Ubogie jest życie staruszka

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
- Zaczęliśmy kupować gorszej jakości wędliny i sery na granicy terminu spożycia - mówi Czesława Fic z Domu Pomocy Społecznej w Namysłowie.

Naprawdę ciężko jest przygotować całodzienne menu za pięć złotych i trzydzieści groszy... Ponad 70 procent badanych polskich domów pomocy społecznej nie spełnia standardów minimum, wyznaczonych przez ustawę o pomocy społecznej - ustaliła Najwyższa Izba Kontroli. Raport NIK-u mówi o wręcz katastrofalnej sytuacji finansowej tych placówek. W wielu badanych domach wykryto, że staruszkowie bywają niedożywieni. Na przykład w Gniewie (woj. pomorskie) personel karmił podopiecznych suchym chlebem i czarną kawą.
Na Opolszczyźnie funkcjonuje 27 domów pomocy społecznej (2480 miejsc). Opolska NIK zbadała cztery z nich: w Strzelcach Opolskich, Kadłubie, Leśnicy i Szymiszowie.

- W naszym województwie sytuacja nie jest jeszcze tak katastrofalna, jak w niektórych rejonach kraju - mówi Jan Nawelski, dyrektor opolskiej delegatury NIK. - W większości badanych placówek stwierdziliśmy jednak przeludnienie i niedostateczną ilość łazienek.
Norma, którą wyznaczyła ustawa o pomocy społecznej, zakłada, że na jednego podopiecznego domu pomocy społecznej nie powinno przypadać mniej niż sześć metrów kwadratowych. Wszystkie badane opolskie domy łamały tę normę (często na jednego staruszka przypadały cztery metry "z hakiem").
Ta sama norma określa, że z jednej łazienki powinno korzystać maksymalnie pięć osób. Ten przepis również okazał się pobożnym życzeniem. Na przykład w Strzelcach Opolskich z jednej łazienki korzysta dwunastu podopiecznych.

NIK ustaliła też, że w Domu Pomocy Społecznej w Kadłubie (prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Maryi), wyposażenie pokojów zależne było od stopnia upośledzenia podopiecznych. 35 pensjonariuszy o największym stopniu upośledzenia umysłowego mieszkało w znacznie gorszych warunkach niż ich sprawniejsi koledzy.
"Wyposażeniem sal sypialnych - czytamy w raporcie - były szpitalne łóżka metalowe oraz metalowe szpitalne szafki nocne, natomiast pokoje mieszkalne pozostałych grup wyposażono w tapczany, meblościanki i krzesła".
- Nie mogę w tej chwili nic komentować, bo mamy właśnie następną kontrolę - powiedziała "NTO" siostra Teresa Bartoszczyk, dyrektor domu w Kadłubie.
Opolska NIK najpoważniejsze uchybienie wykryła w Domu Pomocy Społecznej w Leśnicy.
- Przez ponad rok nie stosowano się tam do decyzji komendanta Powiatowej Straży Pożarnej w Strzelcach Opolskich, nakazującej wyłączenie z użycia jednego piętra domu - mówi dyrektor Nawelski. - Narażano tym samym przez długi okres zdrowie i życie podopiecznych.

Dyrektor powiatowych DPS Helena Kiecoń zapewnia, że zagrożony budynek po kontroli został wyłączony z użytku.
- Rozwieźliśmy naszych staruszków do Strzelec i Szymiszowa - mówi.
W opolskich domach pomocy społecznej zapewniają, że mimo trudnej sytuacji materialnej żaden z pensjonariuszy nie bywa niedożywiony.
- U nas nikt nie głoduje - zapewnia Czesława Fic z DPS w Namysłowie, - choć trzeba przyznać, że niższej stawki żywieniowej już chyba nie da się ustalić. Nasza sytuacja jest z roku na rok coraz gorsza. Trochę nas ratuje namysłowski supermarket, który sprzedaje nam po obniżonej cenie towary z kończącą się gwarancją.
Stanisława Pająk, podopieczna Domu Pomocy Społecznej w Grodkowie, potwierdza: - Jedzenie pogorszyło się. Warunki mieszkania też mamy kiepskie. Nasz dom już jest przepełniony, a dwudziestu chętnych czeka w kolejce. Ciągle słyszymy, że nie ma na nic pieniędzy. Kiedyś jeździliśmy na wczasy, w tym roku już nam przekazano, że nigdzie nie pojedziemy...

W Strzelcach Opolskich obowiązuje najniższa stawka żywieniowa, jaką udało nam się wytropić: pięć złotych i dwadzieścia groszy na dzień.
- Skłamałabym, gdybym powiedziała, że da się za to kupić wszystko, co jest potrzebne do jedzenia tym ludziom - mówi dyrektor Halina Kiecoń. - Z roku na rok mamy coraz mniejszy budżet, szukamy oszczędności gdzie się da. Niedawno na przykład obcięliśmy o połowę administrację.
Trudna sytuacja finansowa domów pomocy społecznej jest efektem malejącej dotacji celowej z budżetu państwa. Joanna Staręga-Piasek, sekretarz stanu w ministerstwie pracy, stwierdziła niedawno (odpowiadając na poselską interpelację w tej sprawie), że "winni są posłowie, którzy uchwalili budżet w obecnym kształcie...".
Opolscy samorządowcy i szefowie domów zgodnie twierdzą, że może być jeszcze gorzej. Rząd zapowiada bowiem cięcia budżetowe.
- Pozostają nam sponsorzy, ale z nimi też coraz trudniej - mówi Czesława Fic z Namysłowa. - Na przykład w tej chwili nie mamy co liczyć na jakieś stałe prezenty od hurtowników. Poza świętami takie niespodzianki raczej się nie zdarzają...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska