Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taniec Lindy Hop to ich Ameryka

Redakcja
Lindy Hop to po prostu jeden ze swingowych tańców z lat 20. i 30. XX-wiecznej Ameryki
Lindy Hop to po prostu jeden ze swingowych tańców z lat 20. i 30. XX-wiecznej Ameryki Andrzej Zgiet
Ci białostoczanie lubią jazz i klimat sal tanecznych nowojorskiego Harlemu lat 20. i 30. XX wieku. To ich napędza do tańca. Ten taniec to Lindy Hop, który jest bardzo żywiołowy i energetyczny i tańczyć go może praktycznie każdy, kto chce się dobrze bawić. W parach.

Są wśród nich osoby z branży medycznej, kolejowej i ze świata sportu. Jest księgowa, dziewczyna po farmacji i chłopak, który skończył łódzką Akademię Sztuk Pięknych - projektowanie biżuterii. Jest w końcu dziewczyna związana z tańcem, która dodatkowo... uczy się grać na saksofonie. Są w różnym wieku, od 26 do ponad 50 lat. Łączy ich jedno. Wszyscy zakochali się w Lindy Hop. I trudno im wyobrazić sobie dalsze życie bez tego tańca.

- Przez całe moje życie unikałem tańca. Nie tańczyłem w ogóle, nawet na dyskotece szkolnej. Do czasu, kiedy zobaczyłem jak mój brat w Warszawie tańczy Lindy Hop. Wtedy powiedziałem sobie, że jeśli kiedykolwiek coś mnie najdzie, to zacznę uczyć się akurat tego stylu - wspomina Michał Górski, który na co dzień pracuje w pogotowiu ratunkowym. - Postanowiłem pojechać z dziewczyną na weekendowe warsztaty do Warszawy, spodobało nam się. Potem przez jakieś dwa lata próbowaliśmy zdziałać cokolwiek w Białymstoku. Działaliśmy na własną rękę i, niestety, nie bardzo się udawało coś zrobić.

I jak to zwykle w życiu bywa, pomógł zbieg okoliczności. Michał poznał się z Eweliną Pietrzak, która od 9 lat pracuje w Fair Play Dance Studio i która też była zafascynowana Lindy Hop, od kiedy zobaczyła ten styl na zawodach w Warszawie. Były bardziej nastawione na hip hop, ale dla urozmaicenia, w przerwie, organizatorzy postanowili pokazać widzom i zawodnikom nieco tańca swingowego. Od tego czasu Ewelina też chciała rozkręcić ten temat w Białymstoku.

- Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Lindy Hop byłam zachwycona. Siedziałam, patrzyłam na wirujące na parkiecie pary i oczy robiły mi się coraz większe - wspomina Ewelina. - Kiedy spotkałam Michała wiedziałam, że musimy zacząć razem działać. Na pierwsze zajęcia przyszło bardzo dużo osób, aż 18 par. Pamiętam, że baliśmy się, czy koszty nam się zwrócą, czy przyjdzie ktokolwiek, czy będzie zainteresowanie. Jednak jest to w Białymstoku nadal nisza. Teraz na zajęcia przychodzi już nieco mniej osób. Działamy dalej. I nie chcemy się poddawać.

Zajęcia odbywają się w trybie warsztatowym, mniej więcej raz lub dwa razy w miesiącu (są też tzw. praktisy raz w tygodniu - wolne treningi na których członkowie grupy ćwiczą sami). Warsztaty prowadzą instruktorzy z Warszawy - Kasia i Michał, którzy tak bardzo weszli w klimat lat 20. i 30., że praktycznie żyją nimi na co dzień. Nawet nie przebierają się na zajęcia z Lindy Hop w specjalne ciuchy. Oni po prostu zawsze noszą ubrania „w klimacie” tamtych lat.

A czym w ogóle jest Lindy Hop?

- To jest taniec swingowy, którego początki sięgają lat 20., 30. ubiegłego wieku. Tańczony był głównie w Nowym Jorku, w Harlemie - opowiada Ewelina. - Jest to taniec bardzo radosny. Ma oczywiście swoją bazę kroków i figur i jak się je opanuje to można zacząć freestylować.

- Ale na początku trzeba się nauczyć zupełnie czegoś innego - dodaje Michał. - Na pierwszych warsztatach uczyliśmy się... chodzić do przodu i do tyłu! Może być to trochę demotywujące dla osób, które dopiero zaczynają. Myślą sobie: jak to? Przychodzę tańczyć, a uczę się chodzić do przodu i do tyłu? Lindy Hop opiera się na takim bounsie, jakby na odbijaniu piłeczki od ziemi. W związku z tym trzeba się nauczyć tego, żeby poruszać się cały czas w przód-tył, tak jak piłeczka. Jak już się to opanuje, to potem trzeba dołożyć obrót. Wszystko tak, żeby nie wypaść z kroków. Jak się na to patrzy, wydaje się proste. A potem się przychodzi na pierwsze warsztaty i okazuje się, że nic się nie umie.

Ale podstaw da się nauczyć w miarę szybko. Wszystko zależy od chęci i od... partnera.

- Ja jestem bardzo początkujący, mimo że tańczę już od jakiegoś czasu - śmieje się Michał Górski. - Mój brat tańczy o wiele lepiej. I jak on czasami wychodzi na parkiet i bierze ze sobą jakąkolwiek dziewczynę, nawet taką, która nie umie tańczyć, to i tak wygląda jakby wirowała profesjonalna para. Natomiast w drugą stronę już to tak nie działa. Dlatego dużo zależy tu od faceta.

Lindy Hop to wypadkowa różnych stylów tańca, które go poprzedzały, a swoje korzenie mają w tańcu jazzowym, stepowaniu, charlestonie oraz breakaway. Często jest określany jako taniec jazzowy, a systematycznie przyporządkowuje się go do rodziny tańców swingowych. Jest też protoplastą większości znanych obecnie tańców swingowych m.in. boogie woogie, west coast swing, jive, rock and roll.

- Z Lindy Hop jest o tyle dobrze, że można go tańczyć do muzyki bardzo wolnej, na której uczymy się na początku określonych kroków, ale też do bardzo szybkiej - zapewnia Ewelina. - Dzięki temu ten taniec zdobywa coraz więcej zwolenników w różnym wieku: od młodzieży po osoby o siwych włosach.

I ci zwolennicy pojawili się na wieczorku tanecznym z Lindy Hop, który odbył się w Zmianie Klimatu. Było prawie jak w latach 20. i 30. w Stanach Zjednoczonych. Z głośników sączył się jazz, ludzie byli specjalnie wystylizowani i nastawieni na dobrą zabawę. Z każdą godziną klimat Lindy Hop coraz bardziej ich wchłaniał.

- Nie ubieram się tak na co dzień, ale coraz bardziej zaczyna mi się to podobać. Jak mamy tego typu imprezy, to dziewczyny starają się inaczej ułożyć włosy, dodać kokardki, założyć jakąś pastelową sukienkę, trochę w stylu pin up girls i buty na lekkim obcasie - wspomina Ewelina. - To musi być w miarę autentyczne z tym tańcem. Nie wyobrażam sobie siebie tańczącej Lindy w dresach. Na co dzień nie chodzę tak ubrana, ale kiedy wychodzimy gdzieś razem z ludźmi z grupy, to wiem, że mogę sobie pozwolić na więcej.

- Podoba mi się klimat lat 20. i 30. - dodaje Michał. - Kojarzy mi się z czymś, czego dziś się już praktycznie nie zauważa. Z panami w garniturach w prążki, czarno-białych lakierkach, kapeluszach. Którzy prowadzali panie pod rękę, otwierali im drzwi, podsuwali krzesło czy fotel. Taki model zachowania mi się podoba, a teraz często już zanika. Może dzięki Lindy Hop choć na chwilę wróci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny