- Imieniny świętego Andrzeja to chyba najpopularniejsze święto w kalendarzu imprez.
- Samo imię Andrzej jest niezwykle popularne i to dobrze, zwłaszcza dzisiaj, kiedy mamy do czynienia z okropną modą nadawania dzieciom imion np. postaci występujących w zagranicznych serialach. Dlaczego imieniny Andrzeja są takie popularne? To ma związek z rozpoczynającym się w Kościele katolickim adwentem. Praktycznie w dniu św. Andrzeja kończy się okres zabaw, a w najbliższą niedzielę po tym dniu rozpoczyna się czas przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. To okres pełen wyrzeczeń, bez tańców i hulanek. Dlatego w ostatni dzień przed adwentem, kiedy można sobie poużywać smakołyków i poswawolić, hucznie obchodzono Andrzeja.
A co z wróżeniem?
- Dzisiaj robi się to w dzień imienin Andrzeja, 30 listopada. Dawniej natomiast wróżyło się w wigilię św. Andrzeja, czyli 29 listopada. Etnografowie twierdzą, że andrzejki są w ogóle pozostałością obrzędów po świętach i zwyczajach pogańskich poświęconych zmarłym. Tak czy inaczej, andrzejki są uważane za taki czarodziejski wieczór, podczas którego można sobie wywróżyć przyszłość.
Od dawna wróży się w dniu św. Andrzeja?
- Od wieków. W takiej mądrej książce wynalazłam, że już w trzynastym wieku cysters Rudolf z Rud Raciborskich zapisał, iż tego dnia czynione są znaki z ognia, leje się gorący ołów, po to, aby zbadać przyszłość. Najstarsze opisy dotyczące szczegółowego przebiegu andrzejek, jakie zachowały się do dzisiaj, pochodzą z dziewiętnastego wieku.
Jakie są najpopularniejsze zwyczaje i wróżby andrzejkowe?
- Najpopularniejszym i najbardziej znanym obrzędem jest lanie roztopionego ołowiu bądź wosku na wodę przez dziurkę od klucza lub gałązki wierzby splecione na krzyż...
Ołowiu? O wosku to słyszałem już od dziecka, nawet sam przelewałem go przez dziurkę od klucza, ale o ołowiu nigdy nie było mowy?
- To dzisiejsze względy bezpieczeństwa i warunki, jakie mamy do wróżenia. Jak poparzymy się woskiem, to mniej będzie bolało niż ołowiem. Ołów używany był w dawnej tradycji, dopiero później zaczęto stosować wosk. Oczywiście polecam lanie wosku, ale jeżeli ktoś ma ochotę na ołów, to powinien ostrożnie obchodzić się z gorącym metalem. Podobno najlepsze wróżby wychodziły z ołowiu, który miał pochodzić z okien kościelnych. Rzekomo ich sprawdzalność była stuprocentowa (śmiech). Tak czy inaczej, lano ciecz przez dziurkę od klucza i próbowano taki ołowiany obrazek rozszyfrować. Najczęściej wróżbami zajmowały się dziewczyny i kobiety. To one zawsze chciały poznać swoją przyszłość bardziej niż chłopcy. W niektórych regionach Polski wróżono w dniu św. Katarzyny - 25 listopada. Wówczas chłopcy pomagali dziewczynom we wróżeniu, wkładając do wody np. gałązkę z wiśni lub śliwy. Jeżeli zakwitła do Bożego Narodzenia, to wróżyła im ożenek w najbliższym czasie i szczęśliwą przyszłość.
A co z układaniem butów?
- Jest kilka wersji tej wróżby. Dziewczyny stawały plecami do drzwi i rzucały za siebie buta. Jeżeli trzewik obrócił się noskiem do progu, to w ciągu najbliższych 12 miesięcy miały wyjść za mąż. W przeciwnym wypadku - kiedy nosek buta obrócił się piętą do drzwi - to musiały jeszcze długo poczekać na kawalera. Drugą wróżbą z butami jest układanie lewych butów naprzemiennie od kąta pomieszczenia w kierunku drzwi. Pierwsza miała wyjść za mąż ta panna, której but jako pierwszy przekroczył próg izby. Inną wróżbą było obieranie jabłek. Skrobano je na spiralkę, którą rzucano za siebie koniecznie przez lewe ramię. Z tego, jak się ułożą takie łupiny, próbowano odczytać literę symbolizującą początek imienia przyszłego męża. Dziewczyny na wsiach wieczorem wytrząsały pierzyny przed snem, mówiąc jakieś wierszyki miłosne. W nocy miał im się z tej przyczyny przyśnić przyszły mąż lub narzeczony. Wkładały też pod poduszkę kartki z imionami chłopców, a potem je wyciągały. Jeżeli dziewczyna złapała pod poduszką kartonik z imieniem np. Jan - oznaczało to, że chłopiec o takim imieniu jest jej pisany. Poza tym wyciągano źdźbła słomy ze strzechy, jaką pokrywano chałupy. Jeżeli była parzysta liczba, to ślub miał być z kawalerem. Jeżeli trafiła się nieparzysta liczba źdźbeł - ślub był z tzw. panem z odzysku, czyli wdowcem. Innym zwyczajem andrzejkowym było lanie wody na talerz i puszczanie dwóch igieł. Jeżeli złączyły się czubkami ze sobą, to niedługo panna zejdzie się ze swoim wybranym. Z talerzami związana jest też inna wróżba. Otóż ustawiano na stole trzy talerze: pod pierwszym była obrączka, pod drugim lalka, a pod trzecim różaniec. Jeżeli dziewczyna wyciągnęła kukiełkę, to miała zostać panną z dzieckiem. Różaniec zwiastował klasztor, natomiast obrączka, szybkie zamążpójście.
Podobno na wsiach liczono sztachety i rzucano kości psom, które miały pomóc we wróżeniu?
- Tak, to są bardzo stare zwyczaje, które już dzisiaj zostały zapomniane. Psom rzucano kości bądź chleb posmarowany tłuszczem i puszczano na nie głodne zwierzę. Pierwsza za mąż miała wyjść ta panna, której kość lub kromka pieczywa została pochwycona jako pierwsza. Natomiast wróżba ze sztachetami polegała na ich liczeniu w płocie. Najpierw dziewczyna musiała objąć rękami jakąś część płotu, a potem policzyć, ile jest w niej sztachet. Jeżeli była parzysta liczba, to miała szybko wyjść za mąż. W przypadku nieparzystej trzeba było długo czekać, aż zjawi się kawaler chcący poprosić o rękę. Jeszcze moja nieżyjąca ciotka pochodząca z kresów wschodnich opowiadała, że dziewczyny liczyły sztachety na zasadzie: kawaler - wdowiec, kawaler - wdowiec. Opowiadała też, że dziewczyny potrafiły patrzeć w niebo przez okno, wypatrując twarzy przyszłego narzeczonego. Chłopcy natomiast byli bardzo niegrzeczni i często przeszkadzali im w tych wróżbach. Np. smarowali swoje zadki sadzą i wystawiali gołe pupy w okna dziewczynom.
Podobno w noc św. Andrzeja lustro również miało magiczny charakter?
- Około północy przed lustrem stawiano świeczki, wypatrując w nim twarzy przyszłego narzeczonego lub męża. Wyczytałam również, że w naszych namysłowskich Smarchowicach Śląskich dziewczyny wpuszczały do izby chłopca z zawiązanymi oczami, a same ustawiały się dookoła niego. Zasada zabawy była bardzo prosta: ta, która została przez niego pochwycona, miała najszybciej wyjść za mąż. W powiatach strzeleckim i oleskim np. chłopcy przebierali się za Jędrzejów i chodzili z muzykantami po domach, gdzie były panny na wydaniu. Pominięcie takiej chałupy było uważane za ogromną zniewagę dla całej rodzinny, nie tylko dla panny.
Dzisiaj jednak andrzejki kojarzone są głównie z zabawą, na której można się dobrze napić i potańczyć. Wróżenie praktykowane jest głównie na szkolnych imprezach.
- Szkoda. Ale takie już mamy czasy. W tej chwili trudno w mieście znaleźć np. płot ze sztachetami, a powiedzmy sobie szczerze: knajpy nie są zainteresowane organizowaniem imprez z wróżbami.
- Jest jakieś wyjście?
- Tak. Nadzieja, że będzie lepiej. W szkołach następuje powrót do regionalizmów. Sama prowadzę zajęcia, na których opowiadam młodzieży i dzieciom o dawnych zwyczajach i tradycji związanej z naszą ziemią. Bardzo im się to podoba, a niektórzy obiecują, że jak dorosną, to wprowadzą te zwyczaje w swoich domach. Zatem jest nadzieja, że kiedyś andrzejki będą jeszcze wieczorem barwnym i kolorowym. Zresztą jest taka stara zasada społeczna, że drugie pokolenie niekoniecznie kultywuje zwyczaje pierwszego. Do tradycji przeważnie powracają ludzie urodzeni dopiero w trzecim pokoleniu, ponieważ potrzebują i szukają swojej tożsamości.