Tony Kamanga Bulela z Konga namawia firmy do współpracy: - Afryka potrzebuje wszystkiego

Rozmawiała: Lucyna Talaśka-Klich
Tony Bulela w Kinshasie, w kwietniu 2014
Tony Bulela w Kinshasie, w kwietniu 2014 Nadesłane
Biznes z Afryką stał się przebojem - rozmowa z Bulelą.

Tony Kamanga Bulela pośredniczy w kontaktach gospodarczych między Polską a Afryką.

- Biznes z Afryką stał się przebojem. Coraz więcej firm chce wysyłać towary na Czarny Ląd. A czego Wam trzeba?
- Afryka potrzebuje wszystkiego. Dosłownie! Jesteśmy uzależnieni od importu. Mamy nawet złoto i diamenty, ale w kopalniach brakuje maszyn do ich wydobycia. Dlatego czekamy na firmy z Polski. Zresztą wasze maszyny i kontenery już wcześniej tam były, ale sprzedawały je firmy francuskie albo niemieckie. Ludzie myśleli, iż to towar z tych krajów, a ja odkryłem, że one są polskie. A mieszkając w Polsce zobaczyłem, że macie wiele wspaniałych produktów.

- Na przykład?
- Wieprzowinę. Macie jej bardzo dużo, a afrykański rynek jest bardzo chłonny. W Polsce tanie są choćby świńskie nóżki. Można je wyeksportować za spore pieniądze. A co jakiś czas macie problemy na Wschodzie. Rozmawiałem o tym z Andrzejem Lepperem - ówczesnym wicepremierem i ministrem rolnictwa. Bo kiedyś siedząc w samochodzie usłyszałem, że Rosja wprowadziła embargo na polską żywność. Wtedy wpadłem na pomysł, żeby ją sprzedawać do Afryki. Mój kierowca znał kolegę Andrzeja Leppera i ułatwił mi spotkanie.

- Co z tego wyszło?
- Niestety nic, bo miesiąc przed zaplanowanym wyjazdem polskiej misji gospodarczej do Konga wybuchła afera gruntowa i rozpadła się koalicja. Szkoda!

- I co teraz?
- Staram się innych zainteresować wymianą handlową. Liczę na pomoc parlamentarzystów, poseł Killion Munyama, który urodził się w Zambii, też wspiera moje starania. A z Jackiem Janiszewskim, byłym ministrem rolnictwa i posłem, przygotowujemy konferencję w Afryce. Zabierzemy na nią polskich przedsiębiorców. Zamierzamy otworzyć dwa biura w Kinszasie i w Luandzie - w sąsiedniej Angoli.

- A dlaczego tak niewielu przedsiębiorców z Afryki przyjeżdża do Polski?
- Oni chcą przyjechać do Polski, ale nie mogą. Bo w Afryce są pięćdziesiąt cztery państwa, a Polska ma placówki dyplomatyczne zaledwie w dziewięciu z nich! W dodatku zlikwidowano niektóre, dlatego teraz na przykład obywatele Demokratycznej Republiki Konga (dawny Zair) muszą załatwiać najpierw wizy tranzytowe do Angoli, żeby tam móc dostać wizę do Polski. To ich denerwuje, poza tym cierpi ich duma narodowa. Zniechęcają się i rezygnują z przyjazdu. Polska na tym traci!

Z kolei w polskich ambasadach czy konsulatach też łatwo nie mają. Bo tam jest bardzo dużo biurokracji. Efekt? Często nie dostają wizy. Kiedyś nawet zaprosiłem do Polski na spotkanie z biznesmenami ważnego urzędnika państwowego, byłego wiceministra gospodarki. To człowiek, który wie wszystko o zasadach prowadzenia biznesu w Afryce. Miał o tym opowiedzieć Polakom, ale nie dostał wizy!

- Czy to prawda, że łapówki to w Afryce wciąż duży problem?
- Prowadząc biznes nie musiałem dawać łapówki, a kontaktuję się na przykład z urzędnikami agencji rządowych.

- Nie chodzi mi o osoby piastujące ważne urzędy. Podobno łapówki biorą urzędnicy najniższego szczebla. Tacy, którzy są od wystawiania zwykłych dokumentów, przystawiania pieczątek...
- A to co innego! Mówi pani nie o łapówkach, ale o tak zwanej motywacji (śmiech). W tych państwach Afryki, gdzie ludzie mało zarabiają dość powszechne są drobne prezenty - na przykład perfumy, szampan albo na przykład dziesięć dolarów. W Polsce też tak kiedyś było (śmiech). Ale to nie znaczy, że jeśli w Afryce nie dasz prezentu, to nie dostaniesz np. jakiegoś dokumentu.

- Niektórzy biznesmeni boją się jednak handlować z Afryką. Obawiają się, że wyślą towar, a pieniędzy nie dostaną.
- Wszędzie ludzie są różni. Nie radzę, by dawać kredyt. Część zapłaty najlepiej otrzymać w gotówce. Poza tym nie trzeba współpracować z lokalnymi bankami. A mamy też np. Afrykański Bank Rozwoju.

Denerwuje mnie jednak to, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych straszy przedsiębiorców, twierdząc że np. w moim ojczystym kraju jest niebezpiecznie. Byłem tam niedawno, niebawem znowu polecę i wiem jak jest. Kongo jest krajem zróżnicowanym. Pewnie, że w niektórych dzielnicach miast lepiej po godzinie dwudziestej drugiej nie wychodzić na ulicę, bo można oberwać od chuliganów, ale tak jest w wielu państwach. W Polsce także.

- Czy myśli pan, że polski MSZ popełnił błąd?
- Tak. Bo taką opinię wydano pewnie bez sprawdzenia. Czy ktoś pojechał do mojej ojczyzny? Wątpię. Przykład - w Polsce kantory wymiany walut zatrudniają ochroniarzy. A w Kinszasie walutę wymienia się na ulicy! Siedzi człowiek np. pod drzewem, ma przy sobie dużo pieniędzy i nie boi się, że ktoś na niego napadnie. No to gdzie jest bezpieczniej? Poza tym Demokratyczna Republika Konga (sąsiad KongaBrazzaville), to drugie pod względem powierzchni państwo w Afryce. Gdyby było tam tak niebezpiecznie jak twierdzi MSZ - to nie inwestowaliby tam Francuzi, Chińczycy czy Niemcy. Szkoda, gdyby Polacy stracili tę szansę. I nie chodzi tylko o handel na przykład wieprzowiną, mąką czy cebulą. Budujcie tam drogi, domy... Afryka potrzebuje inwestorów, także z waszego regionu.
 
Tony Kamanga Bulela Kongijczyk, koordynator działań na rzecz powstania Polsko-Afrykańskiej Izby Gospodarczej. Należy do toruńskiego Stowarzyszenia "Integracja i Współpraca". W Polsce mieszka od 1991 roku. Studiował w Poznaniu. Chciał zostać stomatologiem, ale musiał przerwać studia. Został biznesmenem. Z Afryki importował m.in. rzeźby i maski. Potem zajął się organizacją koncertów z udziałem afrykańskich artystów, miał też firmę telekomunikacyjną. Teraz prowadzi firmę konsultingową, pośredniczy w kontaktach gospodarczych między Polską a środkową Afryką. Ożenił się z Polką Katarzyną. Mają dwie córki: Stefanię i Ines. Jest stryjem Patrycji Kazadi, piosenkarki i aktorki.
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tony Kamanga Bulela z Konga namawia firmy do współpracy: - Afryka potrzebuje wszystkiego - Gazeta Pomorska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska