Jak przyznają przedstawiciele MZK, jeszcze nigdy sytuacja finansowa spółki nie była tak trudna.
Główny tego powód to galopujące ceny, które spowodowały, że w okresie pierwszych 6 miesięcy spółka musiała zapłacić za paliwo dla około 100 autobusów 780 tysięcy więcej niż w 2011 roku.
- To jest potężna wyrwa, której sami nie jesteśmy w stanie załatać, mimo szeregu oszczędności, jakie już poczyniliśmy - podkreśla Tadeusz Stadnicki, prezes MZK.
Dlatego spółka otrzyma od miasta dodatkowe 200 tysięcy złotych, oprócz 11 milionów, które ma zagwarantowane w budżecie miasta.
Tyle że to wciąż za mało i MZK już kupuje paliwo na kredyt, wierząc, że prędzej czy później dostanie kolejne pieniądze z ratusza.
- Ceny paliwa to jedno, ale miasto musi zweryfikować sposób zarządzania spółką, która powinna zarabiać nie tylko na wożeniu pasażerów - uważa Michał Nowak, opozycyjny radny Solidarnej Polski. - Kimś takim od szukania dodatkowych źródeł dochodów miał być nowy zastępca prezesa. Minął rok od jego zatrudnienia w MZK i żadnych efektów nie widzę.
Tomasz Zawadzki, pełnomocnik ds. transportu zbiorowego w urzędzie miasta, przyznaje, że sytuacja MZK jest zła, ale nie będzie inna, jeśli miasto nie zwiększy dotacji dla spółki.
- Na całym świecie dopłaca się sporo do komunikacji miejskiej, a i w Polsce samorządowe spółki otrzymują wsparcie na poziomie 50 procent wszystkich dochodów, tymczasem u nas to zaledwie 33 procent - przyznaje Tomasz Zawadzki.
- Spółka cały czas się zmienia, już widać pozytywne efekty zakupu 10 autobusów, bo koszty obsługi floty po raz pierwszy się nie zwiększyły - opowiada Tadeusz Stadnicki. - W przyszłym roku mają pojawić się kolejne nowe wozy i to poprawi sytuację, ale nie na tyle, aby dotacja mogła pozostać na obecnym poziomie.
Jak jednak słyszymy w urzędzie miasta, nikt nie chce nawet deklarować zwiększenia dopłaty w 2013 roku.
Spółka może natomiast liczyć na dodatkowe, doraźne wsparcie. Pieniądze mają się pojawić w korektach budżetu na najbliższych sesjach rady miasta, ale nadal nie wiadomo, jakie sumy wchodzą w grę. Ratusz twierdzi, że nie ma zagrożenia, aby autobusy stanęły z powodu braku paliwa.
Nie ma też planu podwyższenia cen biletów.
- Nie chcemy odstraszać klientów - twierdzi prezes MZK Tadeusz Stadnicki, który obawia się, że tak ruch spowodowałby odpływ z autobusów kolejnej grupy pasażerów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?