Sprawy obywatelskie to formalnie zadanie państwa, które zostało zlecone samorządom. Problem w tym, że w ślad za przekazaniem zadań nie idą wystarczające pieniądze, co w pismach słanych do wojewody, ministrów i premiera wielokrotnie wykazywał burmistrz. Jego wnioski i skargi nie przenoszą rezultatów.
Tylko w ubiegłym roku miastu na prowadzenie spraw obywatelskich zabrakło około 100 tysięcy złotych. W innych gminach na Opolszczyźnie jest podobnie, ale dotąd tylko władze Brzegu zdecydowały się na tak drastyczne kroki, jak cięcia etatów i ograniczanie czasu pracy Urzędu Stanu Cywilnego.
Nic dziwnego, że kontrola przeprowadzona wiosną przez Urząd Wojewódzki wykazała, że z ponad 300 sprawdzonych spraw, terminów nie dochowano w 87 procentach przypadków.
Wnioski pokontrolne ograniczyły się do zaleceń reorganizacji pracy wydziału, wzmożeniu starań i nadzoru, a także do... uzupełnienia zaległości.
- Problem w tym, że co roku otrzymujemy w przybliżeniu około 300 tysięcy złotych dotacji i nikt, odkąd jestem burmistrzem, czyli od 11 lat, nie skontrolował, jak wydajemy te pieniądze - mówi Wojciech Huczyński.
- Ta majowa kontrola też polegała tylko na sprawdzaniu prawidłowości wprowadzania danych, a nie na sprawdzeniu, ile kosztuje realizacja tych zadań. Sześć osób przez kilka dni odkrywało, że mamy zaległości, o czym szczegółowo sam wcześniej informowałem - tłumaczy burmistrz.
Istota sporu polega na tym, że państwo daje za mało pieniędzy, o czym wiedzą wszyscy: od wojewody przez jego urzędników po samorządowców.
- Ale wojewoda, zamiast wyliczyć, ile faktycznie kosztuje obsługa zadań zleconych, ogranicza się do dzielenia otrzymanej dotacji i nazywa te wyliczenia wycenami zadań - przypomina burmistrz.
- Fakty są takie, że od 2011 roku dotacje dla Brzegu zostały zwiększone z około 200 tys. zł do prawie 300 tys. zł - przypomina Jacek Szopiński, rzecznik wojewody. - Stało się tak w wyniku przeliczenia i zmiany sposobu podziału dotacji. I to są jedyne możliwe działania, jakie może podjąć wojewoda.
- Mamy świadomość niedofinansowania zadań zleconych, ale to, co można było zrobić doraźnie, zostało zrobione. Problem jest znany i analizowany przez Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji - dodaje Szopiński.
Niektóre samorządy nie chcą czekać w nieskończoność i np. Kraków - jak podaje czasopismo "Wspólnota" - podał Skarb Państwa do sądu.
- Dzisiaj wszyscy czekają na rozstrzygnięcie tej sprawy, ale może się ona ciągnąć latami - przypomina Huczyński. - A samorządom już dziś brakuje pieniędzy na własne zadania, takie np. jak tworzenie miejsc w żłobkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?