Tuomas Sammelvuo, trener Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle: Teraz nie czas na wielkie analizy i rozliczanie nas z wyników [WYWIAD]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Dla Tuomasa Sammelvuo obecny sezon jest pierwszym w roli trenera Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Dla Tuomasa Sammelvuo obecny sezon jest pierwszym w roli trenera Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Wiktor Gumiński
- Rozumiemy, że czasami pod naszym adresem pojawia się krytyka, ponieważ w poprzednich latach ZAKSA przegrywała nieco rzadziej niż w obecnym sezonie. Poziom PlusLigi jest na tyle wysoki, że nie prezentując się bardzo dobrze można polec z każdym. Wciąż jednak mamy tak naprawdę wszystko do wygrania, więc nasze dokonania podsumujemy dopiero po zakończeniu sezonu - mówi Tuomas Sammelvuo, fiński szkoleniowiec Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

Patrząc na terminarz, napięty w tym sezonie do granic możliwości, 10 dni przerwy przed finałowym turniejem Tauron Pucharu Polski (25-26.02 – red.) to dla was zupełnie nowa sytuacja. I zarazem błogosławieństwo?
Nie wiem (uśmiech). Paradoksalnie to wcale nie tak dużo. Ten dłuższy okres bez meczu posłużył nam głównie przywróceniu zawodników do optymalnej formy fizycznej, zaleczeniu drobnych urazów i przećwiczeniu elementów, które wraz ze sztabem szkoleniowym uznaliśmy za priorytetowe. Nie było jednak mowy o cięższych treningach. Każdy z nas potrzebował trochę czasu, by zaadaptować się do tak częstego grania. Była to nowość zarówno dla mnie, jak i dla zawodników, ale myślę, że już się w tym właściwie odnajdujemy. Czy zmiana rytmu meczowego nam posłuży? Trudno powiedzieć, przekonamy się w weekend. Lekkim faworytem turnieju finałowego Tauron Pucharu Polski wydaje się być Asseco Resovia Rzeszów, ale tak naprawdę każdy z jego uczestników może śmiało myśleć o zdobyciu trofeum. Nasze myśli póki co są obecnie tylko przy sobotnim półfinale z Aluronem CMC Wartą Zawiercie.

Były już w tym sezonie momenty, kiedy po prostu mieliście przesyt siatkówki?
To normalne, że czasami odczuwa się zmęczenie. Powiedzmy sobie jednak jasno: jesteśmy szczęściarzami, ponieważ w pracy możemy nie tylko robić to, co kochamy, ale i wykonywać to na wysokim poziomie. Nieuniknione jest, szczególnie w przypadku zawodników, którzy przez całe lato występowali w reprezentacji, że przytrafią im się gorsze dni. Ale nie możemy dopuścić do tego, by była to przeszkoda w prezentowaniu dobrej siatkówki i osiąganiu korzystnych wyników. Przy tak długim i intensywnym sezonie, ważnym zadaniem dla sztabu szkoleniowego jest również wyznaczenie celów krótkoterminowych, a nie skupianie się tylko na tych całosezonowych. Wchodząc w szczegóły, tak naprawdę musimy robić wszystko co najlepsze w ciągu 5-10 sekund, czyli w tylu, ile średnio trwa jedna wymiana. I tak akcja po akcji. Wydaje się to proste, ale wcale takim nie jest. Przed turniejem finałowym Tauron Pucharu Polski nie trzeba jednak już nikogo specjalnie motywować.

Po przegranych meczach, wśród waszych fanów pojawiało się sporo głosów zniecierpliwienia. A wewnątrz klubu? Wszyscy cały czas zachowywali spokój?
Tak. Teraz nie jest właściwy moment na robienie wielkich analiz. Póki co jedynie wraz ze sztabem szkoleniowym przeanalizowaliśmy na półmetku fazy zasadniczej to, jak wyglądaliśmy siatkarsko w pierwszej części sezonu, co musimy poprawić i ile mamy czasu, by to uczynić. Nieustannie szukamy pól, na których możemy poczynić postęp i każdego dnia wszyscy dajemy z siebie to, co mamy najlepsze. Rozumiemy, że pojawia się krytyka, ponieważ w poprzednich latach ZAKSA przegrywała nieco rzadziej niż w obecnym sezonie. Nie czas jednak obecnie rozliczać nas z wyników, ponieważ wciąż mamy tak naprawdę wszystko do wygrania. Nasze dokonania podsumujemy po zakończeniu sezonu.

Czyli nie powiedziałby pan, że drużyna w którymkolwiek momencie przeżywała kryzys?
Tak jak mówię, nie czas na myślenie w tych kategoriach. Przez parę ostatnich miesięcy funkcjonowaliśmy właściwie w systemie „trening-mecz, trening-mecz”. Było to wymagające, ale niczego jeszcze nie przegraliśmy. Poziom PlusLigi jest niezwykle wysoki. Nie wystarczy grać przyzwoicie. Nie prezentując się bardzo dobrze można przegrać z każdym. Nie przypominam sobie żadnego łatwego dla nas meczu.

Kiedy uświadomiliście sobie, że już w trakcie sezonu niezbędne jest wzmocnienie składu graczem takiego kalibru jak Bartosz Bednorz?
Przed startem rozgrywek nie planowaliśmy takiego ruchu. Wiedząc jednak, że liga chińska kończy sezon bardzo wcześnie, i mając świadomość, że inne kluby też chętnie będą sięgać po takich zawodników jak Osmany Juantorena, Thomas Jaeschke czy właśnie Bartosz Bednorz, również pomyśleliśmy nad wzmocnieniem składu. Na korzyść Bartka dodatkowo przemawiał polski paszport. Dał on naszej drużynie dodatkową jakość, ale ma też jeszcze sporo do poprawy. Poziom PlusLigi jest bowiem znacznie wyższy niż ten, z jakim miał do czynienia w Chinach.

Bednorz może stać się w ZAKSIE przysłowiowym „gamechangerem”?
Podoba mi się sposób, w jaki drużyna przyjęła Bartka oraz to, że widać po nim chęć rywalizowania o najwyższe laury. Z pewnością ma papiery na duże granie. Przez wiele lat występował za granicą, więc i oczekiwania wobec niego są bardzo duże. Jako sztab szkoleniowy próbujemy mu pomóc w dalszym rozwoju i jak dotąd wszystko idzie w dobrą stronę. Nie chciałbym jednak deklarować, że jego przyjście diametralnie odmieni ZAKSĘ. Nie lubię przewidywać przyszłości, bo tak jak mówiłem, w siatkówce o wszystkim może zadecydować 5-10 sekund.

Na temat Bednorza pojawia się sporo głosów, że kiedy w trakcie meczu wpadnie w dołek, ma później problem, by z niej wyjść. Rzeczywiście musicie pracować nad jego sferą mentalną?
W Polsce jest duże zainteresowanie siatkówką – i to wspaniale. Cieszy mnie, że ludzie często wyrażają swoje opinie na temat zawodników i trenerów. Nie zgadzam się z takimi głosami na temat Bartka. Jest dla mnie pod tym względem zupełnie normalnym zawodnikiem. Musi nieco popracować nad stabilnością w swoich poczynaniach, ale to wyzwanie tak naprawdę dla każdego gracza. Gorsze momenty zdarzają się wszystkim, ale nie uważam, by Bartkowi przydarzały się częściej niż innym siatkarzom o podobnym do niego potencjale.

Nieco paradoksalnie jednym z głównych beneficjentów tego sezonu w ZAKSIE wydaje się zawodnik, który, szczególnie przed przyjściem Bednorza, grał znacznie więcej niż w poprzednich sezonach. Mam na myśli Adriana Staszewskiego.
Adrian to ważny gracz dla naszego zespołu. Na wszystkie swoje szanse zapracował postawą na treningach. Patrząc z jego perspektywy, notuje wspaniały sezon. Potrafi pomóc w każdym elemencie. Bardzo ważne jest też to, jak zachowuje się poza boiskiem. W pełni rozumie, że po przyjściu Bartka Bednorza występuje nieco mniej, ale w żadnym stopniu nie odbiło się to na zaangażowaniu, z jakim wykonuje swoją pracę.

Patrząc na bardzo wysoką formę, jaką na środku siatki prezentuje duet David Smith – Dmytro Pashytskyy, problem ze wskoczeniem do wyjściowego składu będzie natomiast zapewne mieć jeden z głównych bohaterów poprzedniego sezonu, czyli Norbert Huber.
Po tak poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry w siatkówkę na 9-10 miesięcy, odzyskanie optymalnej dyspozycji nie przychodzi od pstryknięcia palcem. Trzeba wykazać się cierpliwością, wracać krok po kroku i Norbert to czyni. Już zrobił w tym sezonie kilka dobrych rzeczy dla naszego zespołu. Oczywiście, jak każdy chce grać jak najczęściej, ale zawsze muszę patrzeć przez pryzmat całej drużyny i tego, co w danym momencie jest najlepsze dla dobra ogółu. Do końca sezonu mamy jeszcze trzy miesiące i z pewnością Norbert będzie dla nas w tym czasie bardzo ważnym graczem. Stopniowo odzyskuje pełnię formy, szczególnie w ataku i zagrywce. Trochę mocniej musimy popracować nad blokiem, ale powtarzam: w jego przypadku nie ma obecnie innej drogi niż poprzez cierpliwość.

ZAKSA to aktualnie zdecydowanie najlepiej grający blokiem zespół w PlusLidze. Ten element to pański trenerski „konik”?
Jest to dla mnie ważny aspekt, to prawda. Ale pracujemy nad tym jako cały sztab szkoleniowy. Dużo cennych podpowiedzi dają mi moi asystenci. Co ważne, nie oceniamy gry blokiem tylko przez pryzmat bezpośrednio zdobytych nim punktów. Po pierwszej części sezonu rzeczywiście mieliśmy ich dużo. W drugiej pewnie będzie ich mniej, ale dla nas równie istotne są pasywne bloki oraz obrony po tzw. wyblokach. Reprezentacja Włoch zdobyła mistrzostwo świata właśnie dzięki temu, że potrafiła ograniczyć skuteczność w ataku swoich przeciwników mocniej niż pozostałe drużyny. Innym elementem, którego również nie widać w ogólnie dostępnych statystykach, jest jakość drugiego odbicia. Szczególnie istotna jest ona po obronie oraz niedokładnym przyjęciu. Każdy może więc oczywiście wyrażać opinię na temat naszych poczynań, ale pamiętajmy, że my jako trenerzy patrzymy nieco szerzej i widzimy w swoich statystykach więcej niż publiczność.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska