Tomaszewski: Jeśli Brzęczek nie wygra meczu z Austrią, to powinien być zdymisjonowany

Mateusz Skrzyński
Mateusz Skrzyński
Jerzy Brzęczek musi rozwiązać kilka problemów.
Jerzy Brzęczek musi rozwiązać kilka problemów. Andrzej Szkocki / Polska Press
W piątek reprezentacja Polski przegrała swój pierwszy mecz w eliminacjach do Euro 2020. W poniedziałek kadra Jerzego Brzęczka zagra na PGE Narodowym z Austrią. - Jeśli Brzęczek nie wygra meczu z Austrią, to powinien być zdymisjonowany - mówi legendarny bramkarz reprezentacji Polski Jan Tomaszewski.

Po czterech wygranych z rzędu mówiło się, że reprezentacja Polski może zakończyć eliminacje bez straty punktu. W piątek okazało się, że to niemożliwe.

Meczu ze Słowenią nie przegrała drużyna, tylko Jerzy Brzęczek. Zrobił to na własne życzenie. Mam nadzieję, że to był ostatni dzwonek dla selekcjonera, żeby wrócił do normalności, a nie kombinował. Tylko przypomnę, że Brzęczek przegrał na własne życzenie Ligę Narodów. Po dobrym meczu we Włoszech i normalnym ustawieniu zaczął eksperymentować w meczach z Portugalią i Włochami na Stadionie Śląskim. Skończyło się, jak się skończyło, a moim zdaniem mieliśmy szansę nie tylko na wygranie grupy, ale również na organizację turnieju finałowego w Polsce.

Tamte mecze były jednak swojego rodzaju poligonem. Brzęczek miał budować zespół najpierw na eliminacje, a później na Euro 2020.

Mówiono, że buduje zespół... Prawda jest taka, że buduje to się wrzód na d..., a nie drużynę narodową. Ją albo się ma, albo się nie ma.

I co z tego wyszło? Jak podoba się panu styl gry naszej reprezentacji?

Brzęczek po raz kolejny dał się podpuścić pseudodziennikarzom i pseudofachowcom, żeby grać dwoma „dziewiątkami”. Ba! Jeden nawet proponował, żeby grać trójką z Arkadiuszem Milikiem, gdy ten był zdrowy. To jest po prostu największy idiotyzm, jaki tylko może istnieć w futbolu. Real Madryt, czy Barcelonę stać na to, żeby kupić pięć „9”, a grają jedną. Tak samo jest z reprezentacjami. Spójrzmy na przykład na Francuzów. Tak się po prostu gra. Brzęczek myśli, że ze słabym rywalami można grać dwoma klasycznymi napastnikami.

Do tej pory styl gry naszej reprezentacji był przyćmiewany przez wyniki. Po każdym meczu dopisywaliśmy sobie trzy punkty. Ze Słoweńcami miało być podobnie, zwłaszcza, że wygraliśmy z Izraelem 4:0 w Warszawie.

Po tych słabych meczach, ze słabymi przeciwnikami, po których zdobyliśmy 12 punktów, powiedziałem, że skończyły się żarty, a zaczęły się schody.

Za bardzo uwierzyliśmy, że z takimi rywalami po prostu nie da się przegrać?

My już teraz musimy myśleć o tym, jak będziemy grać w finałach mistrzostw Europy. Przy takiej grze złapie nas byle jaki przeciwnik, który jest na troszeczkę wyższym poziomie, a przy takim systemie gry nie będziemy w stanie zdobyć żadnego punktu.

Gdzie Pana zdaniem leży największy problem?

Mówiłem o tym od samego początku i teraz to wszystko się potwierdziło. Piątek może grać za Lewandowskiego, ale nie z Lewandowskim. Na tym cierpi pomoc. Najlepsze mecze graliśmy wtedy, gdy za Lewandowskim grał Zieliński i czwórka pozostałych pomocników. W meczu ze Słowenią Zieliński wyróżniał się pod kątem umiejętności indywidualnych, ale w defensywie po prostu nie istniał.

Wszyscy zagrali słabo. Brzęczek po raz kolejny zdecydował się postawić na sprawdzonych ludzi. Znowu na ławce rezerwowych usiadł Maciej Rybus.

Wystawienie Bereszyńskiego na lewej obronie to jakaś prowizorka. Wcześniej rzeczywiście Rybus był kontuzjowany, Reca nie grał i wydawało się to rozsądne. Ale Bereszyński jest prawym obrońcą, całe życie jest ustawiany na tej stronie, jego wiodącą nogą jest prawa i to nią chociażby dośrodkowuje. Ze Słowenią było widać, że cały czas jej szukał. W tym momencie pytam się po cholerę Brzęczek powołuje Rybusa? Moim zdaniem był to kolejny błąd selekcjonera przy wystawianiu składu.

We wcześniejszych meczach udało się zagrać na zero z tyłu, choć mieliśmy sporo szczęścia.

To, na jakiej podstawie Jurek robi zmianę w bramce? Tym bardziej że jedna zmiana w linii obrony była wymuszona z uwagi na kontuzję Kamila Glika, za którego zagrał Michał Pazdan. Robienie w takim momencie drugiej zmiany jest samobójstwem.

Fabiański grał przecież w poprzednich dwóch meczach. Szczęsny był kontuzjowany.

Bez względu na to, jak grał Fabiański, gdybym na miejscu Szczęsnego dowiedział się przed wylotem do Lublany, że będę rezerwowym, to bym tam nie poleciał. Moim zdaniem Wojtek został sprofanowany. To się nie mieści w głowie. Mieliśmy kapitalny duet bramkarzy, który znakomicie się uzupełniał. Wojtek był numerem jeden, a „Fabian” był jego zmiennikiem. Na jego miejscu wyjechałbym do Turynu.

Bramkarze są jednak naszym najmniejszym zmartwieniem. Ze Słowenią nie stworzyliśmy sobie żadnej groźnej sytuacji. Niby strzeliliśmy gola, ale sędzia go nie uznał.

Gol Grosickiego był jak najbardziej prawidłowy. Nawet jeśli sędzia uznałby bramkę, to była już musztarda po obiedzie. Niech Brzęczek zrozumie, że jest selekcjonerem, a nie trenerem drużyny klubowej w tej naszej ekstraklasie, gdzie można grać systemem 1-10 i wygrać mistrzostwo Polski, by następnie odpaść w pierwszej rundzie eliminacji do europejskich pucharów. Musi zrozumieć, że trenuje jedną z 20 najlepszych drużyn na świecie i musi grać tak jak grają inni. Jeśli nie wygra meczu z Austrią - a wygrać może tylko jeśli będzie grał Lewandowskim i Zielińskim na „10” - to powinien być zdymisjonowany.

Problem w tym, że nie za bardzo jest jakaś alternatywa. Zwłaszcza na skrzydłach brakuje nam piłkarzy w formie.

Nie trzeba wcale wiele zmieniać. Należy powrócić do normalności, czyli do tego, co graliśmy z Włochami w Bolonii. Nie jest wcale tak, że nie mamy skrzydłowych. Jest Grosicki, Kądzior, Szymański. Spójrzmy, chociażby na Krystiana Bielika, który wszedł za Mateusza Klicha i był zdecydowanie lepszym zawodnikiem.

Brzęczek pracuje już rok, jednak ciężko doszukać jakiegoś wypracowanego schematu. Ta reprezentacja nie ma stylu.

Na razie tylko jeden Brzęczek wie, na czym to wszystko polega. Jeszcze raz mówię. Jego to przerosło i jeśli nie dojdzie do wniosku, że powinien grać tak jak na wyjazdach w Portugalii, czy Włochami i coś złego się stanie z Austrią, to jak najszybciej powinniśmy zmienić selekcjonera. Na Euro awansujemy, tylko potem będzie kompromitacja.

Największym pozytywem meczu w Lublanie był debiut Krystiana Bielika. Pana zdaniem, to on powinien zając miejsce obok Grzegorza Krychowiaka na środku pomocy?

Nie chce wypowiadać się w tej kwestii. Klich, Linetty i Bielik są zawodnikami defensywnymi i niezależnie, którego z nich Brzęczek wystawi obok Krychowiaka, to nie popełni żadnego błędu. Na pewno musi zagrać Krychowiak.

Ciężko jest grać nie mając drugiej linii. W meczu ze Słowenią nasi obrońcy najczęściej posyłali długie piłki na głowę Roberta Lewandowskiego. Pierwszy celny strzał oddaliśmy dopiero w 70. minucie meczu.

Drugiej linii nie mamy tylko dlatego, że grał tam Zieliński, a on nie potrafi grać w defensywie, więc Słoweńcy mieli przewagę. Zieliński powinien grać tuż za plecami Lewandowskiego i zostać zwolniony z zadań defensywnych. Wtedy w jego miejsce zagrałby, któryś z młodych skrzydłowych i na pewno wyglądałoby to dużo lepiej. Z Piątkiem - i to mówię z pełną odpowiedzialnością - graliśmy przez 70 minut w dziesiątkę.

Kubeł zimnej wody na pewno nie zaszkodzi. Chyba nie obawia się Pan, że możemy nie awansować?

Nie. W najgorszym wypadku wyjdziemy nawet z drugiego, albo poprzez baraże Ligi Narodów. Tylko co z tego, jak gramy tak jak gramy. Dlaczego Brzęczek zamiast Glika nie wystawił w Szczęsnego? Przecież mógł grać i najwyżej broniłby nogami, a Fabiański normalnie. To jest taka samo jak z wystawieniem dwóch „9”. Coś się zawsze osłabia, a w tym przypadku osłabiliśmy drugą linię.

Po słabym początku eliminacji Austriacy idą jak burza. Ostatnio rozgromili Łotwę 6:0. Jest się czego obawiać?

Na pewno faworytami jesteśmy my. Tylko musimy grać normalnie. Ale jak Brzęczek ponownie zacznie wymyślać i kombinować z ustawieniem, to czarno to widzę.

Jak zatem powinniśmy zacząć poniedziałkowy mecz na PGE Narodowym?

Być moze dałbym szansę Szymańskiemu na prawym skrzydle. W środku mógłby zagrać Bielik, ale nie chce niczego sugerować. W każdym razie któryś z naszych defensywnych pomocników powinien zagrać obok Krychowiaka. Mam również nadzieję, że Kamil Glik dojdzie do pełni sprawności. Niestety, ale Michał Pazdan pokazał, że nie jest już tym piłkarzem, którego pamiętamy z finałów Euro 2016. Trzeba się chyba powoli zastanowić nad powołaniami dla Sebastiana Walukiewicza z kadry młodzieżowej. No, chyba że na stoperze zagra Bielik. Trzeba zagrać swoje i to powinno wystarczyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska