje?

Każdy ma swoje ambicje i chce iść do przodu. Stagnacja nie jest nikomu na rękę i dotyczy to życia osobistego, planów zawodowych ale również rozwoju miasta. Uważam, że w Opolu jest bardzo dużo do zrobienia, a historia mojej pracy w Radzie Miasta i polityce, pokazuje, że nie jestem w niej dla zwykłej obecności, tytułów czy pieniędzy, lecz wolę realnie działać. Samorząd jest dużą częścią mojego życia i bardzo lubię tę pracę.

Praca radnego pochłania dużo czasu?Jeśli ktoś chce naprawdę pracować na rzecz mieszkańców, to pochłania go bardzo dużo.

Otóż to, „jeśli chce pracować”. Ja widzę dwie grupy radnych, tych którzy potrafią łączyć pracę zawodową z dużą aktywnością w Radzie Miasta, oraz radnych, którzy wpadają raz w miesiącu na sesję, głosują i tyle ich wyborca widział. Ty należysz do grupy aktywnych, dlatego pytam, czy to bardzo czasochłonne, czy może trzeba po prostu chcieć pracować?Ciężko jest oceniać innych i nie jest to moja rola. Ja pracuję w prywatnej firmie, dużej korporacji znanej na arenie międzynarodowej i praca zawodowa zajmuje mi dużo czasu. Mimo wszystko bardzo często spotykam się mieszkańcami, organizuje spotkania, konferencje i nigdy nie odmawiam mediom wywiadów, ponieważ to również jest forma dialogu z mieszkańcami. Nie informuję o wszystkich spotkaniach na Facebooku, jak robi to prezydenta Opola. W mojej ocenie media społecznościowe nie są najważniejszą formą komunikacji, tylko jednym z modelów.

Trudniej lub ciekawiej jest być radnym opozycji w Radzie Miasta, czy w ekipie współrządzącej? Ty zaliczyłeś jeden i drugi format.

Tak samo trudno. Oczywiście może być łatwiej przeforsować różne inicjatywy, gdy posiada się za sobą zaplecze rządzące w mieście. Będąc w opozycji jest to bardzo ciężkie.

Dlaczego?

Prezydent robi wszystko, żeby nasze inicjatywy nie były realizowane. Mimo wszystko udało się kilka naszych inicjatyw przeforsować z pomocą dużej presji społecznej. Jedną z nich jest tężnia na osiedlu Malinka.

To był pomysł Platformy Obywatelskiej?

Tak. Platforma Obywatelska złożyła wniosek w tej sprawie. My bardzo patrzymy na kwestie ekologii w czym różnimy się z prezydentem Wiśniewskim, który uważa, że jakość powietrza jest jaka jest i miasto nie ma na to dużego wpływu. My uważamy inaczej, miasto może mieć wpływ i może działać na rzecz poprawy jakości powietrza.

Ostatnio wicemarszałek Zbigniew Kubalańca powiedział, że prezydent Wiśniewski niszczy demokratyczną opozycję. Czy wy jako radni, odbieracie to w taki sposób, że Arkadiusz Wiśniewski jakby odbiera wam prawo do krytyki?

Nie przejmujemy się za bardzo tym jak prezydent do nas podchodzi. Przywykliśmy, że prezydent skupia bardzo dużo uwagi na samym sobie, a nie na pracy. Przyjął taki system działania, że jeśli ktoś go krytykuje, mówi coś innego niż on, to jest to złe. My byliśmy przeciwko wzrostowi podatku od nieruchomości, opłaty deszczowej, cen biletów autobusowych, czy mamy zatem mówić, że chcemy źle?

Może budżet tego wymagał?

Kolejne miesiące wykazały, że pieniądze są w budżecie. To było wola prezydenta. Jeśli można wydawać łącznie 12 mln na dokumentację techniczną pod obiekty, to znaczy, że również można zrezygnować z podwyżek podatków. Gdy krytykujemy za to prezydenta, on jest zdziwiony tym, że ktoś ma inne zdanie, jednak my uważamy, że tak trzeba. Na tym polega polityka. Może Arkadiusz Wiśniewski jeszcze tego nie zauważył?

Pamiętam, że jeszcze w poprzedniej kadencji samorządu radni PO głośno pytali o kwestię sprzedaży działki na dawnym targowisku przy ul. Targowej, którą nabył prywatny przedsiębiorca. Sprawa była kontrowersyjne i wydaje mi się, że radni ją po prostu odpuścili po wcześniejszych sporach z prezydentem.

Nie odpuściliśmy. Wciąż mamy wiele pytań i wątpliwości w tej sprawie. Przypomnę, że wszystko zaczęło się od zmiany planu zagospodarowania przestrzennego w tym miejscu, gdy działka była jeszcze własnością miasta. Wówczas zwiększono możliwość zabudowy tego terenu w stosunku do aktualnej zabudowy o jedno piętro. Dlatego będziemy mieli tam blok wyższy od szkoły, która jest w okolicy. Czyli niedopasowany do tego miejsca. Gdy sprawa wyszła na jaw, wszystko zostało na jakiś czas wstrzymane, jednak w tej kadencji prezydent głosami swoich radnych doprowadził do tego, że zamiana doszła do skutku. Dla mnie niezrozumiałym jest, dlaczego wartość działki w centrum miasta nie została zweryfikowana na wolnym rynku w postaci przetargu.

Nie masz wrażenia, że cała opozycja w Radzie Miasta, czyli PO i PiS, po prostu odpuściła prezydentowi w pierwszej i w drugiej kadencji?

Nie zgodzę się. Warto wskazać, że w pierwszej kadencji mieliśmy ścisłą współpracę prezydenta z PiS. Można powiedzieć, że Arkadiusz Wiśniewski był wręcz kadrowym opolskiego PiS-u, obsadzając działaczy Zjednoczonej Prawicy w spółkach i urzędzie. Mieliśmy wiceprezydenta Kowalskiego, Rola, Violetta Porowska była dyrektorem w ZOZ-ie. My jako Platforma Obywatelska krytykujemy prezydenta od dwóch kadencji i będziemy dalej.

Jak do konfliktu radnych z prezydentem podchodzi marszałek Andrzej Buła? Przypomnę, że sprawa eskalowała po tym jak radni PO zorganizowali konferencję prasową pod ratuszem, po czym Arkadiusz Wiśniewski zaczął stwarzać problemy ws. działki pod Centrum Usług Publicznych.

Kuriozalna sytuacja. Prezydent przekazując działkę i tworząc CUP w danym miejscu, działa i tworzy miejsce pod inne instytucje. Będzie tam Urząd Marszałkowski, Krajowa Administracja Skarbowa i Urząd Miasta. Arkadiusz Wiśniewski nie zachował się tu poważnie. To nie jest dobry warsztat samorządowca.

Dopytam, co na to marszałek Buła? Nie miał do was pretensji?

Oczywiście, że nie. Marszałek Buła nie ma tendencji autorytarnych w stosunku do samorządowców i nie jest osobą konfliktową. Nigdy nas nie ograniczał, mamy prawo jako radni działać. Zresztą spójrzmy jak wiele inwestycji na Opolszczyźnie doszło do skutku czy będzie realizowanych, choćby budowa obwodnicy Nysy. Dla marszałka nie ma znaczenia, czy ktoś lubi się z danym samorządowcem. W przypadku CUP - jak widać - również współpraca doszła do skutku. Gdyby zsumować środki, które popłynęły do samego Opola przez ostatnie osiem lat, to blisko ćwierć miliarda złotych. To środki, które pozwoliły prezydentowi zrealizować wiele inwestycji.

Niebawem będzie rok odkąd prezes WiK Ireneusz Jaki powiadomił prezydenta Wiśniewskiego o sytuacji w spółce. Jak patrzysz na tę sprawę?

To pokazuje jak prezydent miasta nie prowadzi nadzoru właścicielskiego nad spółkami. Dowiadujemy się, że straty w wyniku przetargu na prąd mające sięgać nawet 12 mln złotych, nie wpływają negatywnie na sytuację spółki. Widzimy, że spółka łupiła mieszkańców od wielu lat, a koszty wody dla mieszkańców mogły być niższe. Mamy w Opolu wodę podziemną, co pozwala na jej wydobycie niskim kosztem. Takie spółki jak WiK nie mogą zarabiać na mieszkańcach.

Tylko w tabeli podwyżek cen wody w ostatnich latach widzimy bardzo niskie wzrosty.

Tylko my od kilku lat powtarzamy, że jeśli spółka ma niskie koszty, to dlaczego mamy zwiększać opłaty? Ja nie widzę takich potrzeb. Inna kwestia, gdzie ukazuje się wyjątkowa niekompetencja do zarządzania spółkami, to sprzedaż udziałów WiK do Polskiego Funduszu Rozwoju.

Dlaczego to jest kontrowersyjne?

Mamy tu kłamstwo w stosunku do radnych. Podczas sesji Rady Miasta zostałem okłamany przez panią skarbnik, która przekazała, że PFR nie będzie miał wpływu na pracę spółki, w tym na powoływanie lub odwołanie prezesa. Jak widać, jest zupełnie inaczej. PFR posiada takie prawo. Została oddana kontrola nad spółką miejską, niezależnie od tego, kto jest jej prezesem lub kto będzie prezydentem miasta.

Mówisz, że po aferze przetargowej, mimo wszystko finanse spółki pozwalają na jej dalszą działalność. Czyli prezes Ireneusz Jaki nie jest tak złym zarządcą jak stara się to przedstawić Arkadiusz Wiśniewski? Jeśli było tak źle, to gdzie był prezydent przez ostatnie siedem lat, kiedy wręcz chwalił ówczesny zarząd?

To jest kluczowe pytanie. Prezydent jako większościowy współwłaściciel powinien uczestniczyć w walnych zgromadzeniach spółki. To prezydent wyznacza kierunki funkcjonowania spółki poprzez tak zwane roczne cele zarządcze.

Wierzysz w mobbing prezesa Jakiego?

To bardzo delikatna i skomplikowana sprawa.

Na antenie TVP3 Opolu ujawniliśmy nagranie z posiedzenia Rady Nadzorczej WiK na którym siostra prezydenta Wiśniewskiego, która pracuje w spółce, pytana o współpracę z zarządem, nie mówi nic o mobbingu. Jedyny zarzut jaki padł, to długie procedowanie dokumentów.

Protokół sporządzony przez inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy mówi o tym, że dochodziło do mobbingu ze strony wszystkich członków zarządu. Jest to kuriozalna sytuacja. Pracownik nie może chodzić do pracy zestresowany, nie może czuć w niej strachu, zwłaszcza gdy mówimy o spółce mającej wyznaczać standardy.

Tylko czy uważasz, że prezydent Wiśniewski nie wiedziałby o mobbingu? Gdyby on był, to jego własna siostra milczałaby przez tyle lat?

Faktycznie ciężko w to uwierzyć. Myślę, że jeśli sprawa trafi do Sądu Pracy, dowiemy się, czy doszło do mobbingu. Zobaczymy, czy trafią do sądu jakieś sprawy.

Jakie według ciebie powinno być Opole?

Powinno być miastem szczęśliwym i życzliwym dla mieszkańców. Niestety teraz nie jest takie. Oczywiście Opole jest miastem kompaktowym, jednak mamy wiele możliwości do zmian i rozwoju miasta, aby mieszkańcy czuli się lepiej. Wskażę na jeden przykład dotyczący osiedla Chmielowice, które jest nowym osiedlem. Mieszkańcy nie mają tam dostępu do małych interakcji społecznych. Mamy tu zamianę blokowiska na domowisko. Jest tam jeden sklep i przystanek, do których nie ma chodnika, wyjazd jest utrudniony, a komunikacja miejska nie działa z odpowiednią częstotliwością. Małe interakcje społeczne wpływają na poczucie szczęścia i zmniejszenie ilości stresu. Tego typu osiedla, będące poza miastem nie są dobrymi rozwiązaniami urbanistycznymi. Mamy też problem Osiedla Malinka, gdzie mieszkańcy skarżą się na brak dostępu do terenów zielonych. Trzeba myśleć o takich kwestiach, ponieważ samorząd, to nie tylko budowa stadionu, CUP, czy duże inwestycje, ale troska o lokalną społeczność, o chodniki, parkingi, komunikację zbiorową czy place zabaw.

Wrócę do pytania z początku rozmowy. Zastanawiam się z kim rozmawiam, ponieważ słyszę, że Tomasz Kaliszan może być kandydatem na prezydenta?

Ciężko powiedzieć, co będzie. Jeszcze daleko do wyborów samorządowych. Z pewnością deklaruje udział w wyborach samorządowych, gdzie mieszkańcy i wyborcy będą mogli zweryfikować moje działania.

Nie wierzę, że nie masz takich ambicji jak prezydentura w Opolu.

Oczywiście, że mam. Jestem ambitny i nie boję się zaangażowania. Jednak na tę chwilę jeszcze za wcześnie, żeby snuć takie plany. Dużo ciężkiej pracy jeszcze przed nami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska