W odróżnieniu od drogi na Golgotę, kiedy to królowi żydowskiemu towarzyszyła garstka ludzi, za brzeskim krzyżem szło około sześciu tysięcy osób. Setki wiernych stało wzdłuż chodników i placów, przez które wiodła droga krzyżowa.
- Nie mam już tyle zdrowia, żeby iść całą trasę, ale przyszłam chociaż popatrzyć i pomodlić się na - mówiła Teresa Romańska, stojąca przy ul. Piastowskiej z zapaloną świeczką w jednej ręce i laską w drugiej.
Nabożeństwo pokutne rozpoczęło się o godz. 18 przed kościołem Miłosierdzia Bożego. Procesję prowadziło kilkudziesięciu ministrantów, a większość uczestników nabożeństwa niosła zapalone świece, rozświetlając trasę pochodu. Kilkumetrowy krzyż jako pierwsi nieśli kapłani brzeskich parafii, na kolejnej stacji zastąpiły ich siostry zakonne, a potem przedstawiciele wspólnoty ewangelickiej. - Dla wszystkich protestantów krzyż to najważniejszy symbol religijny i cieszymy się, że po raz drugi możemy wziąć udział w tym wydarzeniu - mówił przed drogą ks. Sławomir Fonfara, proboszcz brzeskiej parafii ewangelickiej.
Po protestantach krzyż wzięli przedstawiciele wspólnoty żywego różańca, strażacy, pracownicy służby zdrowia, nauczyciele, słuchacze i członkowie Koła Radia Maryja, żołnierze i młodzież.
Część młodych ludzi skupiła się pod kościołem św. Mikołaja, gdzie osobom oczekującym na uroczystość religijne piosenki śpiewał młodzieżowy zespół działający przy miejscowej parafii.
Następnie krzyż przejęli rzemieślnicy, przedstawiciele władz samorządowych i matki. Procesję zakończyli przed kościołem Podwyższenia Krzyża Świętego ojcowie, którzy wnieśli symbol chrześcijaństwa na plac Zamkowy. - Uczestnictwo w drodze krzyżowej to najlepsze przygotowanie do Triduum Paschalnego i świąt wielkanocnych - podkreślają brzescy kapłani.
Choć nie doszło do żadnych widocznych zakłóceń podczas procesji, to na trasie wędrówki krzyża nie brakowało młodych osób, które potraktowały uroczystość jako ciekawostkę i okazję do głośnego wyrażania swojej niechęci wobec Kościoła.
Droga krzyżowa to wielkie wydarzenie religijne, które wymaga jednocześnie dużego wysiłku organizacyjnego - podkreślał przed poprzednimi procesjami inicjator nabożeństwa pokutnego ks. Mariusz Bąkowski z parafii św. Mikołaja. Zanim w środę tysiące ludzi wyruszyło na trasę organizatorzy musieli przygotować plakaty, sprowadzić znane z pielgrzymek nagłośnienie niesione potem przez żołnierzy i wspólnie z policją zabezpieczyć trasę procesji. Choć policjanci nie mieli swojej reprezentacji w gronie osób niosących krzyż, to bez nich trudno byłoby wyobrazić sobie przeprowadzenie tej uroczystości w takiej skali.