- Straciliśmy bramki w najgorszych momentach: pierwszą dostaliśmy "do szatni", druga była przedświątecznym prezentem, dlatego skończyło się takim wynikiem - denerwował się Mariusz Rumak. - Skoro ma się na wyjeździe takie okazje, jakie my mieliśmy, to trzeba je wykorzystywać, a wtedy mecz się inaczej układa. Trafiasz na 1-1, gra się otwiera. Nie trafiasz, to jest coraz trudniej - przedstawiał swój punkt widzenia. - Tym bardziej, że należy pamiętać, że mając dobry wynik w drugiej połowie Sandecja zagrała trochę "niżej". Gra w obronie piątką, bardzo solidnie, miejsca jest naprawdę mało. Boisko było zmarznięte, operować piłką w ataku pozycyjnym jest zdecydowanie trudniej. .
Szkoleniowiec miejscowych z kolei cieszył się ze zwycięstwa i z tego, że jego podopieczni wytrzymali presję dobrze grającej Odry
- Moi piłkarze grali bardzo konsekwentnie, krok po kroku dążyliśmy do zdobycia bramki - ocenił Tomasz Kafarski. - W 40. minucie pomyślałem nawet: „A dlaczego ten mecz nie może wyglądać tak, jak w Opolu?”. Wtedy gdy Odra strzeliła nam gola do szatni. My zrobiliśmy to w tym spotkaniu. Cieszy, że wytrzymaliśmy presję dobrze grającej Odry. Te zdobyte trzy punkty fajnie zamykają rok w Nowym Sączu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?