Muzeum ma być żywe, to znaczy, że każdy przybysz będzie mógł używać starych przedmiotów zgodnie z ich przeznaczeniem. Napije się kawy z misternie zrobionej filiżanki, wyśpi się na łożu z siennikiem, będzie mógł zrobić sobie mąkę i upiec chleb w piecu - jak dawniej bywało. Alojzy Ketzler, miłośnik historii Ciska, kolekcjoner, ma już i piece, i żarna, i setki innych przedmiotów codziennego użytku.
Tworzy gospodarstwo agroturystyczne, w którym turyści mogliby nie tylko odpoczywać, ale też... popracować jak w dawnych wiekach.
- Tu wszystko ma być związane życiem wsi - tłumaczy.
W starych przedmiotach, a także w dokumentach pan Alojzy po prostu się kocha. Dlaczego? Bo są takie... ciepłe. Teraz już ich nie szuka, ludzie sami mu je przynoszą. Wiedzą, że zrobi z nich pożytek.
Każdy przedmiot ma swoją historię. Pan Alojzy pokazuje nam drewnianą rzeźbę świętego Floriana odkrytą w spichlerzu swojego opy w Roszowickim Lesie.
Obejrzeliśmy też mapę kędzierzyńskich Azotów z 1944 roku (prawdziwy rarytas), koło armatnie z przełomu XIX i XX wieku (wiadomo, gdzie jest takie drugie, co znaczy, że pewnie uda się zbudować armatę!) i zdjęcia rodziny Katzlerów z 1910 i 1916 roku. Wysłuchaliśmy pięknej historii z 1861 roku, kiedy to w Cisku powstawała szkoła, a razem z nią kapliczka.
Pan Alojzy pokazał nam też piec, który ofiarowała mu jedna z mieszkanek sąsiedniej wsi Sukowice, i przekonywał, że jest ciągle czynny, że udało się w nim już upiec chleb, a nawet... pizzę. Obejrzeliśmy narzędzia rolnicze, m.in. cepy i płużycę. A na deser była kamienna siekierka z epoki neolitu, wykopana w Cisku Rakowach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?