Szamanizm seksualny, odkrywanie seksenergii, wyciskanie potów podczas gimnastyki erotycznej, wreszcie seanse z trenerami uczącymi - w zależności od zapotrzebowania - slow seksu (powolne rozsmakowanie się w ars amandi) czy fast love (dla ceniących urok szybkich numerków).
Oto nowa odsłona rewolucji seksualnej Polaków. Na zapotrzebowanie zareagował rynek - mamy nową profesję: sex coach.
Czołowy polski seksuolog Zbigniew Izdebski nie jest zaskoczony pojawieniem się na polskim rynku tzw. sex coachingu, ale nie chce oceniać poziomu takich usług: - Polskie społeczeństwo ewoluuje w kierunku społeczeństwa amerykańskiego - mówi. - Jest więc zapotrzebowanie na poradnictwo w zakresie życia emocjonalnego, społecznego, wreszcie - seksualnego. Jednocześnie jest u nas mało seksuologów, a szczególnie lekarzy. Zresztą nie każdy Polak potrzebuje od razu pomocy klinicznego seksuologa. Jeśli wystarczy porada na temat relacji w związku czy seans u coacha i takie szkolenie nie jest prymitywne, a wyjaśnia meandry życia seksualnego w sferze emocjonalnej i fizycznej - to nie mam nic przeciwko.
Z wizytówek Karo Akabal (wcześniej Karolina Gurgul) możemy się dowiedzieć, że jest trenerką rozwoju osobistego w obszarze seksualności i relacji intymnych, a także sex coachem (trenerem seksualnym) i edukatorką seksualną.
Prowadzi zajęcia, warsztaty i sesje indywidualne. Ukończyła 3-letnią Szkołę Trenerów Komunikacji Opartej na Empatii oraz studium w Institute for Sexual Self Realization z San Francisco.
Droga do tego "zawodu", a zarazem życiowej pasji była związana z osobistymi problemami: miała 30 lat, a w dorobku wygodne życie w Warszawie (gdzie się przeprowadziła z Opola), męża, dzieci, dobrze płatną pracę, dom w budowie.
- I przyszedł przełom, kryzys związany z życiem uczuciowym. Nie byłam szczęśliwa, choć osoby stojące z boku mogły uznać, że szukam dziury w całym - mówi.
Warszawa - jak każda metropolia - to zagłębie ludzi zaganianych, zestresowanych i szukających spełnienia. Więc jest tu doskonale rozwinięty rynek usług terapeutycznych oraz wszelkich kursów dotyczących rozwoju osobowościowego. Karo zapisywała się na jeden po drugim:
- Poszukiwania były różne: joga, mindfulnest (inaczej nauka życia uważnego, kiedy w pełni świadomie odczuwamy szczęście), medytacja… Wszystko po to, aby dojść do celu, poczuć się szczęśliwą - mówi. - Po treningach, sesjach czułam się lepiej. Ale gdy wracałam do domu - stare napięcia wracały. Gdy małżeństwo się rozpadło, pojęłam, że wartości, które wpojono mi jako gwarant szczęścia w życiu: wyjść za mąż, mieć dzieci, zbudować dom i pomóc mężowi zasadzić drzewo - wcale się nie sprawdziły.
Seksenergia daje kopa
Zwróciła też uwagę na inną kwestię: nauki wschodnie zwykle traktowały erotykę jako źródło jednej z bardziej dominujących energii życiowych.
- Tu nie chodzi tylko o emocje związane z igraszkami w sypialni - wyjaśnia. - Energia seksualna popycha nas do działania w każdej dziedzinie życia: zawodowej, rodzinnej.
Niestety, europejska kultura pomija tę kwestię. My, kobiety, jesteśmy niby wyemancypowane, wiemy, że mamy prawo do edukacji, możemy robić biznesy, mamy nawet wyspecjalizowane wsparcie w tym obszarze. - Natomiast ciągle w relacjach intymnych, w sferze seksualności podążamy stereotypowymi schematami - opowiada Karo. - Zerwanie z tymi stereotypami odmieniło moje życie. Pomyślałam: czemu nie miałabym o tym uczyć. Początkowo w internecie publikowałam listy od Karo, w których odpowiadałam na pytania, prośby o rady. A potem się potoczyło.
Prowadzi własne szkolenia, na YouTube ma swój kanał tv, jest zapraszana do nocnych programów radiowej Trójki. Bez zahamowań mówi, jak przezwyciężyć bariery dotyczące seksu oralnego, o samozaspokojeniu, zaletach i blaskach poliamorii lub związków otwartych, o edukacji seksualnej dzieci.
Na swej stronie internetowej osobiście instruuje, jak masować piersi, aby się zrelaksować, pobudzić produkcję hormonów szczęścia. Przełamuje tabu - jeździ na konferencje, fotografuje się na tle wielkich instalacji w kształce wagin - w końcu każda kobieta ją ma.
Na początku swych wykładów prosi dziewczyny, aby zrobiły listę powszechnych przekonań dotyczących seksu. Pierwsze miejsca zajmują takie stwierdzenia: "potrzeby erotyczne mężczyzn są większe niż kobiet", "antykoncepcja to sprawa kobiet", "ubierając się w krótką spódnicę, prowokujemy mężczyzn", "czerwone usta są wyzywające", "seks pomaga w karierze", "mężczyzna ma prawo mówić erotyczne żarty, a kobieta - niekoniecznie", "mężczyzna posiadający wiele kobiet jest ogierem, a kobieta mająca wielu partnerów jest puszczalska"…
- A teraz zastanówmy się, które z tych przekonań jest prawdziwe. Żadne - mówi Akabal. - Pytam też słuchaczki, czy aby na pewno siedzą wygodnie, a może zwyczajnie chcą siusiu, ale nie zdążyły zajrzeć do toalety. I co się okazuje? Znaczna część świadomie zrezygnowała z wizyty w toalecie, odłożyła zaspokojenie tak podstawowej potrzeby fizjologicznej na później. Szczególnie kobiety są wręcz wytrenowane do powstrzymywania swych pragnień, cierpienia.
- Takie szkolenia to nauka rzeczy podstawowych. Tłumaczenie, że spódniczka mini nie oznacza przyzwolenia na seks, to to samo, co tłumaczenie, że dwa razy dwa równa się cztery - komentuje prof. Izdebski. - Ale na takim właśnie poziomie w Polsce stoi edukacja seksualna, która powinna być realizowana w szkołach. Od połowy lat 70. w polskich szkołach nie ma rzetelnej edukacji w zakresie życia seksualnego. Z drugiej strony dzieci otrzymują sprzeczne sygnały; na katechezie często uczone są tradycyjnego podejścia do ról społecznych, a więc i dotyczących sfery płci, kobiety i mężczyzny. Z internetu zaś czerpią zupełnie inne, często sensacyjne, chamskie informacje. Całe pokolenia Polaków mają niedostateczną wiedzę na temat seksu i zaspokajania swych potrzeb w tej materii.
Karo Akabal wymyśliła dla początkujących słuchaczy zadanie domowe: raz dziennie przez kwadrans, w dowolnie zadanych godzinach, należy oddawać się przyjemnościom.
- Jeśli akurat utknęłyśmy w korku, owszem to jest trudne, ale może wystarczy pogładzić miękką tapicerkę w samochodzie, a może własną twarz? Wydzielą się wówczas hormony przyjemności, takie jak oksytocyna, endorfina, dopamina. One pogłębiają stan przyjemności, wprowadzają w stan błogości. Podczas nocnej audycji w radiowej Trójce dla przykładu zaczęłam gładzić aksamitne obicie stołu w studiu - mówi sekstrenerka.
Gimnastyka Kamasutry
Zachodnia nauka najczęściej oferuje dwa sposoby leczenia problemów seksualnych - poradnictwo psychologiczne oraz farmakologia. A wschodnia kultura ma w zanadrzu także inne rozwiązania, skupia się zarówno na ciele, jak i na duszy.
Bo dobry seks zaczyna się tam, gdzie pojawi się głęboki relaks. Jogę traktuje się jako gimnastykę po części erotyczną:
- To przekoloryzowana interpretacja praktykowania jogi. Ostatnio, gdy usłyszałem w telewizji, że na jogę chodzi dużo pań, bo przeżywają na niej orgazm, postanowiłem spytać panie chodzące na moje zajęcia, czy choć raz przeżyły orgazm podczas jogi. Niestety - nie. Tyle żart, faktem jest jednak, że joga pań angażuje mięśnie zwykle nieużywane: w okolicach krocza, odbytu, z czasem - mięśnie dna miednicy - mówi trener jogi Łukasz Zalewski z Opola. - Poza tym w jodze jest mnóstwo pozycji, które mogą pobudzić zmysły.
Początkowo joga jest ukierunkowana na ciało, dopiero z czasem - na życie duchowe.
W przypadku mężczyzn uprawiających jogę cel jest jednak inny: - Ostatecznie mają nauczyć się panowania nad zmysłami, nawet do tego stopnia, aby móc powstrzymać wytrysk - dodaje Zalewski. - Bowiem wypuszczenie nasienia to utrata sił witalnych, postarzanie się. Przyjmowanie go zaś i przeżywanie orgazmu przez kobiety ma moc odmładzającą i uzdrawiającą.
Coraz częściej kluby fitness - szczególnie te w dużych miastach - proponują zajęcia z seksgimnastyki. Najlepiej ćwiczyć w parach, trening - po dłuższym praktykowaniu - ułatwi np. przyjmowanie skomplikowanych pozycji seksualnych, nawet rodem z Kamasutry.
- Z wykształcenia jestem psychologiem klinicznym, ale moim prawdziwym przeznaczeniem było uzdrawianie za pomocą pracy z własnym ciałem - wyjaśnia Anna Rykała, prowadząca seksgimnastykę. - Najpierw ćwiczyłam jogę, potem zaczęłam prowadzić masaże, od 10 lat - seksgimnastykę. Czasami, gdy prowadzimy warsztaty w mniejszych miejscowościach, nazywam tę gimnastykę mniej wprost, używamy określeń typu: ćwiczenia z własnym ciałem. Bo w wielu środowiskach używanie nazwy wprost działałoby onieśmielająco.
Ludzie często przychodzą z ciekawości, ale zawsze wychodzą zadowoleni. Bo to naprawdę działa.
Na stronie Karo Akabal przeczytać można listy od zadowolonych i spełnionych w życiu (także seksualnym) kursantek i słuchaczek wykładów.
- Ale największe wrażenie na mnie zrobił esemes od jednej z uczestniczek kilkudniowego wyjazdowego panelu szkoleniowego, a wysłany w pewien wieczór, już po zakończeniu szkolenia - mówi Karo. - Ten esemes brzmiał: "Karo, miałam dzisiaj wytrysk!".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?