Drogę przez wyspę chce budować urząd miasta, ale od ponad trzech lat nie potrafi uzyskać tzw. decyzji środowiskowej, bez której kosztowna inwestycja pozostanie na papierze.
Obecnie Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która miałaby wydać taką decyzję, upubliczniła w internecie tzw. raport środowiskowy dotyczący inwestycji. Każdy może do niego zajrzeć i przeczytać na temat trasy oraz skutków jej powstania. Droga ma bowiem spowodować, że zmniejszą się korki na ulicach łączących centrum z Zaodrzem.
Przeciwko trasie protestują mieszkańcy Pasieki i to oni znaleźli informację w raporcie, że po wybudowaniu drogi ruch aut na ul. Piastowskiej zmniejszy się o trzy procent.
- Tymczasem miasto szacuje, że na trasę trzeba wydać aż 120 milionów złotych - przypomina Mirosław Wala, jeden z protestujących mieszkańców. - Wydatek jest ogromny, a efekt niemal żaden. To stawia pod znakiem zapytania ekonomiczny sens inwestycji.
- Trzy procent to z pewnością błąd - odpiera Mirosław Pietrucha, wiceprezydent Opola ds. komunikacji. - Takie rzeczy mogą się zdarzyć, bo dokument był wiele razy zmieniany, jest też bardzo obszerny. Na pewno tę liczbę poprawimy.
Ale inne liczby w raporcie też wyglądają zastanawiająco. W wariancie preferowanym obecnie przez miasto (droga łącząca ulicę Prószkowską z ul. Struga) dzięki trasie przez Pasiekę ruch na ul. Spychalskiego miałby się zmniejszyć tylko od 7 do 10 procent. Jeszcze słabiej trasa miałaby oddziaływać na ul. Niemodlińską. W jej przypadku może spowodować zmniejszenie się ruchu samochodów średnio o 5 proc.
Kazimierz Kurowski, który od lat zajmuje się projektowaniem dróg w Opolu i popiera ideę średnicówki, uważa, że wyliczenia trzeba jeszcze raz sprawdzić.
- Wyglądają mało wiarygodnie, ale z drugiej strony nie ma co kryć, że obecny wariant trasy nie jest najkorzystniejszy dla rozładowania korków w centrum - ocenia Kurowski.
Projektant od lat optuje za trasą łącząca się z ul. ks. Jana Dobrego na Pasiece. Tyle że ten wariant wymagałby wyburzeń, a z drugiej strony potęgowałby ruch na ul. 1 Maja.
- Wybraliśmy inne rozwiązanie, czyli trasę po południowej stronie torów kolejowych. To jest wariant realny do budowy - podkreśla Pietrucha.
Kompromis ze strony urzędu miasta to również dodatkowe ekrany dźwiękochłonne oraz rezygnacja z połączenia trasy z ul. Powstańców Śląskich. Mimo to mieszkańcy i ekolodzy nadal mają sporo uwag do raportu środowiskowego, w którym brakuje np. informacji o tym, jak szeroka będzie trasa.
Obie strony sporu spodziewają się jednak, że wiosną RDOŚ podejmie decyzję. Bez względu na to, jaka będzie, czeka nas odwołanie którejś ze stron, ale będzie je rozpatrywać już główna dyrekcja Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?