Trener prosi o spokój

Andrzej Szatan
Przed meczem Włókniarz - Odra trener opolskiego zespołu apeluje do swych zawodników, aby zapomnieli o tym, iż w sobotę rozgrywać będą spotkanie derbowe.

W czterech dotychczasowych derbach Odra zdobyła zaledwie 1 pkt. Było to 5 maja tego roku, w XXX kolejce rozgrywek II-ligowych, kiedy to osiągnęła na swoim boisku remis 1-1. Bramki strzelili wówczas Rafał Berliński (dla Odry) oraz Jacek Trzeciak (dla Włókniarza). Żadnego ze strzelców kibice nie zobaczą w sobotę na stadionie w Kietrzu, bowiem w przed nowym sezonem zmienili oni barwy klubowe. Berliński przeniósł się do I-ligowego Stomilu Olsztyn, zaś Trzeciak do beniaminka ekstraklasy - Famegu Radomsko.

Tamten remis sprawił, że Odra straciła szansę na awans do I ligi, bądź zajęcie 3. miejsca, premiowanego barażem. - Chciałbym, aby zawodnicy, którzy grali w tamtym spotkaniu, zapomnieli już o nim, a także o tym, że w sobotę grają mecz derbowy - twierdzi Marian Kurowski, trener Odry. - Zbytnia świadomość tego może paraliżować. Nie wiem, jak zachowają się zawodnicy, ale chciałbym, aby podeszli do tego meczu jak do każdego innego spotkania ligowego. Nie zależy nam na podgrzewaniu atmosfery wokół meczu z Włókniarzem.
Trener Odry nie ukrywa, iż jego podopiecznych czeka w sobotę trudne zadanie. - Zdajemy sobie sprawę, że Włókniarz jest w dobrej dyspozycji - analizuje. - Mimo wszystko cztery do zera i trzy bramki w pierwszej połowie w pucharowym spotkaniu z ŁKS-em ma swoją wartość, bez względu na to, w jakim składzie grał przeciwnik.

W środę podczas meczu Pucharu Ligi z Hutnikiem w Krakowie opolski szkoleniowiec dał szansę gry kilku zmiennikom. - Niektórzy ją wykorzystali - stwierdził krótko Kurowski. Po raz pierwszy w tym sezonie w Odrze wystąpił stoper Sławomir Wyrzykowski, pozyskany z Polonii Bytom. - Pierwszą część meczu miał dość nerwową - analizuje trener. - Ale tak to wygląda, gdy zawodnik na jakiś czas wypada z rytmu meczowego. Druga połowa w jego wykonaniu była już jednak znacznie lepsza, powiedziałbym, że dobra.
W Krakowie po przerwie spowodowanej kontuzją we wcześniejszym meczu Pucharu Ligi z Hutnikiem zagrał przez 25 min Jacek Cieśla. - Widać, że uraz pozostawił po sobie jeszcze ślady - stwierdził szkoleniowiec opolskiej jedenastki. Zapytany, czy inni zawodnicy nie narzekają na dolegliwości, odpowiedział: - Drobne mikrourazy są po każdym meczu, nie da się ich uniknąć. Sądzę, że w sobotę będę miał do dyspozycji wszystkich zawodników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska