Trwa opolska bezsilność

Andrzej Szatan
Niedawny jeszcze lider tabeli stracił na własnym boisku kolejne punkty. W rundzie wiosennej Odra w czterech meczach u siebie wywalczyła zaledwie dwa remisy i nie strzeliła żadnej bramki. * Odra Opole - Górnik Polkowice 0-0

Deszczowa pogoda nie odstraszyła najwierniejszych kibiców, którzy tym razem kulturalnie dopingowali drużynę do ostatnich minut meczu. Już od początku widać było, iż oba kluby kibica są do siebie nastawione przyjaźnie. Gorzej było z postawą fair, jeśli chodzi o zawodników. Ci nie oszczędzali swych kości. Efekt - podejrzenie złamania nogi (Cackowski) i skręcenie stawu skokowego (Staniek). Oglądaliśmy w Opolu festiwal kartkowy, jakiego już dawno nie było - siedem żółtych kartek i jedna czerwona.
Dla gospodarzy był to bardzo ważny mecz. Odra w przypadku wygranej zrównałaby się punktami z wiceliderem, KSZO Ostrowiec. Kto wie, może lepiej byłoby, gdyby opolscy piłkarze przed rozpoczęciem spotkania nie znali końcowego rezultatu potyczki w Stalowej Woli, gdzie KSZO zgubiło dwa punkty.
Goście nie przyjechali do Opola z zamiarem bronienia dostępu do własnej bramki i na początku stworzyli groźną sytuację. W 9. min nastąpiła kontra Górnika i Moskal znalazł się sam na sam z Kitowiczem, ale opolski bramkarz kapitalnie obronił. W zespole przyjezdnych ogromną walecznością i szybkością imponował niewielki Gorząd, z upilnowaniem którego opolscy defensorzy mieli niekiedy trudności. Pierwsze brawa za akcję opolski zespół otrzymał dopiero w 21. min, kiedy to Staniek, po wrzutce Plewni, główkował obok słupka. W chwilę później Norko wypuścił piłkę z rąk, w pobliżu był Żymańczyk, ale golkiper Polkowic w porę zdołał naprawić błąd. W 25. min ładną indywidualną akcję przeprowadził Berliński - wbiegł w pole karne, ale naciskany przez obrońcę wypuścił sobie piłkę zbyt daleko i przy dośrodkowaniu "wyjął" ją już zza linii końcowej.
Odra mogła zdobyć prowadzenie w 32. min, ale Norko sparował strzał Solnicy. - Gdyby strzelił po ziemi, byłaby bramka - krzyknął na ławce trener Bochynek. Za moment Odra straciła Stańka, który na przerwę schodził z obandażowaną nogą. - To bardzo poważne skręcenie stawu skokowego - powiedział później lekarz opolskiej ekipy. W 40. min po faulu Machaja goście wykonywali rzut wolny. Na przedpolu Odry powstało zamieszanie, po którym Ujek złapał się za głowę, gdyż przestrzelił z 3 m. W kilka minut później ten sam zawodnik został antybohaterem meczu, gdyż sfaulował najaktywniejszego w opolskim zespole Żymańczyka. A że było to jego drugie upomnienie, musiał opuścić boisko. Tuż przed końcowym gwizdkiem po dośrodkowaniu Kucharskiego bliski pokonania Norki był Żymańczyk, ale bramkarz Górnika znów wyszedł z opresji obronną ręką. - Widzę, że to, co Odra pokazała w Zabrzu, było jednorazowym "wyskokiem" formy - ocenił I połowę jeden z zagorzałych kibiców Odry.
W drugiej części grająca w przewadze Odra osiągnęła miażdżącą przewagę. Niestety, nic z niej nie wynikało. Poczynania miejscowych były zbyt nerwowe. Do wyróżniającego się już w pierwszych 45. min Żymańczyka dołączył Kucharski, który kilkakrotnie szarżował prawą stroną. To właśnie on w 56. min idealnie dośrodkował w pole karne, ale Żymańczyk nie zdążył "przeciąć" lotu piłki. Trener Bochynek zdarł sobie gardło, instruując swych podopiecznych i wytykając im błędy, jakie popełniali na grząskiej murawie. Ta sama para stworzyła zagrożenie w 73. min, ale rośli obrońcy Górnika zachowali czujność. Z kolei w 77. min Solnica przebojem atakował bramkę polkowiczan, próbował mu przeszkadzać obrońca. Wybił piłkę, a opolanin sygnalizował, iż uczynił to ręką. Sędzia nie zareagował. - Gramy do końca, gramy do końca - skandowali kibice. Piłkarzy Odry nie trzeba było do tego zachęcać, bo non stop parli na bramkę Norki, ale piłka grzęzła w gąszczu nóg zawodników Górnika.
W 73. min trener opolan zdecydował się na pokerową zagrywkę. Ściągnął z boiska dobrze walczącego w defensywie Machaja i desygnował do gry Cieślę, licząc na jego silne uderzenia z dystansu. Niestety, tym razem pomocnik Odry nie znalazł okazji do oddania strzału z dystansu. W 85. min z bliska główkował Lachowski, ale Norko znów był na posterunku. To już kolejny mecz w Opolu, w którym bramkarz gości jest najlepszym zawodnikiem na boisku. Po końcowym gwizdku sędziego opolscy futboliści byli zrozpaczeni stratą kolejnych punktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska