Trojaczki ze Skoroszyc rosną jak na drożdżach

Redakcja
Oliwier (na zdjęciu pierwszy od lewej) z całej trójki jest najspokojniejszy. Zawsze czeka cierpliwie na swoją kolej, rzadko płacze. Budzi się i zasypia z uśmiechem. Gabriel (w środku) to oaza spokoju, ale do czasu. Jak mu coś nie pasuje, wszczyna rwetes. Natomiast Marcel  jest najgłośniejszy, wszystko musi mieć na już, pierwszy musi np. dostać jedzenie. Czuje się najważniejszy – jako pierwszy z braci zaczął chodzić i poznawać świat.
Oliwier (na zdjęciu pierwszy od lewej) z całej trójki jest najspokojniejszy. Zawsze czeka cierpliwie na swoją kolej, rzadko płacze. Budzi się i zasypia z uśmiechem. Gabriel (w środku) to oaza spokoju, ale do czasu. Jak mu coś nie pasuje, wszczyna rwetes. Natomiast Marcel jest najgłośniejszy, wszystko musi mieć na już, pierwszy musi np. dostać jedzenie. Czuje się najważniejszy – jako pierwszy z braci zaczął chodzić i poznawać świat. Archiwum prywatne
Trojaczki, które przyszły na świat 27 października 2014 roku w Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu, mają już ponad rok. Chowają się dobrze i już nieźle rozrabiają.

Pragnęliśmy zawsze mieć więcej potomstwa - wyznaje pani Anna. - No i mamy duuużą rodzinę. - Teraz w naszym trzypokojowym, niedużym mieszkaniu w Skoroszycach jest gwarno i wesoło od rana do wieczora. Chociaż trosk, gdy maluchom zdarza się zachorować, też nie brakuje. Samo życie. Na szczęście wszystkie problemy udaje nam się z powodzeniem pokonywać.

Trojaczki urodziły się w 34. tygodniu ciąży, były wcześniakami. Dlatego na początku musiały przebywać w inkubatorach na OIOM-ie i wymagały wspomagania oddechu. Gabryś, który pojawił się na świecie jako pierwszy, ważył 1740 g, Marcel (był drugi) - 1720 g, a Oliwier, który był największy, urodził się z wagą 1970 g. Potem jednak wszystko poszło jak z płatka, chłopcy zostali przeniesieni do łóżeczek, nauczyli się samodzielnie pić mleko z butelki przez smoczek i zaczęli przybierać na wadze. 26 listopada ubiegłego roku opuścili szpital.

Co dziś u trojaczków słychać? - Chłopcy chowają się bardzo dobrze, są pogodni, ładnie, jak na wcześniaki, podrośli - opowiada Anna Zając-Worek. - Gabryś obecnie waży 11,3 kg, Marcel - 10 kg, a Oliwier, który od początku ważył najwięcej, 12,1 kg. Potrafią się już ładnie razem bawić, dzięki czemu dadzą nam trochę odsapnąć. Muszę jednak przyznać, że miniony rok był szalony, to jak jazda bez trzymanki. Ale innego życia z mężem już sobie nie wyobrażamy. Wiktoria też w pełni braci zaakceptowała, chętnie się z nimi bawi, codziennie prezentuje im swoje rysunki.

Codzienne zajmowanie się trojaczkami to logistyczne wy­zwanie, gdyż chłopcy muszą być na czas nakarmieni, wykąpani, przebrani. Wszystko musi chodzić jak w zegarku, być idealnie zgrane. Jak Anna i Marcin sobie z tym radzą?
- O 7, najdalej o 8 rano jest pobudka - opowiada mama chłopców. - Na śniadanie dzieciaczki dostają kaszkę z mleczkiem. Potem jest mycie, przebieranie i zabawa do godz. 10 lub 11. W mieszkaniu nie ma zbyt dużo miejsca, więc przenieśliśmy się do kuchni, a chłopcom oddaliśmy do dys­pozycji dawny salon, który przemienił się w plac zabaw.

Potem przychodzi pora na owoce. - Chłopcy najbardziej lubią banany i pomarańcze, na widok kiwi się krzywią, ale to wyjątek - opowiada mama. - Smakują im też budynie i deserki przyrządzane na bazie owoców i jogurtu naturalnego. Maluchy mają apetyt, nie są wybredne.
Duże wyzwanie stanowi podanie obiadu, ale mama trojaczków już to doskonale opanowała. - Chłopcy siedzą w rzędzie na krzesełkach, a ja naprzeciw nich. Najpierw podaję im z jednej miseczki zupę, po kolei łyżkę jednemu, potem drugiemu i trzeciemu. Nim każdy swoją porcję połknie, zaczynam kolejkę od nowa. Podobnie jest z drugim daniem.

Chłopcy bardzo lubią gotowanego kurczaka i ziemniaki z sosem, a ostatnio posmakowało im spaghetti. Często jedzą buraczki, które m.in. mają zapewnić dobry poziom hemoglobiny we krwi. To zalecenie lekarza, ze względu na to, że chłopcy są wcześniakami.

Nie zabrakło też gorszych chwil. Tak się złożyło, że cała trójka najpierw zapadła na zapalenie płuc i chłopcy trafili do szpitala. Po czym Gabryś i Marcel złapali zapalenie oskrzeli i jedynie Oliwier się od niego uchował. - To niestety częsta skłonność u wcześniaków - wzdycha pani Anna. - Na szczęście udało się z obu chorób wyjść zwycięsko.

Po narodzinach trojaczków pewne małżeństwo ze Strzelec Opolskich przekazało im pieniądze. - Jesteśmy za to bardzo wdzięczni, za otrzymaną kwotę kupiliśmy bowiem dla chłopców szczepionki najnowszej generacji, na które nie byłoby nas stać - podkreślają rodzice.

Teraz rodzice maluchów mają kolejny problem do rozwikłania. Lada dzień pojawi się choinka i głowią się, gdzie ją postawić. Maluchy próbują się wspinać, wszystko ściągają. Są jak żywe srebro. A nawet trzy żywe srebra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska