Ogródek jordanowski powstał między innymi w Zębowicach, gdzie sołtys Gabriela Respondek skrzyknęła ludzi, zebrała sponsorów. I zajęła się z - pomocą przewodniczącej rady gminy Gabrieli Buczek i wójta Waldemara Czaji - organizacją robót. Ludzie nie odmówili i w kilkanaście dni w centrum Zębowic na terenach, które wcześniej zarastały burzanami, stanęły huśtawki, zjeżdżalnia, drabinki i piaskowica. Na uroczyste otwarcie placu zabaw przyszło pół wioski.
- Wreszcie coś się u nas dzieje, dzieci mają gdzie się w wakacje pobawić - komentowali miejscowi.
Radość z uruchomienia ogródka nieco zmącił telefon z sanepidu: grzeczna urzędniczka poradziła, by w Zębowicach zadbano o czystość, głównie w piaskownicy. Najlepiej, gdy piasek będzie przykrywany folią tak, by nie paskudziły do niego psy i koty. Wiadomo: małe dzieci nawet piasek biorą do buzi.
Ale to był jedynie początek kłopotów. Zaraz po telefonie z sanepidu po wiosce rozeszła się plotka, że różne instytucje zaczynają się Zębowic czepiać ze względu na brak decyzji administracyjnych w sprawie ogródka. Atmosfera stała się na tyle ciężka, że Gabriela Respondek w nerwach rzuciła: - Już nigdy niczego nie zorganizuję w czynie społecznym!
- Z jednej strony władze wojewódzkie namawiają nas do społecznego działania choćby w ramach Odnowy Wsi, a z drugiej strony pod nogi kładzie się nam kłody - denerwowała się Gabriela Buczek.
Aby być w porządku z przepisami, kilka dni przez uruchomieniem placu zabaw władze gminy wystosowały do starostwa powiatowego w Oleśnie "zgłoszenie budowy obiektów małej architektury w miejscu publicznym".
- Nie spodziewaliśmy się, że samo zgłoszenie nie wystarczy - przyznaje wójt Zębowic Waldemar Czaja.
Dwa dni temu do Zębowic przyszła odpowiedź, w której gminie nakazano przedłożyć projekt zagospodarowania działki wykonany przez projektanta posiadającego wymagane uprawnienia budowlane.
- I ten projekt zrobimy - wzdycha ciężko Czaja.
Na huśtawki w Kniei codziennie przychodzi gromadka dzieci.
Bez projektu wyjdzie bowiem na to, że gmina rażąco narusza prawo. W myśl przepisów procedura jest taka: najpierw zgłoszenie, potem odpowiedź, czyli zgoda, albo nakaz przedłożenia projektu, a dopiero potem realizacja. Wszystko wskazuje na to, że w Zębowicach doszło do samowoli budowlanej. Jednym słowem przeciwnicy społeczników mieli rację: Zębowic czepiają się władze zwierzchnie.
Krystyna Jaroń-Kubik - naczelnik Wydziału Administracji Architektoniczno-Budowlanej Starostwa Powiatowego w Oleśnie od razu zastrzega: - My nie jesteśmy od komentowania prawa budowlanego, ale od jego stosowania.
Pani naczelnik przyznaje, że gmina strzeliła sobie bramkę samobójczą, bo gdyby w starostwie nie zgłosiła zamiaru wzniesienia ogródka - żadnej decyzji starostwa w tej sprawie by nie było. Skoro jednak zgłoszenie do Olesna wpłynęło, to zgodnie z prawem budowlanym musi być wykonany projekt architektoniczny. Inna sprawa, gdyby ogródek jordanowski stał na prywatnej parceli - w takim przypadku żadnego projektu by nie musiało być. Jedynie właściciel terenu byłby odpowiedzialny za bezpieczeństwo dzieci. W przypadku terenu gminnego, za który odpowiada wójt, procedura jest bardzo rygorystyczna.
- Według przepisów na rozpatrzenie zgłoszenia mamy 30 dni, ale zawsze rozpatrujemy je już w ciągu kilku dni, bo wiemy, że na tych decyzjach bardzo ludziom zależy - dodaje Krystyna Jaroń-Kubik.
Zupełnie nie wiadomo jednak co zrobić z przypadkiem Kniei koło Zębowic, gdzie z inicjatywy sołtysa Jendrzeja Konrada mieszkańcy wioski koło wiejskiej świetlicy postawili dwie huśtawki, zjeżdżalnię i piaskownicę. O uzyskaniu jakichkolwiek zezwoleń nawet nie myśleli. Co gorsza: dzieciarnia tak się rzuciła na te urządzenia, że jeden z chłopców na zjeżdżalni złamał rękę. Mimo że w pobliżu było kilkoro dorosłych. Po prostu: żywego jak srebro dzieciaka upilnować się nie dało.
- Wychodzi na to, że nie dokonaliśmy czegoś dobrego dla swoich dzieci, ale wręcz jesteśmy przestępcami. Już widzę, jak ludzie znowu zechcą coś społecznie zrobić. Kto wymyśla takie prawa, które rozmijają się życiem!? - irytuje się Konrad.