Warto było tym bardziej, iż jest on szkoleniowcem naszego zespołu jest formalnie od Nowego Roku. De facto była to więc pierwsza taka okazja dla wszystkich fanów, którzy mogli zadać mu pytania. Taką możliwość mieli również internauci.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że jestem w Opolu i w klubie, dziękuje, że Odra dała mi taką szansę i mam nadzieje, że ta pozytywna energia przeniesie się także na wyniki - nie krył optymizmu Brehmer. - Dam z siebie wszystko, żeby Odra szła w dobrym kierunku. To klub poukładany, ze swoimi ambicjami i ja postaram się im sprostać.
I trzeba zresztą przyznać, że bardzo pozytywnie zaskoczył od samego wstępu do końca spotkania. Począwszy od tego, iż osobiście przywitał się z każdym obecnym, a skończywszy na tym, że poświęcił zebranym łącznie dwie godziny.
Szkoleniowiec rzecz jasna odpowiedział na wiele pytań, zarówno tych stricte piłkarskich, jak już tych bardziej dotyczących sfery prywatnej. Zainteresowani mogli dowiedzieć się na przykład, że choć ma dom rodzinny w Mikołowie czyli ponad godzinę drogi od Opola, to jednak wynajął mieszkanie w naszym mieście.
- Nie wyobrażam sobie tracenia czasu na codzienne dojazdy, w jedną i drugą stronę, tym bardziej, że nie ma problemu bym raz w tym tygodniu ja pojechał do żony czy ona przyjechała tu do mnie -wyjaśnił nie kryjąc, iż rozłąka również miała wpływ na to, że zdecydował się na propozycję włodarzy opolan kosztem rezygnacji z pracy w Pogoni Szczecin, gdzie wcześniej przez półtora roku był asystentem Kosty Runjaicia, a tę współpracę sobie bardzo chwalił.
- To, że trafię do Odry wiedziałem na pewno na początku listopada po przegranym meczu z Olimpią Grudziądz, chciałem jednak być lojalny wobec mojego poprzedniego pracodawcy - zdradził uchylając przy tym rąbek kolejnej tajemnicy, iż nasz klub prowadził z nim negocjację po zwolnieniu Mirosława Smyły, ale ostatecznie postawiono na Mariusza Rumaka, a on znalazł zatrudnienie u „Portowców”.
Nie krył także, iż w końcu trafił do Opola, które „bardzo mu się podoba i zmieniło się mocno na plus od czasów gdy tu grał” 22 lata temu. Przy okazji wykazał się nie lada pamięcią co do ówczesnego składu czy sytuacji opolskiej drużyny, choć spędził w niej tylko pół roku. Cieszył się również, iż Odra jest tak blisko związana z klubem bliskim jego sercu czyli Polonią Bytom.
Głównie jednak najbardziej nurtujące kibiców zagadnienia dotyczyły jego pomysłu na drużynę, zarówno w tym najbliższym czasie, jak i w przyszłości. Dlatego opowiedział o zmianach w kadrze, o takich, a nie innych wzmocnieniach, taktyce i w jakim ustawieniu lubi grać, a także dlaczego zespół grał stosunkowo mało sparingów.
- Dwa nawet odwołaliśmy, bo nie było sensu grać tyle na tak twardych boiskach, co nie jest odpowiednie dla zdrowia zawodników, ponadto uznałem, że chłopaki znają się sobą bardzo dobrze, tym bardziej, że nie było rewolucji w kadrze - tłumaczył Brehmer. - Co do stylu to preferuję grę systemem 4-1-4-1. Chce by zespół grał ofensywnie, ale też był elastyczny. Na pewno nie chcemy się bać - obrazował ciesząc się, iż ma duży wybór na pozycjach i właściwie poza rosłym defensywnym pomocnikiem, dwóch równorzędnych graczy na każdą.
Niemniej cieszył się na powrót Rafała Niziołka po ciężkiej kontuzji zerwania wiązadeł krzyżowych, aczkolwiek nie krył, iż zamierza wprowadzać go stopniowo do drużyny.
- Lepiej dwa tygodnie później, niż dzień za wcześnie - spuentował celnie przyznając przy tym, iż przy dwóch pozostałych poważnie kontuzjowanych graczach nie ma zbyt dobrych wieści. - Kacper Rosa najwcześniej wróci w połowie wiosny, Artur Krysiak ma ten okres raczej z głowy.
Zapytany o kolejne transfery i wzmocnienia przyznał z kolei, iż kadra praktycznie jest zamknięta, chyba żeby wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Z kolei na pytanie o wymarzone wzmocnienie odpowiedział rezolutnie, że „może Robert Lewandowski… choć w sumie nie jest do końca przekonany bo ma Arkadiusza Piech” czym wzbudził bardzo pozytywny śmiech zebranych.
- Na pewno zawodnicy muszą się identyfikować klubem, to jest bardzo ważna sprawa dla mnie - dodawał już absolutnie poważnie obrazując, iż tym bardziej się cieszy, że mam takich asystentów jak Piotr Plewnia i Tomasz Copik, którzy Opole mają już w swoim DNA. - Tym bardziej więc ciesze się, że nie zdecydowałem się zmieniać sztabu, choć miałem taką możliwość. To są świetni ludzie, oddani pracownicy.
Padło także pytanie o rezerwy, których Brehmer okazał się zwolennikiem, ale pod warunkiem, że te grałyby co najmniej w 4 lidze.
- W innym przypadku nie miałoby to sensu i wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem, choćby kontuzji, a efekt szkoleniowy nie byłby z tego wielki - przyznawał.
Świątek rozstaje się z trenerem!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?