Trudno dogodzić rolnikom. Nie wszystkim się podoba, że mogą doić, ile chcą

Radosław Dimitrow
Trudno dogodzić rolnikom. Nie wszystkim się podoba, że mogą doić, ile chcąDwa lata temu ceny skupu mleka były wyższe - zauważa Jerzy Wojcik z Ligoty Czamborowej.
Trudno dogodzić rolnikom. Nie wszystkim się podoba, że mogą doić, ile chcąDwa lata temu ceny skupu mleka były wyższe - zauważa Jerzy Wojcik z Ligoty Czamborowej. Radosław Dimitrow
Po dwóch latach od zniesienia kwotowania, hodowcy bydła wciąż są podzieleni. Jedni uważają, że Unia Europejska powinna regulować produkcję mleka, a inni - że wręcz przeciwnie.

 

Do zniesienia kwot mlecznych doszło w kwietniu 2015 roku. Choć od tego czasu mijają właśnie dwa lata, to skutki tych zmian polscy rolnicy odczuwają do dziś.

 

Limity towarzyszyły im, odkąd nasz kraj przystąpił do Unii Europejskiej, a rolnicy z Zachodniej Europy mieli kwotowaną produkcję od połowy lat 80. ubiegłego wieku.

Ścisła regulacja rynku miała zagwarantować stabilność i mniejsze wahania cen - było bowiem z góry wiadomo, ile mleka trafi na rynek.

 

Kwoty mleczne miały jednak także złe strony - rolnicy, którzy wyprodukowali za dużo mleka, musieli płacić ogromne kary.

Rekordziści na Opolszczyźnie płacili nawet 50 tys. złotych rocznie.

Sprawiło to, że część gospodarstw nie mogło się rozwijać.

 

Zgodnie z przewidywaniami, niedługo po zniesieniu kwotowania ceny mleka radykalnie spadły.

Na Opolszczyźnie z 1,48 zł za litr do zaledwie 80 groszy.

 

Niektórzy gospodarze, żeby przetrwać trudny okres, musieli sprzedać część krów - tłumaczyli, że produkcja mleka przestała być opłacalna

 

Do dziś opolscy rolnicy są mocno podzieleni.

Jedni uważają, że państwo powinno regulować ilość mleka na rynku, a inni, że wręcz przeciwnie.

 

- Bardzo dobrze się stało, że te kwoty zostały zniesione, bo unijna ingerencja w pracę rolników była czymś sztucznym i tylko psuła rynek - uważa Antoni Nocon, hodowca z Rozmierzy, który ma 110 krów. - Kwotowanie tworzyło także dodatkową biurokrację, na której zarabiali głównie urzędnicy przez nakładanie kar na najbardziej zaradnych i przedsiębiorczych rolników.

 

Nocon zauważa, że po tąpnięciu na rynku mleka obecnie ceny się ustabilizowały i reguluje je wolny rynek.

Obecnie opolscy hodowcy dostają średnio 1,25 zł za każdy oddany litr.

 

- Ceny skupu są niższe niż jeszcze dwa lata temu, a ceny pasz i koszty energii poszły do góry - zauważa Jerzy Wojcik z Ligoty Czamborowej, w którego gospodarstwie jest około 100 krów. - To sprawia, że produkcja mleka bez kwotowania jest po prostu mniej opłacalna.

 

W sprawie sytuacji polskich hodowców bydła Jacek Bogucki, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa spotkał się z przedstawicielami Europejskiej Rady Mleczarskiej oraz Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.

Przedstawiciel rządu i producenci byli zgodni: unia powinna ingerować na rynku tylko w sytuacjach, gdy dochodzi do jego załamania.

 

- Głównym celem byłoby niedopuszczenie do sprzedaży mleka po zbyt niskiej cenie, poniżej kosztów produkcji - podkreślił Romuald Schaber szef Europejskiej Rady Mleczarskiej.

Przedstawiciele polskich producentów również podkreślili, że są zainteresowani pracą nad stabilną i opłacalną produkcją mleka, niemniej jednak zaznaczyli, że unijne rozwiązania muszą uwzględniać specyfikę polskich gospodarstw rolnych (ponad 70 proc. z nich to gospodarstwa liczące do 10 krów).

 

Jednocześnie przedstawiciele obu organizacji skarżyli się na działania sieci handlowych, które mają dominującą pozycję i wymuszają sprzedaż produktów mlecznych po zaniżonych cenach.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska