Trener Odry Opole: musimy robić krok po kroku do przodu

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Piotr Plewnia.
Piotr Plewnia. Mirosław Szozda
Aż szkoda, że Odra nie ma w najbliższym czasie jakiegoś meczu. Wszak opolanie nie przegrali trzech swoich ostatnich pojedynków. Kolejny jednak dopiero za 10 dni w Suwałkach.

Już przed zwycięskim spotkaniem w Chojnicach było wiadomo, że następne starcie Odry - ze Stalą Mielec, zaplanowane na najbliższą sobotę - zostanie przełożone. Trener naszego zespołu Piotr Plewnia jednak nie ma zamiaru z tego powodu załamywać rąk...

Rozmowa z trenerem Odry
Odetchnęliście z ulgą po wygranej z Chojniczanką?
Piotr Plewnia: Tak, cieszyliśmy się bardzo, ale też wszyscy wiemy, że nie ma co popadać w przesadną radość. To jedno zwycięstwo niczego nie zmieni, jeśli nie będziemy kontynuować zdobywania punktów i znowu się zatrzymamy. Nie możemy na tym poprzestać i każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę i skupiamy się na tym by wygrywać dalej.

Czyli specjalnego świętowania nie było...
Była wolna niedzielę, to jasne, ale od poniedziałku już normalnie trenowaliśmy, tak aby przygotować się do następnych wyzwań. Generalnie wyznaje zasadę, że w sporcie nie ma szczęścia, jest ciężka praca. Bez tego nie da się uzyskać długotrwałych efektów, a my musimy nastawić się na trudny czas, ale nikt nie zamierza się poddawać.

Ta radość po sobotnim triumfie była porównywalna do uczucia po ograniu Arki Gdynia w Pucharze Polski?
Pewnie, że to nas wówczas ucieszyło, bo wygraliśmy po raz pierwszy w ogóle w tym sezonie. To było coś na co wszyscy czekali, a przy okazji odprawiliśmy faworyzowaną ekipę z ekstraklasy. Za takie zwycięstwa jednak punktów w lidze nie dają, a to jest nasz najważniejszy cel. Oczywiście, że będziemy chcieli przejść kolejną przeszkodę w tych rozgrywkach czyli rezerwy Legii Warszawa - choć na pewno lekko nie będzie - by potem zmierzyć się z kolejną ekipą z elity, ale na razie nie to jest najważniejsze. Teraz cały czas skupiamy się na wyzwaniach dotyczących 1. ligi.

Trwa głosowanie...

Jesteś zadowolony z pracy Piotra Plewni?

Macie trzy mecze z rzędu bez porażki, a mogły być nawet trzy zwycięstwa...
Powtórzę, iż nie ma hurraoptymizmu, bo naprawdę zdajemy sobie sprawę, że cały czas musimy dużo pracować, żeby w kolejnych meczach potwierdzić tą dobrą dyspozycję. Byłoby minimalizmem gdybyśmy teraz osiedli na laurach. Nie ukrywam, że chłopcy ostatnio naprawdę fajnie grają i cieszy mnie to, ale musimy robić krok po kroku do przodu. Trzeba udowodnić, że w Chojnicach wygraliśmy nie przez przypadek. W sensie takim, że wyszedł nam jeden mecz, a przeciwnikowi nie. Może nie był to jakiś wielki i piękny mecz, ale pokazaliśmy wole walki. Zaprezentowaliśmy swojej atuty, a te u rywala ukróciliśmy i dało nam to trzy „oczka”.

Przez dwa tygodnie od tego spotkanie nie gracie jednak o stawkę. Pewnie teraz chcielibyście z marszu wyjść na boisko, skoro wam tak dobrze idzie?
Nie ma żadnej reguły i nie ma się co za bardzo nad tym zastanawiać. Stało się tak jak się stało. Powołali Martina Adamca do reprezentacji młodzieżowej Słowacji, a to nasz bardzo ważny zawodnik i skorzystaliśmy z prawa by bez niego nie grać. Przede wszystkim mamy teraz dwa tygodnie czasu więcej na pracę (śmiech). Staramy się cały czas szlifować podstawy. Trzeba też pamiętać, iż to nie jest tak, że ci chłopcy nie potrafią grać w piłkę. To, że potrafią właśnie pokazali, ale muszą jeszcze bardziej uwierzyć w siebie. Czasami nie ma co wymyślać na siłę jakiś niesamowitych zajęć, trzeba spokojnie dopracować to co się ma. Nie ulega dyskusji, że kilka błędów zostało popełnionych ostatnimi czasy, ale też wszyscy chcemy dobrze. Potrzebujemy też wsparcia z każdej strony.

Wsparciem mieli być pozyskani już w tracie rozgrywek Thijs Timmermans i German Ruiz. O ile ten pierwszy przebił się do kadry, to w związku z tym drugim na razie „cisza”.
Hiszpan powoli wchodzi do drużyny, ostatnio znowu przyplątał mu się jakiś uraz, ale już jest lepiej i na dniach lekarz powinien wydać mu zgodę na grę. Bez tego nie chcę ryzykować. Myślę jednak, że jeśli nie wydarzy cię nic nieprzewidzianego to niebawem będzie do naszej dyspozycji.

Nie sposób więc nie zapytać co u Rafała Niziołka?
Z nim na pewno się nie spieszymy. Miał zbyt poważną kontuzję. Spokojnie czekamy na jego powrót, tak by pomógł nam wiosną najlepiej jak umie. Wszyscy przecież dobrze wiemy, ile dla nas Rafał znaczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska