Trup w szafie

Maciej T. Nowak
Ciało denata zapakowali do szafy i wózkiem przewieźli na drugi koniec miasta. Tam zamurowali w piwnicy. Wpadli, bo Piotrek miał za długi język.

Określenia "Trup w szafie" używa się często wobec politycznych przeciwników, którzy mogą mieć coś na sumieniu albo za pazurami albo mają spory problem i niespecjalnie chcą, by ujrzał on światło dzienne. Tak więc trup w polityce to nic dobrego, w życiu zresztą też.

Była noc z 13 na 14 maja 2006 r. Piotrek G., Andrzej R., Darek K. i Edyta F. z Brzegu pili wspólnie alkohol, dużo wypili. Część towarzystwa nie wytrzymała kondycyjnie tego maratonu i poszła spać. Na polu walki pozostał tylko Piotrek i Darek. Dopijali resztki piwa i spirytusu. Jak to często w takich sytuacjach bywa, pokłócili się. O co? O pilota do telewizora. Mały prostokątny przedmiot, wbrew pozorom wcale nie taki błahy. Wiadomo przecież… kto ma pilota, ten ma władzę.

Piotrek zaczął kopać Darka i bić go pięściami. Kolanem uderzał w klatkę piersiową. Był silniejszy, więc od razu zyskał przewagę w pojedynku. Skopał Darka, a leżącego pozostawił na podłodze. Był zmęczony alkoholem i bójką, więc położył się spać. Gdy obudził się następnego ranka, Darek dalej leżał na podłodze.

Wspólnie z pozostałymi uczestnikami biesiady, których dopiero co przebudził kac, stwierdzili, że ich kompan nie żyje. No to jest problem: co zrobić z ciałem? Gdzie je ukryć? Postanowili, że włożą denata do szafy. Drzwi zakleili taśmą i dodatkowo obwiązali sznurkiem.

Po kilku dniach w mieszkaniu zaczęli jednak czuć odór rozkładającego się ciała. Był przecież ciepły maj. Trzeba się było pozbyć szafy z trupem w środku. Piotr, który był mózgiem całej operacji, wymyślił więc, że ciało trzeba zamurować. Dobrze będzie to zrobić w piwnicy należącej do jego babci. Problem w tym, że babcia mieszkała na drugim końcu miasta. Ciało razem z szafą trzeba będzie więc tam jakoś przetransportować, tak by nikt nie nabrał żadnych podejrzeń.

Kompani od butelki - Edyta i Andrzej - pomogli Piotrkowi znieść szafę na dół i umieścić ją na wózku. Piotrek zaczął pchać dwukołowy wózek. Pchał, choć lekko nie było. Pchał tak ulicami Brzegu, aż krople potu pojawiły się na jego skroni. Na szczęście spotkał kumpli. Szczęście albo nieszczęście, bo zawartość szafy nie była zwyczajna. Zapytali, gdzie idzie z tym wózkiem. Odparł, że do babci.

- No to ci pomożemy - padła propozycja.
- Nie, nie, nie trzeba.
- Co się będziesz sam tak męczył. Od czego ma się kumpli - no i zaczęli pchać wózek razem z Piotrkiem.

Po kilkudziesięciu metrach zainteresowali się, dlaczego ta szafa tak śmierdzi.

- Wiozę stare kompoty. Są zepsute, muszę je wywalić - rzekł Piotrek, co zaspokoiło dociekliwość kumpli.

Gdy w piwnicy Piotrek z Andrzejem rozkuwali betonową podłogę, Edyta stała na czatach. Wykopali dół, wrzucili do niego zwłoki, zasypali piachem, a posadzkę zabetonowali. Szafę, w której przewozili ciało Darka, porąbali i spalili na podwórku kamienicy.

Cały plan może by się powiódł, gdyby nie zbyt długi język głównego bohatera tej historii. Piotrek opowiedział babci, co robił w piwnicy i dlaczego zabetonował posadzkę. Babcia zrelacjonowała wszystko mamie Piotrka, a ta poszła na policję.

W 2007 r. Piotrek przyznał się do pobicia, którego skutkiem była śmierć kolegi. Sąd skazał go jednak za zabójstwo na 12 lat więzienia. Edyta i Andrzej usłyszeli wyroki więzienia w zawieszeniu za zacieranie śladów przestępstwa i utrudnianie śledztwa. Upiekło się tylko kumplom, którzy przypadkowo spotkali Piotrka. Oni byli przekonani, że pomagają przewozić stare kompoty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska