Trenerzy zostają

Redakcja
Druga z rzędu porażka Włókniarza spowodowała, że jeszcze do niedawna spokojny o byt zespół z Kietrza jest w strefie spadkowej.

Kietrzanie przechodzą wyraźny kryzys. Po znakomitym początku rundy wiosennej (8 pkt w 4 meczach) w kolejnych 4 występach zgromadzili zaledwie 1 pkt i spadli na odległą, 16. pozycję w II-ligowej tabeli.

Marian Konopka, prezes klubu, w takich sytuacjach często dokonywał zmian na stanowisku szkoleniowca. W tym sezonie, w rundzie jesiennej, zwolnił już Petra Żemlika i Wojciecha Boreckiego. Czy teraz przyszedł czas na Jana Furlepę?
- Chwilę po środowym meczu z Hutnikiem odbyła się między mną a prezesem męska rozmowa - przyznaje Furlepa. - Jestem po niej przygotowany na każdą ewentualność. To prezes mnie zatrudniał i on może zwolnić. Jeśli nie ma wyniku - a Włókniarz takiego nie ma - zazwyczaj trener jest zwalniany. Biorę na siebie odpowiedzialność. Mam kontrakt do końca czerwca i zamierzam się z niego wywiązać. W czwartek prowadziłem zajęcia i umówiłem się z zespołem na piątkowy przedmeczowy rozruch, ale nie wiem, czy to ja w Łodzi będę prowadził zespół. Wszystko jest w rękach prezesa.
- Do końca sezonu pozostało siedem spotkań i w takim momencie nie można robić nerwowych ruchów i zmieniać trenerów - uważa prezes klubu. - Na zmiany jest za późno. W obecnej sytuacji najbardziej potrzebujemy spokoju. Mamy u siebie cztery mecze i wszystkie musimy wygrać. To da nam czterdzieści siedem punktów na koniec sezonu, co powinno zagwarantować utrzymanie.

Sytuację kietrzan pogorszył bardzo słaby środowy mecz z Hutnikiem Kraków. Nie tyle cały mecz, co jego II połowa, którą gospodarze przegrali 1-4.
- Zespół w pierwszej połowie dał z siebie wszystko i szkoda, że jego dobra gra nie zaowocowała kilkoma bramkami, na które zasłużyliśmy - analizuje Furlepa. - Na początku drugiej połowy stworzyliśmy dwie kolejne sytuacje bramkowe, nie wykorzystaliśmy ich, a rywale zdobyli wyrównującą bramkę. Taki przebieg wydarzeń sparaliżował zespół, który do końca nie potrafił się odnaleźć.
Niestety, Włókniarz znów fatalnie realizuje zadania defensywne. W 6 meczach rundy wiosennej kietrzanie stracili tylko dwa gole, a w ostatnich dwóch pojedynkach aż 6.
- Proste błędy w ustawieniu Jakosza, który wcześniej spisywał się doskonale, Kondzielnika i Szarego kosztowały nas utratę kolejnych goli - mówi Furlepa. - Niemałe znaczenie miała kontuzja Klaczki, który zszedł z boiska na początku meczu i w tym momencie zabrakło kierownika poczynań defensywnych. Nie będę tragizował. Trzeba podnieść głowę i walczyć o utrzymanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska