Toni Corredera, trener Dremana Opole Komprachcice: Atrakcyjna gra to obowiązek. Bez tego nie będziemy bardziej medialni [WYWIAD]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Toni Corredera dąży do tego, by mecze Dremana oglądało się z przyjemnością. - Nie lubię jedynie wyczekiwania na błędy przeciwnika w niskiej defensywie - podkreśla.
Toni Corredera dąży do tego, by mecze Dremana oglądało się z przyjemnością. - Nie lubię jedynie wyczekiwania na błędy przeciwnika w niskiej defensywie - podkreśla. Wiktor Gumiński
- Z każdym przeciwnikiem, niezależnie od jego poziomu, mamy prezentować taki sam styl – zakładać wysoki pressing i jak najczęściej kreować grę. Musimy pokazywać coś niezwykłego, by futsal miał jakąkolwiek szansę stać się bardziej popularną dyscypliną - mówi Toni Corredera, hiszpański trener Dremana Opole Komprachcice, pracujący w tej drużynie od sezonu 2023/2024.

W tym roku będziesz obchodzić dopiero 31. urodziny. Dlaczego więc w tak młodym wieku jesteś trenerem, a nie zawodnikiem?
Obranie takiej drogi nie było niczym wymuszone – wynikało w pełni z mojej świadomej decyzji. Trochę się nie zgadzam, kiedy ludzie mówią o mnie, że jestem bardzo młodym trenerem (śmiech). Rzeczywiście jestem młodym człowiekiem, ale szkoleniowcem już niekoniecznie, bo pracę w tej roli zacząłem mając 17 lub 18 lat. Kiedyś oczywiście również grałem w futsal – byłem bramkarzem. Lubiłem to, ale nie prezentowałem nic specjalnego, raczej średni poziom. Pewnego dnia w klubie, w którym akurat broniłem, pojawiła się propozycja, by zostać trenerem dzieci. Skorzystałem z niej i przez trzy lub cztery lata łączyłem później granie z trenowaniem. Zaczęło to być jednak problematyczne, ponieważ mecze dość często się pokrywały. Musiałem w końcu dokonać wiążącego wyboru, bo niegrzecznie byłoby dłużej odmawiać jednym lub drugim. Lepiej czułem się jako trener, stąd też postanowiłem, by już na dobre realizować się tylko w tej roli.

Jak to się stało, że trafiłeś akurat do Polski?
Co ciekawe, wcale nie przyjechałem tu z powodu futsalu. Po prostu przyszedł moment, w którym poczułem, że muszę coś zmienić w swoim życiu. Mieszkając cały czas w Barcelonie, nie chciałem przeprowadzać się do takich krajów jak Portugalia czy Włochy, ani też jakichkolwiek innych położonych blisko Hiszpanii. W Polsce mieszka natomiast jeden z moich krewnych, co na pewno ułatwiło mi start. Mój plan zakładał, by spędzić w waszym kraju kilka lat, znaleźć pracę w branży IT, poznać ludzi i zyskać nowe doświadczenia. Co do futsalu, powiedziałem sobie, że jeśli uda mi się coś znaleźć, to dobrze. Jeśli nie, zawsze mogę wrócić do ojczyzny, bo jako trener mogę realizować się jeszcze przez wiele lat. Przybywając do Polski, wiedziałem jedynie o istnieniu Fogo Futsal Ekstraklasy. Nie było w niej jednak żadnej drużyny z Krakowa, gdzie początkowo mieszkałem. Myślałem już więc, że niczego tam nie znajdę, aż nagle, w sumie przez przypadek, natrafiłem na drużynę AZS UEK. Szybko się porozumieliśmy i tak zacząłem przygodę z polskim futsalem. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, gdy z czasem odkryłem, że rywalizacja u was toczy się jednak na kilku poziomach rozgrywkowych.

Na ile istotne przy prowadzeniu rozmów z Dremanem było dla ciebie to, że klub był otwarty na długofalową, przynajmniej trzyletnią wizję współpracy?
O moim przyjściu Dremana przesądziło wiele czynników, a to był jeden z nich. Generalnie od zawsze lubiłem pracować długoterminowo. Będąc w Hiszpanii, we wszystkich miejscach spędziłem jako trener po kilka lat. W AZS UEK Kraków, mojej poprzedniej drużynie, również byłem bardzo szczęśliwy. Początkowo byłem ostrożny, ale propozycja projektu przedstawionego przez włodarzy Dremana bardzo mnie zaciekawiła. Szczególnie zaimponowało mi, że od razu wiedzieli oni doskonale, jakiego rodzaju trenerem jestem. Dało się wyczuć, że odezwali się do mnie właśnie z tego względu, a nie dlatego, że zrobiłem gdzieś dobry wynik bądź pochodzę z kraju, który należy do światowej czołówki w futsalu. Spodobało mi się, że będę mógł w Dremanie cierpliwie wdrażać swoją wizję, a jednocześnie klub będzie przy tym zainteresowany walką o najwyższe cele. Poczułem, że tym razem muszę akurat wykonać skok, bo druga taka okazja mogła mi się już w Polsce nie trafić.

Jednym z twoich znaków rozpoznawczych jest odważne stawianie na młodych zawodników. Tacy zawodnicy jak Jakub Janczak czy Kacper Kaczka mają więc w Dremanie bardziej uprzywilejowaną pozycję niż inni gracze?
Nie nazwałbym tego w taki sposób. To też nie działa na zasadzie, że każdy młody zawodnik może zagrać w Dremanie tylko z racji swojego wieku. W swojej pracy staram się być sprawiedliwy. Nasi młodzi gracze dostają tyle szans, ponieważ na treningach pokazują, że ciężko pracują i chcą się rozwijać, a tym samym mają pozytywny wpływ na drużynę. Przy takim podejściu jestem w stanie zdecydowanie łatwiej zaakceptować popełniane przez nich błędy, bo to naturalna część każdego sportu. Doświadczeni zawodnicy również robią ich całkiem sporo, lecz u młodych zwykle łatwiej się je dostrzega. Potrzebujemy dopływu „świeżej krwi”, by budować drużynę na lata i cały czas będziemy jej poszukiwać. Na pewno jednak nikt w naszej drużynie nie będzie z tego względu szczególnie uprzywilejowany.

Bogatą przeszłość w piłce nożnej ma natomiast inny z waszych graczy – Waldemar Sobota. Gdybyś go nie znał i dopiero teraz zobaczył w akcji, pomyślałbyś, że w futsal gra dopiero od roku?
W Fogo Futsal Ekstraklasie jest wielu zawodników, którzy mają niedługi staż w futsalu. Niektórzy, tak jak Waldek, zaczęli w niego grać bardzo późno. Wciąż musi on kilka rzeczy poprawić, bo to inna dyscyplina niż piłka nożna. Radzi sobie jednak bardzo dobrze i raczej nie wygląda, by tak krótko uprawiał futsal. Gra na wysokim poziomie w piłkę nożną też pomaga mu teraz pod kilkoma względami. Dobrze radzi sobie choćby z pressingiem rywala, ma też bardzo mocny strzał. Do tego jest mądrym zawodnikiem, bo samemu powiedział mi, że najlepiej czuje się na pozycji pivota. To taki typ gracza, który jak dostanie piłkę 10 metrów od bramki przeciwnika, to wiadomo, że niemal na pewno za chwilę będzie gol albo znakomita parada bramkarza. Mógłby też grać w razie konieczności na innych pozycjach, ponieważ ma dobrą technikę, ale jako pivot może dać nam najwięcej. Co również ważne, Waldek wszystko, do czego doszedł w Dremanie wywalczył sobie ciężką pracą. Nikt niczego nie dał mu tu za darmo czy za zasługi. I, co równie istotne, nadal chce się uczyć.

Toni Corredera dąży do tego, by mecze Dremana oglądało się z przyjemnością. - Nie lubię jedynie wyczekiwania na błędy przeciwnika w niskiej defensywie
Toni Corredera dąży do tego, by mecze Dremana oglądało się z przyjemnością. - Nie lubię jedynie wyczekiwania na błędy przeciwnika w niskiej defensywie - podkreśla. Wiktor Gumiński

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że w pełni cieszą cię tylko gole, które twój zespół wypracował, a nie te zdobyte po błędach przeciwnika. Zatem ile z 84 strzelonych do tej pory w obecnym sezonie przez Dremana bramek (w rozgrywkach Fogo Futsal Ekstraklasy – red.) naprawdę cię ucieszyło?
Jeśli rywal strzeli samobójczego gola i wygramy, to jednak mimo wszystko nie będę narzekać (śmiech). Ale tak na poważnie, dla mnie rzeczywiście ważne jest, by drużyna pokazywała, że dąży do odniesienia zwycięstwa poprzez zdominowanie meczu. Może niektórzy pomyślą, że jestem romantykiem futsalu czy też trenerem, którego interesują tylko zwycięstwa w pięknym stylu. Nie do końca, ale po prostu uważam, że to jest najlepszy sposób na wygrywanie spotkań. Pod moją wodzą Dreman z każdym przeciwnikiem, niezależnie od jego poziomu, ma prezentować taki sam styl – zakładać wysoki pressing i jak najczęściej kreować grę. Im lepszy rywal, tym musimy robić wszystko na wyższej intensywności. Nie lubię agresywnej gry w niskiej defensywie i tylko wyczekiwania na pomyłki przeciwnika. Zawodnicy uwierzyli w moją filozofię i nikt do tej pory nie prosił o zmianę systemu. Uważam też, że wręcz mamy obowiązek grać atrakcyjnie, bo futsal nie jest jeszcze ani w Polsce, ani na świecie szczególnie popularną, medialną dyscypliną. By mieć szansę taką się stać, musimy więc pokazywać coś niezwykłego, bo jedynie to da szansę na przyciągnięcie większej liczby odbiorców.

Aktualnie zajmujecie czwarte miejsce w tabeli Fogo Futsal Ekstraklasy, ze stratą 13 punktów do trzeciego Constractu Lubawa. Rzeczywiście aż tak duża jest teraz różnica między wami a zespołami znajdującymi się na podium?
Wszyscy chcielibyśmy, by była ona dużo mniejsza i taki jest nasz cel na przyszłość. Nie zrezygnujemy jednak z walki z nimi również w tym sezonie, choć w rundzie zasadniczej będzie już trudno doścignąć kogokolwiek z pierwszej „trójki”. Nie lubię wymówek, ale wszystkie ekipy plasujące się teraz na podium składają się z profesjonalnych futsalistów. Tymczasem u nas jest ich niewielu, większość graczy w tygodniu normalnie pracuje. Ja też rano działam we wspomnianej już branży IT, a dopiero po południu i wieczorem zajmuję się futsalem. Do tego mamy jedynie trzy treningi tygodniowo. Zauważyłem też, że przez to wszystko zwykle mamy problemy podczas meczów, które są rozgrywane w środku tygodnia. Nie poddajemy się jednak i małymi krokami chcemy niwelować różnicę dzielącą nas od ścisłej czołówki. Dla mnie łączenie normalnej pracy z futsalem nie jest problemem, bo tak już robię od kilkunastu lat. Bycie trenerem to dla mnie nie zawód, tylko przyjemny dodatek. Jeśli nadejdzie dzień, w którym futsal przestanie sprawiać mi radość, wtedy zapewne zamknę ten rozdział swojego życia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska