- Dziecko w nocy obudziło się z wysoką temperaturą, ponad 39 stopni. Nie miałam pod ręką nic przeciwgorączkowego, a maluch coraz gorzej się czuł - opowiada pani Joanna, mieszkanka osiedla Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu. - Sprawdziłam dyżury aptek i okazało się, że najbliższa jest otwarta w Koźlu, czyli 15 kilometrów od mojego domu. Dotarcie tam, kupienie leku i podanie go dziecko zajęło prawie godzinę.
Kędzierzyn-Koźle to największe obszarowo miasto Opolszczyzny, ma ponad 120 kilometrów kwadratowych powierzchni. Przez lata obowiązywała zasada, że w nocy i w weekendy dyżurują dwie apteki, po jednej dla mieszkańców prawo- i lewobrzeżnej części miasta.
Teraz otwarta jest tylko jedna.
- To było uczciwe rozwiązanie, ponieważ każdy miał w miarę blisko, a wiele osób mogło po prostu pójść piechotą po lekarstwo. Teraz bez samochodu ani rusz. A taksówka z Blachowni do Koźla i z powrotem to koszt około 100 złotych! - opowiada pani Joanna.
W najgorszej sytuacji są mieszkańcy Sławięcic, którzy do Koźla mają nawet 20 kilometrów.
O zmniejszeniu liczby dyżurujących aptek z dwóch do jednej zdecydowała rada powiatu.
Starosta Artur Widłak tłumaczy, że był temu przeciwny. - Przy tak rozległym mieście powinny funkcjonować dwie - uważa starosta. Ale większość radnych uznała inaczej. - Aptekarze skarżą się na niskie obroty - argumentują radni.
Mieszkańców miasta te tłumaczenia nie przekonują. - Na apteki nie powinno się patrzeć tylko i wyłącznie przez pryzmat biznesu - uważa pani Joanna. - Poza tym trudno mi uwierzyć w niskie obroty, ponieważ kolejne apteki ostatnio powstawały jak grzyby po deszczu.
Obecnie większość placówek w Kędzierzynie-Koźlu pracuje do 22.00.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?