Trwa zabezpieczanie kościoła w Hajdukach Nyskich po katastrofie budowlanej. Cenne freski ocalały, ale szkody sięgają 1,5 mln zł

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Wnętrze zniszczonej świątyni
Wnętrze zniszczonej świątyni Krzysztof Strauchmann
Straty po poniedziałkowej katastrofie budowlanej w kościele w Hajdukach Nyskich mogą sięgać kwoty nawet 1,5 mln zł. Ocalał najcenniejszy zabytek świątyni - średniowieczne freski.

Zakres szkód po katastrofie budowlanej na razie trudno dokładnie określić. Dopiero wczoraj zdemontowano resztki więźby dachowej i zabezpieczono pozostałości dachu. Bez tego wejście do wnętrza budowli groziło śmiercią.

- Dopiero po pracach zabezpieczających wejdziemy do środka, żeby odgruzować kościół - mówi proboszcz parafii w sąsiedniej Kępnicy ks. Roman Dyjur. - Do środka wpadły rusztowania, belki więźby, cegły z murów. Na pierwszy rzut oka widać, że uszkodzone są boczne ołtarze, w tym ołtarz św. Marcina, który odnowiliśmy trzy lata temu. Naruszony został konfesjonał, zniszczone są ławki z przodu, zapylenie osiadło na ołtarzu głównym. Najcenniejsze w świątyni są jednak XV-wieczne freski. Poza zapylaniem na razie nie widać na nich większych uszkodzeń. Walczymy o ich zachowanie.

W XIII-wiecznym kościele w Hajdukach była prowadzona wymiana poszycia dachowego. Po zdjęciu blachy okazało się, że drewniana więźba jest w fatalnym stanie i ją też trzeba wymienić. To przedłużyło prace. Przez miesiąc dach był zabezpieczony tylko rozpiętymi nad nim plandekami.

W ostatnią niedzielę w czasie gwałtownej ulewy, do środka napadał intensywny deszcz. Silny wiatr musiał też rozchwiać ścianę szczytową. W poniedziałek rano szczyt ściany od strony prezbiterium zawalił się do środka. Robotnicy budowlani zdołali uciec.

Mieszkańcy okolicy usłyszeli głośny huk. Fala uderzeniowa była tak duża, że ciężkie drzwi kościoła same się otworzyły. To szczęście, że nikomu nic się nie stało, bo w kościele cały czas normalnie odprawiane były nabożeństwa.

- Zaczniemy odbudowę więźby i kiedy tylko będzie to możliwe, odbudujemy ścianę szczytową i strop - zapowiada ks. Roman Dyjur, który sam zakasał rękawy i pomaga ekipie budowlanej. - Tylko dach i konstrukcja sklepienia będzie kosztować milion złotych. Konserwatorzy zabytków będą musieli odnowić mniejsze wyposażenie. Trzeba opłacić roboty zabezpieczeniowe. W sumie to może dojść do 1,5 mln.

OPOLSKIE INFO - 1.06.2018

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska