Tułaczka na starość. Eksmitowani lokatorzy z ulicy Waryńskiego 17 w Opolu opuszczają mieszkania

Fot. Mariusz Jarzombek
- Mieszkam tutaj od 65 lat, a kiedy się wprowadzałem, to jeszcze paliło się Opole - mówi Józef Rolny.
- Mieszkam tutaj od 65 lat, a kiedy się wprowadzałem, to jeszcze paliło się Opole - mówi Józef Rolny. Fot. Mariusz Jarzombek
Najmłodsza mieszkanka budynku, Halina Zawadzka, ma 75 lat, najstarszy, Józef Rolny - 89.

- Mieszkam tutaj od 65 lat, a kiedy się wprowadzałem, to jeszcze paliło się Opole - mówi Józef Rolny. Jest repatriantem i żołnierzem AK. - Nie o taką wolność i własność walczyłem. W najgorszych snach nie śniłem, że w tej Polsce będzie się budynki z ludźmi sprzedawać - mówi z goryczą pan Józef.

Pan Józef pakuje powoli do kartonów najcenniejsze dla niego przedmioty, choć nie pomieści tego wszystkiego w pokoju Domu Pomocy Społecznej dla Kombatantów w Opolu, co w dwupokojowym mieszkaniu przy ulicy Waryńskiego. - Całe szczęście, że udało się załatwić ten pokój - wzdycha staruszek.

- Jeszcze muszę wyrejestrować liczniki w gazowni i energetyce - trapi się pan Józef. Widzi już tylko na jedno oko, do tego tylko dziesięć procent.

Halina Zawadzka przy Waryńskiego mieszka od 51 lat. Tymczasowy dach nad głową znalazła u syna. - Ma małe mieszkanie, dwoje dzieci, ale będę spała na "polówce", zanim doczekam się na pokój w "Złotej Jesieni" - mówi pani Halina.

Przy Waryńskiego może zostać tylko do 12 października, bo na taki termin zgodziła się w sądzie. - Miałam już dość tych wszystkich sądowych spraw, wolę opuścić mieszkanie - mówi pani Halina. Przyznaje, że na jej "Złotą Jesień" zadłużyła się jej cała rodzina.

O problemie wiekowych mieszkańców z budynku przy ul. Waryńskiego 17 w Opolu nto pisała 9 stycznia br. w tekście pt. "Koszmar z ulicy Waryńskiego".

25-letni właściciel budynku, który kupił go razem z mieszkańcami, zażądał, żeby jak najszybciej opuścili swoje mieszkania. Zaczęło się od podwyżki czynszu do 1,6 tys. złotych. - Przecież ja nawet nie mam takiej emerytury - rozpaczał wtedy pan Józef. Podobnie jak pozostali lokatorzy.

Potem był wyrok w sądzie, korzystny dla właściciela budynku. - Egzekucję eksmisji orzeczonej przez sąd wstrzymano do czasu przyznania przez miasto mieszkania mojemu klientowi - mówi Monika Grozdanovic, obrońca z urzędu pana Rolnego.

Pan Józef znał już mieszkanie, znał swoją ulicę, co nie jest bez znaczenia, bo porusza się o białej lasce. Przychodzi do niego opiekunka, kobieta, z którą się już zna od ponad trzydziestu lat. Do tego ten budynek położony jest vis a vis przychodni, co dla starszych ludzi ma największą wartość.

Po tekście w nto o eksmitowanych staruszkach zrobiło się głośno w w całej Polsce. Pan Józef odbierał wiele telefonów. - Zadzwonił do mnie biznesmen z Anglii, gwarantując mi tam przelot i dobre życie aż do końca - mówi pan Józef. - Kiedy ja chcę dokończyć żywota na swojej ziemi... Postanowiłem pójść do "Kombatanta", ale nie chcieli mi przydzielić pojedynczego pokoju. Nie było to proste, ale w końcu mi przyznano. I 22 września muszę się już tam stawić na obiad.

- Z pozostałymi mieszkańcami już się dogadałem - ucina właściciel budynku przy ul. Waryńskiego 17. - I więcej na ten temat nie chcę już rozmawiać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska