18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Tragedia malutkich sarenek pod Dzierżoniowem. Kosiarka ucięła zwierzętom nogi. Płakały i zawodziły z bólu"! Interweniowała Ekostraż

Konrad Bałajewicz
Konrad Bałajewicz
"Płakały i zawodziły z bólu. A my nie mieliśmy czego tutaj ratować. Każda z saren miała pogruchotane kosiarką wszystkie 4 nogi, rozwalone, otwarte stawy. Część kości kończyn odpadła już w trakcie koszenia" - opisują z bólem serca pracownicy Ekostraży.
"Płakały i zawodziły z bólu. A my nie mieliśmy czego tutaj ratować. Każda z saren miała pogruchotane kosiarką wszystkie 4 nogi, rozwalone, otwarte stawy. Część kości kończyn odpadła już w trakcie koszenia" - opisują z bólem serca pracownicy Ekostraży. Ekostraż
W miejscowości Pieszyce pod Dzierżoniowem malutkie sarenki zostały zmasakrowane przez jadącą kosiarkę. Miały pogruchotane nogi, otwarte stawy, a część kończyn odpadła już w trakcie koszenia. Niestety, nie można było ich już uratować.

Tragedia malutkich sarenek pod Dzierżoniowem

Do dramatu doszło w sobotę, 3 czerwca. Wrocławska Ekostraż otrzymała wezwanie od mieszkanki, która na pobliskiej łące pod Dzierżoniowem znalazła młode, zmasakrowane sarenki. Okazało się, że zwierzątka nie uciekły, gdy była koszona łąka. Jadąca kosiarka mocno pokaleczyła nogi malutkich saren. Pracownicy Ekostraży pojechali na miejsce i, jak opisują, przywieźli karton pełen krwi i niewyobrażalnego cierpienia.

"Płakały i zawodziły z bólu. A my nie mieliśmy czego tutaj ratować. Każda z saren miała pogruchotane kosiarką wszystkie 4 nogi, rozwalone, otwarte stawy. Część kości kończyn odpadła już w trakcie koszenia. Jedna z sarenek była całkowicie pozbawiona jeden z kończyn" – opisuje przygnębiona sytuacją Ekostraż.

Niestety, sarenki musiały zostać uśpione.

"To było cierpienie, które należało natychmiast przerwać. Mimo, że humanitarna śmierć jest wpisana w ratownictwo zwierząt, zawodzimy z bólu i nie rozumiemy. I nie możemy się z tym pogodzić. Mimo, że nie udało się uratować sarnich dzieci, skróciliśmy ich cierpienie. To był nasz humanitarny obowiązek, ludzki odruch, aby ocalić od bólu życia niemożliwe do uratowania" – mówią rozgoryczeni pracownicy Ekostraży.

Jak dodają, przeprowadzenie humanitarnej śmierci w nocy to duży koszt. Organizacja prosi o wsparcie. Więcej informacji na stronie: POMOC FINANSOWA.

Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tragedia malutkich sarenek pod Dzierżoniowem. Kosiarka ucięła zwierzętom nogi. Płakały i zawodziły z bólu"! Interweniowała Ekostraż - Gazeta Wrocławska

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

a
ania
4 czerwca, 15:54, D:

Rzadko komentuję cokolwiek na wrocławskiej. Życie sarenek też nie jest dla mnie jakąś niesomamowitą wartością. Ale w tym przypadku skomentuję. Czy uśpienie tych sarenek było koniecznenm, czy jednak można było chować je w jakimś azylu i leczyć łapki a potem dać protezy i nadal trzymać w jakimś odosobnieniu bez powrotu do lasu. Kiedyś bym powiedział że to głupota, jednak obecnie myślę, że można w ten sposób działać.

można, ale za duży koszt

mamona rządzi światem, nic na to nie poradzisz

D
D
Rzadko komentuję cokolwiek na wrocławskiej. Życie sarenek też nie jest dla mnie jakąś niesomamowitą wartością. Ale w tym przypadku skomentuję. Czy uśpienie tych sarenek było koniecznenm, czy jednak można było chować je w jakimś azylu i leczyć łapki a potem dać protezy i nadal trzymać w jakimś odosobnieniu bez powrotu do lasu. Kiedyś bym powiedział że to głupota, jednak obecnie myślę, że można w ten sposób działać.
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska
Dodaj ogłoszenie