Tomasz Kapica: "My idziemy do kina, a w Moskwie strzelają korki"

Trwa wojna. Nie jakaś hybrydowa, ale pełnoskalowa, pochłaniająca ofiary liczone już nie w dziesiątkach, a setkach tysięcy. Rakiety używane na tej wojnie spadają na Polskę, a jedna z nich zabiła nawet naszych obywateli. Nasze bezpieczeństwo jest zagrożone i dlatego wszyscy powinniśmy otaczać nasze wojsko i straż graniczną szacunkiem i czcią, na którą bezwzględnie członkowie tych formacji dotychczas zasłużyli i wciąż zasługują. Tymczasem do kin idzie propagandowy gniot, który przedstawia naszych mundurowych jako sadystów znęcających się nad migrantami.

Dziś już wiadomo, że Mińsk i Moskwa wymyśliły hybrydową operację rozerwania szczelności polskich granic i zalania naszego kraju niekontrolowanym napływem migrantów z Afryki i Wschodu, aby później było im łatwiej rzucić na kolana Ukrainę. Plan był taki, że osłabiona atakiem hybrydowym Polska nie będzie w stanie aktywnie wspierać uchodźców z Ukrainy, co pozwoli osłabić morale narodu ukraińskiego i podbić go. Filmy takie jak „Zielona granica” idealnie wpisują się w rosyjską propagandę, która przedstawia polskie wojsko i polskie państwo w bardzo niekorzystnym świetle, chcąc tak naprawdę osłabić nasze bezpieczeństwo.

Problemem Polski jest dziś jednak nie tylko to, że takie „dzieła” powstają, ale również daleko idąca akceptacja dla nich przez przedstawicieli części elit politycznych, czy tak zwanych elit kulturalnych. Możemy się różnić w wielu kwestiach, ale w sprawach bezpieczeństwa Polski choćby klasa polityczna powinna mówić jednym zdaniem. Niestety, tak nie jest.