Tragedia wisiała w powietrzu. Na wyścigu Formuły 1 w Baku znów zabrakło zdrowego rozsądku

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Esteban Ocon wciąż przeżywa przerażający moment, w którym prawie rozjechał ludzi w alei serwisowej jadąc z prędkością 300 kilometrów na godzinę. Kierowca Teamu Alpine został zmuszony do ekstremalnego hamowania, aby uniknąć przejechania tłumu ludzi, którzy zebrali się w pit-lane jeszcze przed zakończeniem Grand Prix Azerbejdżanu.

Ocon zjechał do alei serwisowej z dużą prędkością pod koniec przedostatniego okrążenia wyścigu w Baku na obowiązkowy postój, ale na jego drodze znalazł się tłum ludzi. Na szczęście Francuzowi udało się zahamować na czas i uniknąć kolizji, ponieważ grupa rozstąpiła się, aby go przepuścić.

Władze FIA pozwoliły fotografom i innym osobom na wstęp do Parc Ferme zbyt wcześnie, aby przyspieszyć przygotowania do ceremonii na podium. Władze przeprosiły później za stworzenie bardzo niebezpiecznej sytuacji, która wstrząsnęła kierowcą.

Tragedia wisiała w powietrzu. Na wyścigu Formuły 1 w Baku znów zabrakło zdrowego rozsądku

- To było zdecydowanie przerażające - powiedział Francuz - Nie wiem dlaczego wszyscy zaczynali przygotowywać się do podium, kiedy wciąż się ścigaliśmy i było jeszcze mnóstwo czasu na przygotowania. To mógł być wielki, gigantyczny problem dla wszystkich tam się znajdujących.

- Osiągam prędkość ponad 300 km/h, hamuję tak późno, jak tylko mogę, a oni byli tuż za linią. Musiałem hamować, musiałem unikać niebezpieczeństwa i to było dość przerażające. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Nie miałem pojęcia, że tam są jacyś ludzie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem.

Francuz napisał później na Twitterze: "Dzisiaj było wszystko albo nic... Naprawdę dałem z siebie wszystko, ale nie poszło po naszej myśli. Straszny moment na końcu tam w pit-lane. Cieszę się, że nikt nie został ranny, ale musimy się upewnić, że takie rzeczy się nie powtórzą".

Wyścig uliczny w Baku wygrał Sergio Perez przed swoim kolegą z Red Bulla, Maxem Verstappenem, a Ocon zajął 15. miejsce.

"Możemy stwierdzić, że nie było niczym niezwykłym, że przedstawiciele organizatorów wyścigu wpuścili uprawnione osoby do alei serwisowej tuż przed końcem wyścigu, w zwykłym toku przygotowań do parc ferme i ceremonii na podium" - czytamy w oświadczeniu stewardów - Jednak w tym przypadku był jeden kierowca, który musiał zjechać do boksu na ostatnim okrążeniu, co stworzyło bardzo niebezpieczną sytuację dla tych, którzy byli w tym czasie w alei serwisowej. Uznaliśmy, że na szczęście nie było poważnych konsekwencji z powodu tego, co się wydarzyło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tragedia wisiała w powietrzu. Na wyścigu Formuły 1 w Baku znów zabrakło zdrowego rozsądku - Sportowy24

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska