Lider z Dobrzenia Wielkiego bezlitośnie wykorzystał błędy piłkarzy z Brzegu. - Dzisiaj tych błędów było za dużo - przyznał po meczu obrońca Stali Piotr Józefkiewicz.
- Przy pierwszej bramce straciliśmy piłkę w środku boiska i zaspaliśmy w obronie, a w drugim przypadku to ja niepotrzebnie poszedłem za zawodnikiem i nie złapaliśmy rywali na spalonego, co zakończyło się stratą drugiego gola.
W obu przypadkach skutecznym egzekutorem okazał się jeden z najlepszych strzelców ligi - Jarosław Wolański. Zawodnik ten został bohaterem meczu, mimo iż w 26. min nie wykorzystał rzutu karnego podyktowanego za faul Jarosława Hałasa na Damianie Flisie.
- Przy samym uderzeniu zahaczyłem butem o murawę i nie uderzyłem czysto, dlatego nie trafiłem w światło bramki - tłumaczył niefortunny egzekutor.
Później było znacznie lepiej, bo Wolański zdołał się za tę sytuację zrehabilitować, zdobywając dwie bramki. W 34. min dobił strzał Piotra Sobotty, po którym Marek Szymocha wybił piłkę wprost pod jego nogi, a w 70. min minął obrońcę i bramkarza Stali i skierował futbolówkę do pustej bramki.
- Ja zrobiłem tylko to, co należy do napastnika - przyznał Wolański. - W obu sytuacjach czarną robotę zrobił Piotrek Sobotta, najpierw swoim strzałem zmusił do błędu bramkarza Stali, a później ściągnął na siebie dwóch obrońców, podał mi dokładnie i pozostało tylko zdobyć bramkę.
To nie był najlepszy dzień dla Stali, rywale z premedytacją wykorzystali jej błędy w defensywie, a w ataku brakowało jej klarownych sytuacji do zdobycia gola.
- Przyjechaliśmy po zwycięstwo, ale się nie udało - podsumował Józefkiewicz. - Po stracie pierwszego gola byliśmy lepszym zespołem, ale co z tego.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?