Tym stwierdzeniem Wiesław Henzler, syndyk masy upadłości spółki Dobre Domy Opole, rozpoczął wczoraj spotkanie z przedstawicielami stowarzyszenia jej klientów.
Przyszło około 40 osób. Znalazł się wśród nich także Eugeniusz Kończyło, prezes Ekobudu, ostatniego udziałowcy spółki i największego wierzyciela.
Syndyk lojalnie uprzedził, że sędzia komisarz nadzorujący upadłość DDO zgodził się na kontynuowanie działalności spółki warunkowo na trzy miesiące. - W tym czasie musi rozpocząć się budowa. Wówczas otrzymamy już bezterminową zgodę - powiedział Henzler. Dodał, że jeśli budowa nie ruszy przed sierpniem, złoży rezygnację.
Według wstępnych wyliczeń, do zbudowania jest 112 mieszkań, na które potrzeba około 3 mln zł. - W kasie na razie jest 1,20 zł, ale środki na dokończenie budowy znajdują się w majątku spółki - wyjaśnił syndyk. - Milion złotych można uzyskać ze sprzedaży 20 garaży i trzysegmentowego domu jednorodzinnego w szeregowej zabudowie. 1,6 mln zł trzeba odzyskać od niedoszłych lokatorów. Z zawartych z nimi umów wynika, że muszą jeszcze dopłacić po kilkadziesiąt tysięcy z tytułu ostatniej raty. 300-400 tysięcy dałoby się wyegzekwować od wykonawców...
Zdaniem syndyka, tyle wynoszą bezsporne kary umowne za wady bądź nieterminowe wykonanie. - Garaże zacznę sprzedawać w ciągu tygodnia. W ten sposób pojawią się pierwsze pieniądze potrzebne na budowę - zapewnił Henzler.
Syndyk zadeklarował, że dopiero w drugiej kolejności zajmie się wierzytelnościami. Również w ciągu trzech miesięcy wszyscy, którym spółka DDO winna jest pieniądze, powinni zgłosić to sędziemu komisarzowi. - Wierzytelności będą weryfikowane przez biegłych - powiedział Wiesław Henzler. - Porównają oni faktury z kosztorysami. W ten sposób okaże się, czy jakieś roboty były podwójnie fakturowane i czy zadłużenie spółki wynosi 18 czy 9 milionów złotych.
Wiesław Henzler zapowiedział też, że na dokończenie budowy zostanie zorganizowany przetarg. Uczestniczącym w nim firmom zaproponuje ryczałtową kwotę zapłaty. Pieniądze dostaną po zaskoczeniu inwestycji.
Kontynuowaniu budowy nie sprzeciwił się też Eugeniusz Kończyło. Jego deklarację niedoszli lokatorzy nagrodzili brawami.
- Trochę mnie dziwi, że dopiero jak spółka upadła, okazało się, że może prowadzić działalność, ale też lepiej tak, niżby miało się skończyć wyprzedażą majątku - powiedział Wojciech Bełzowski, jeden z niedoszłych lokatorów. - Niedobrze jednak, że syndyk od razu rozpoczął od wysyłania wezwań klientom spółki, nakazując im zapłatę reszty pieniędzy za niewybudowane mieszkania. Próg naszej wrażliwości w tej kwestii jest mocno obniżony. Ciągle żądano od nas pieniędzy, nie dając nic w zamian. Myślę, że lepiej byłoby wyegzekwować około 800 tysięcy od tych lokatorów, którzy otrzymali mieszkania, a także nie zapłacili ostatnich rat.
Wiesław Henzler przepraszał. Wyjaśniał, że musiał tak zrobić. Są to pieniądze należące do masy upadłości. - Prawniczy język takich dokumentów jest suchy i wiem, że nie zabrzmiało to przyjemnie - dodał Henzler.