Trzeba tylko przełamać strach

Anita Koszałkowska
Capoeira dała mi siłę. Nauczyła zaskakiwać, improwizować i sprawiła, że mogę ze swym ciałem zrobić co chcę. Capoeira - brazylijska gra i sztuka walki wkroczyła do Polski.

Spotykają się w każdą niedzielę w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 21 w Opolu. Ćwiczą z trenerami, oddelegowanymi do Opola ze Śląska. Mieliśmy szczęście, ostatniej niedzieli grupę odwiedził Sem Memoria, czyli Adam Faba, założyciel jednej z grup uprawiających capoeirę - Aguia Branca. Przyjechał sprawdzić, jakie opolska młodzież robi postępy, zaprosić na letni obóz i przypomnieć, by wychodzili z swoją sztuką do ludzi, brali udział w pokazach i prezentacjach.

W sali rozbrzmiewa charakterystyczny dźwięk. Pobrzękiwanie podobne do rytualnych rytmów wybijanych przez plemiona zamieszkałe w dżunglach Ameryki Południowej. To berimbau - najważniejszy instrument capoeira. Składa się z kija, napiętej na nim struny, pudła rezonansowego przytwierdzonego sznurem do kija z napiętą struną, koszyczka z ziarnami w środku oraz kamyka lub monety do zmiany tonacji i patyczka, którym uderza się w strunę. Rytmiczne dźwięki wydają atabaque - bębny ustawione na stojaku, w które uderza grajek. I pandeiro - to odpowiednik polskiego tamburynu.

Capoeira nie istniałaby bez muzyki. Polega bowiem na tym, by wczuć się w wybijany rytm, wpaść w trans, który ułatwia taniec.
Kilkanaście osób stoi w kółku, podryguje w rytm muzyki i wyśpiewuje sobie znaną treść. Trochę to podobne do mantry. W środku dwie główne postaci. Niby walczą, ale przecież się nie dotykają. Niby tańczą, ale lepiej nazwać ich ruch akrobatyką. Gdy jeden przymierza się do pozornego uderzenia, drugi umyka. Są przy tym bardzo zgrabni w swoich ruchach, płyną, ze swoimi ciałami wyprawiają niestworzone rzeczy. Jak ludzie - gumy, potrafią tańczyć, stojąc na rękach, przebierać nogami w powietrzu, robić salta, a potem miękko spadać na ziemię. Współdziałają ze sobą w serii wyskoków i kopnięć. W zależności od wygrywanego rytmu toczą przyjazną bądź agresywną grę.

To jest właśnie capoeira. - To więcej niż tylko sztuka walki - mówi Sem Memoria. - To mix tańca, gry, wytrzymałości, akrobatyki, walki i przede wszystkim kultur różnych regionów globu.
Pochodzi z Brazylii, gdzie przez lata była tańcem ulicy. Korzenie jednak sięgają Afryki i czasów niewolnictwa. To właśnie wtedy na plantacjach doszło do wymieszania ludów przybyłych z najróżniejszych zakątków Czarnego Lądu. Każdy z nich przywiózł ze sobą inną muzykę, inny taniec, instrumenty. Inne tradycje. Nie te przechowywane w książkach i muzeach, ale raczej w ciele, umyśle, sercu i duszy. Przywieźli swój sposób życia, swoją kulturę. Gdy połączyli w całość elementy tańca, muzyki i rytmu, powstała capoeira. Taniec, który był też walką.
Jednak bardzo szybko zaczęła być prześladowana. Dawała przecież Afrykanom poczucie narodowej przynależności, tworzyła zgrane grupy, tworzyła niebezpiecznych i zwinnych wojowników, dawała pewność siebie. Kiedy zniesiono niewolnictwo, capoeira trafiła na ulice Brazylii. Jednak jej praktycy, ze swoimi umiejętnościami i poczuciem wartości, nie bardzo umieli znaleźć sobie miejsce w nowym porządku. Szybko schodzili na drogę przestępstwa, a capoeira z nimi. W Rio powstawały gangi terroryzujące ludzi. Nic więc dziwnego, że bardzo szybko capoeira znowu przestała być akceptowana. Dopiero w latach czterdziestych ubiegłego wieku zrozumiano, że capoeira świadczy o korzeniach ludów brazylijskich, że jest historią narodu.
Jak grzyby po deszczu rosły więc szkoły, gdzie była nauczana i praktykowana, została też zaakceptowana przez Brazylijczyków. Oni ją po prostu pokochali. W 1974 roku została uznana za sport narodowy. Powstała federacja capoeiry miała ją promować na świecie.

Treningi zaczynają się od zabawy. - Udajemy bawiące się zwierzaki, które próbują się zaczepiać, droczyć. W końcu dzięki muzyce i wyćwiczonym ruchom doprowadzamy ciało do gibkości - mówi Sem Memoria.
Takie ciało potrafi wiele. Będzie tańczyć, wywijać nogami, rękami, utrzymywać ciało na głowie. Będzie też walczyć. - Mimo, że capoeira jest grą, jest także sztuką walki - dodaje.
Po pięciu latach treningów capoeirista staje się dobrym wojownikiem. A capoeira będzie jego stylem życia. Trudno o niej będzie zapomnieć. Trzeba ją trenować codziennie.
Adam Faba przez dwanaście lat ćwiczył karate. Potem zamienił je na capoeirę.
- Okazała się skuteczniejsza i ciekawsza. Tu trzeba być chytrym, myśleć, przewidywać, zwodzić, grać podstępem - twierdzi.
Trzeba sobie uzmysłowić, iż capoeira jest po to, by doskonalić swoje ciało, nie po to, by czynić krzywdę.
Choć doświadczonemu wojownikowi capoeira może uratować życie. Należy jednak obok kick-boxingu do niebezpiecznych sztuk walki. Ruchy są błyskawiczne i skuteczne. Nieumiejętnie wykonane mogą nawet zabić.

Na treningi przychodzi głównie młodzież, choć w Opolu są także dziesięcioletnie dzieci. - Każdego przyciąga coś innego. Kogoś taniec i śpiew, akrobatyka, atmosfera pewnej tajemnicy czy samoobrona. Szybko jednak okazuje się, że capoeira łączy w sobie te wszystkie cechy, staje się całością - tłumaczy Adam Faba.
Na niedzielnym treningu od dłuższego czasu pojawia się dziesięcioletni Iwo Grund z Krapkowic. O capoeirze dowiedział się z filmów. Jeszcze nie umie wyjawić, czym zafascynowała go gra. Po prostu podoba mu się. Waldemar Grund, tata Iwa, jest dumny z tego, że syn mógł dołączyć do grupy, która potrafi tak przyjaźnie, bez agresji ze sobą "walczyć".
- Oprócz formy fizycznej syn ma okazję ćwiczyć psychikę, kiedyś taki spokój i opanowanie na pewno mu się przydadzą - mówi.
Dla Grzegorza Marsollka z Opola wszystko zaczęło się od filmu pt. "Tylko dla najlepszych".
- Wbił mnie w ziemię. Zacząłem gorączkowo szukać jakichkolwiek informacji. Coś tam znalazłem w Internecie i wsiąknąłem w to na dobre - wspomina.
Pierwszych ruchów uczył się sam. Na szczęście trafił do opolskiego klubu (należy do jednego z największych oddziałów Aguia Branca w Polsce).
- Każdy trening daje mi dużo radości. Wiem, że wszyscy tu jesteśmy równi. Nawet najbardziej doświadczony wojownik umie grać z nowicjuszem tak, by nikomu nie stała się krzywda - mówi Grzegorz.
A Wioleta Suska dodaje: - Capoeira doskonale dopasowuje się do ciała, po kilku treningach okazuje się, że nie mam problemu z zrobieniem przewrotu w tył, ciało staje się elastyczne. Trzeba tylko przełamać strach.
Capoeira daje jeszcze jedną umiejętność. Uczy, by być przygotowanym na różne życia niespodzianki.
- Skoro wiemy już, jak może zachować się przeciwnik, wiemy, jak zareagować, bo nikt nas nie uczy tu umówionych ruchów. Musimy być doskonali w improwizacji. Wtedy będziemy bezpieczni - mówią młodzi praktycy capoeiry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska