Trzeba się uczyć samodzielności

Redakcja
Dom Dziecka w Opolu ma do dyspozycji dwa mieszkania dla swoich dorosłych już wychowanków.  - Tu uczą się samodzielności - mówi Lidia Kaczyńska-Pampuch, dyrektorka DD.
Dom Dziecka w Opolu ma do dyspozycji dwa mieszkania dla swoich dorosłych już wychowanków. - Tu uczą się samodzielności - mówi Lidia Kaczyńska-Pampuch, dyrektorka DD. Paweł Stauffer
Opuszczający domy dziecka 18-letni wychowankowie nie są rzucani od razu na głęboką wodę. Mogą liczyć na pomoc. Sęk w tym, że nie zawsze chcą i potrafią z niej skorzystać.

Zgodnie z przepisami wychowankowie domów dziecka, którzy ukończyli 18 lat powinni opuścić swoje dotychczasowe miejsce zamieszkania.

Dowód osobisty nie jest jednak dokumentem, który poświadcza, że są to ludzie gotowi rozpocząć życie dorosłego człowieka. Wielu z nich nie ma najczęściej ukończonych szkół, konkretnego zawodu, co utrudnia znalezienie i podjęcie pracy. Dobrze więc, że ci, którzy chcą kontynuować naukę, mogą pozostać do zakończenia jej nadal w domu dziecka, choć już na innych zasadach.

Lidia Kaczyńska- Pampuch, szefowa Domu Dziecka w Opolu wzięła sobie za punkt honoru przygotowanie swoich wychowanków do odpowiedzialnego, samodzielnego życia, które “trenują" pod okiem wychowawców.

- Przez lata obserwowałam moment rozstania wychowanków z placówką i wiem, że było im bardzo trudno - mówi Kaczyńska-Pampuch. Dotąd otrzymywali potrzebne do życia minimum: jedzenie, ubranie, przybory szkolne.

Mieli zapewniony dach nad głową i nie musieli się interesować, ile kosztuje ciepło, energia i gaz. Nikt im nie mówił, jak gospodarować skromnym budżetem i na czym można oszczędzić. Kiedy otrzymywali kilka tysięcy złotych na zagospodarowanie i mieszkanie do remontu, najczęściej źle dysponowali tymi pieniędzmi.

Od 2009r. w opolskim Domu Dziecka funkcjonuje grupa usamodzielnienia. Tworzy ją 10 wychowanków powyżej 15 roku życia, którymi opiekuje się 4 wychowawców oraz kilkoro dorosłych już młodych ludzi, którzy kontynuują naukę i postanowili nie zmieniać adresu.

Teraz ich dom stanowi niewielki budynek (obok głównego gmachu przy ul. Powstańców Śl.), w którym są dwa mieszkania oraz świetlica i sala do nauki. Takie warunki dają młodym autonomię. Do tego budynku nie wchodzą pracownicy obsługi. Mieszkańcy sami sprzątają, piorą i prasują.

Dysponują pulą pieniędzy i robią zakupy. W ciągu tygodnia obiady jedzą w stołówce obok, ale w weekendy sami sobie gotują. Pod okiem wychowawcy przygotowują jadłospis, a potem szukają tańszych sklepów, by zmieścić się w puli, a następnie rozliczają z wychowawcą rachunkami.

- To daje rozeznanie rynku, uczy młodych racjonalnego gospodarowania pieniędzmi i współdziałania w grupie - wylicza Lidia Kaczyńska- Pampuch. - Na pewno nie jest im łatwo. Często wybuchają konflikty, bo spotykają się osoby o różnych temperamentach, nawykach i potrzebach.

Ktoś nie chce sprzątać, a ktoś inny bardzo lubi ład, nie akceptuje kolegi, albo traktuje cudze rzeczy jak swoje. Wszystkie problemy będą udziałem młodych ludzi gdy już pójdą na swoje. Teraz wychowawcy pomagają im jeszcze w trudnych decyzjach i rozwiązywaniu konfliktów, uczą zasad funkcjonowania w społeczeństwie, które ich rówieśnicy nabywają w rodzinach.

- Niestety, domy dziecka często nie mają możliwości lokalowych, by “przechować" dorosłych wychowanków - przyznaje Małgorzata Kozak, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu. - Opuszczając dom otrzymują ok. 5 tys. wyprawki na zagospodarowanie i czekają na przydział lokalu do remontu. Jeśli nie mają pracy, dostają ok. 500 zł zasiłku. Taki start jest bardzo trudny.

By go ułatwić, wychowankowie domów dziecka, którzy za rok przekroczą ustawowy próg dorosłości, powinni zgłosić się do MOPR. Ten przydzieli opiekuna, który wraz z nim ustali plan usamodzielnienia.

Młody człowiek może wybrać kontynuację nauki i pozostanie w DD (jeśli jest taka możliwość) albo pracę i złożyć podanie o mieszkanie. Ponieważ na przyzwoity lokal do remontu trzeba czekać około roku, w Opolu stworzono dla nich możliwość zamieszkania w tzw. mieszkaniu chronionym.

- Mamy w stolicy województwa dwa takie, trzypokojowe, w których mieszka po troje absolwentów DD - informuje Małgorzata Kozak. - Życie “pod ochroną" można potraktować jako generalną próbę przed pełną samodzielnością we własnym M. Lokatorzy nie płacą czynszu, ale płacą za media.

Mogą od nas dostać meble, albo je powoli sobie kupować i zabrać ze sobą do własnego mieszkania. Z naszego doświadczenia wynika, że mieszkania chronione są doskonałą nauką samodzielności, a koszty ich utrzymania wcale nie są wysokie.

Wychowanek DD sam decyduje, w jakim momencie będzie mu wypłacona “wyprawka" na zagospodarowanie - czy ją przeznaczyć na meble w chronionym “M", czy pozostawić na remont własnego lokum, a może wydać na sprzęt grający.

- Ci, którzy chcą korzystać z rad opiekunów usamodzielnienia, dobrze na tym wychodzą i lepiej wydają otrzymane w posagu pieniądze - uważa Małgorzata Kozak - Po ukończeniu budowlanych szkół zawodowych potrafią wiele zrobić sami, często mogą liczyć na pracodawców, którzy widząc, że młody człowiek zasługuje na pomoc - pomagają.

Zdecydowanie najgorzej wiedzie się tym młodym ludziom, którzy nigdy nie zaakceptowali domu dziecka. Odchodzą nieprzygotowani do życia, bo nie skończyli szkoły, zarzucają edukację i lądują w noclegowni. Tam trafiają na propozycje zarobienia łatwych pieniędzy, co kończy się łamaniem prawa i więzieniem.

Dziewczyny szybko zachodzą w ciążę i pozostają samotnymi matkami. Wybory dokonywane u progu dorosłości mają, jak widać przemożny wpływ na całe życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska