Na pierwszej rozprawie we wrześniu ub.r. po tym, jak na sali pojawili się dziennikarze, Jerzy D. najpierw złożył wniosek o wyłączenie jawności. Kiedy sąd się nie zgodził, wypowiedział pełnomocnictwo swojemu adwokatowi i proces nie mógł być kontynuowany. Przed drugim terminem oskarżony przedstawił zwolnienie lekarskie.
Dziś Jerzy D. stawił się w sądzie w Głubczycach aż z trzema adwokatami, także z tym samym mecenasem, któremu wcześniej cofnął pełnomocnictwo. Rozprawa utknęła jednak na etapie proceduralnym, bo prawnicy oskarżonego zasypali sąd serią wniosków.
Po raz drugi zażądali wyłączenia jawności. Argumentowali, że w ostatnich artykułach prasowych poszkodowane pracownice kancelarii szkalowały komornika. Poza tym jest obrażany w internetowych komentarzach.
Sąd po raz kolejny nie zgodził się na utajnienienie procesu. Potem adwokaci zaproponowali, aby sprawę przerwać i skierować do mediacji. Cztery poszkodowane, obecne na sali rozpraw, nie zgodziły się na to.
Sąd zdecydował jednak, że pisemnie zapyta o możliwość mediacji pozostałych sześcioro poszkodowanych. Część z nich nadal pracuje w kancelarii Jerzego D., którą formalnie prowadzi teraz inna osoba. Na koniec jeden z adwokatów wystąpił z wnioskiem, aby wszystkich świadków - poszkodowanych w tej sprawie - przesłuchać w obecności biegłego psychologa. Dowodził, że w śledztwie z niejasnych powodów przesłuchano tak tylko dwie osoby, które akurat złożyły zeznania korzystne dla oskarżonego.
Zdaniem prokuratora w śledztwie była taka konieczność ze względu na stan psychiczny przesłuchiwanych. Sąd uznał, że obecnie nie ma takiej potrzeby.
Jerzy D. jest oskarżony o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad pracownikami swojej kancelarii w okresie od 2010 do 2013 roku. Proces odroczono do 23 lutego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?