Tylko 531 kas zinstalowali opolscy lekarze

Edyta Hanszke
Przykręcanie śruby poprzez kolejne obostrzenia fiskalne i kontrole lekarzom prowadzącym prywatne praktyki prowadzi głównie do powiększania szarej strefy. Fot. PS
Przykręcanie śruby poprzez kolejne obostrzenia fiskalne i kontrole lekarzom prowadzącym prywatne praktyki prowadzi głównie do powiększania szarej strefy. Fot. PS
Ponad 70 proc. prywatnych gabinetów w regionie nie ma kas fiskalnych, bo mało zarabia. Fiskus to sprawdzi.

Prowadząca gabinet stomatologiczny opolanka twierdziła, że zarobiła w nim w ciągu roku 12 tys. zł. Kontrolerów z Urzędu Kontroli Skarbowej w Opolu zastanowiło jednak, jakim cudem lekarka zaoszczędziła 520 tys. zł. - Umówione w kalendarzu wizyty wskazywały na znacznie wyższe dochody - opowiada Agnieszka Derkacz, rzecznik prasowa z UKS w Opolu.

Podatniczka tłumaczyła się, że pożyczyła ponad milion złotych od znajomych, ale ci nawet nie posiadali takich pieniędzy.

Nieprzyznanie się do wyższych zarobków skończyło się dla dentystki koniecznością zapłacenia 300 tys. zł podatku od nieujawnionych źródeł. UKS policzył jej podatek w wysokości 75%.

Zobacz: Gdy sprzedawca nie da paragonu

W maju ubiegłego roku weszły w życie przepisy o konieczności zainstalowania kas fiskalnych m.in. w gabinetach lekarskich i dentystycznych, które osiągają obroty powyżej 20 tys. zł, w przypadku osób rozpoczynających działalność i powyżej 40 tys. zł rocznie dla medyków z dłuższym stażem praktyki prywatnej, czyli niecałe 3,4 tys. zł brutto miesięcznie.

Fiskus zakładał, że ten próg przekroczy niemal każdy lekarz i dentysta prowadzący prywatny gabinet.

Prosta kalkulacja pokazuje, że lekarz, mając gabinet czynny pięć dni w tygodniu, biorąc za jedną wizytę tylko 70 zł i przyjmując tylko dwóch pacjentów dziennie, z pewnością przekroczy w ciągu roku limit 40 tys. zł.

W Polsce mamy 131 tys. lekarzy i 32 tys. dentystów.Szacuje się, że 90 procent z nich dorabia prywatnie. W opolskiej izbie lekarskiej obecnie zrzeszonych jest 2405 lekarzy (łącznie z emerytami) i 720 stomatologów.

Ministerstwo szacowało, że po wprowadzeniu ubiegłorocznego obowiązku posiadania kas, założy je nawet 200 tys. lekarzy i prawników, bo także ich dotyczyło nowe prawo. Tymczasem od maja do końca zeszłego roku w kraju przybyło tylko 78 tys. kas.

Z danych zebranych z urzędów skarbowych województwa opolskiego wynika, że na koniec roku 2011 na terenie województwa było 1904 lekarzy prowadzących działalność gospodarczą, którzy zgłosili 531 kas fiskalnych.

Jerzego Jakubiszyna, prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej w Opolu te statystyki nie dziwią. - To oznacza, że większość z nas nie osiąga dochodu przekraczającego 40 tys. zł miesięcznie - komentuje.

Na zainstalowanie kasy nie zdecydował się m.in. stomatolog pracujący w Zakładzie Opieki Zdrowotnej w okolicach Kędzierzyna-Koźla, który popołudniami prowadzi prywatny gabinet. Podczas kontroli UKS okazało się, że wydatki poniesione przez tego dentystę zdecydowanie przekroczyły podawane przez niego dochody.

UKS nałożył na niego karę w wysokości ponad 120 tys. zł (75-procentowy podatek od nieujawnionych dochodów).

- Podatnik wnioskował o porównanie zarobków innych lekarzy stomatologów z podobnym stażem pracy, co miało w jego ocenie dać obraz zarobków tej grupy zawodowej - opowiada Agnieszka Derkacz z opolskiego UKS.

Jednak Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu stwierdził, że kwestie dotyczące zarobków innych lekarzy pozostają bez wpływu na rozstrzygnięcie tej sprawy.

Takich przypadków ukrywania rzeczywistych dochodów kontrolerzy UKS ujawniają coraz więcej.

- To oburzające, że w sklepie, u kosmetyczki i krawcowej dostaję paragon za zakupy czy usługi a w gabinecie lekarskim nikt się nawet o tym nie zająknie, choć wizyta kosztuje przynajmniej 100 zł, a bywa że więcej - komentuje pani Marzena z Opola, która korzysta z prywatnych usług stomatologa i ginekologa. - Żeby nie wspierać szarej strefy, chodzę do prywatnych przychodni, które wydają potwierdzenia uiszczenia opłaty, a nie indywidualnych gabinetów.

Agnieszka Derkacz z UKS zachęca pacjentów, żeby domagali się paragonów, jeśli korzystają z prywatnych usług medycznych. - Jest on bardzo ważny nie tylko dlatego, że informuje o cenie, ale przede wszystkim dlatego, że daje możliwość reklamacji oraz ułatwia zwrot towaru i jest dowodem dla pacjenta, w przypadku, gdyby miał on zastrzeżenia na przykład do jakości wykonanej usługi - mówi.

Paragon jest również gwarancją, że pobrany od nas podatek trafi do budżetu państwa, zamiast do kieszeni nieuczciwego sprzedawcy. W ten sposób wspieramy nie tylko uczciwych przedsiębiorców, ale też sami nie pozwalamy się oszukiwać.

Dr Witold Potwora, ekonomista z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu zauważa, że zapotrzebowanie na prywatne usługi medyczne jest w Polsce tak duże, bo źle działa system finansowania publicznej służby zdrowia z naszych składek. - Jednak przykręcanie śruby poprzez kolejne obostrzenia fiskalne i kontrole lekarzom prowadzącym prywatne praktyki prowadzi głównie do powiększania szarej strefy - ocena ekonomista.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska