Janek ma 64 lata, jest bezdomny, przez wiele lat był wolontariuszem w jednym ze schronisk Brata Alberta na Opolszczyźnie.
- Podczas mrozów chodziłem po ulicach i namawiałem bezdomnych, by korzystali z noclegu, herbatę im przynosiłem - mówi.
Sam jednak postanowił tej zimy nie spędzać w schronisku.
- Mam wielu znajomych i przyjaciół, nocuję raz u jednego, raz u drugiego - mówi, gdy spotykamy się przy Misji Garażowej w Opolu, gdzie bezdomni przychodzą na ciepły posiłek.
61-letni Andrzej, także bezdomny, śpi na strychu jednego z domów w Opolu.
- Mam mieszkanie, ale jest remontowane - twierdzi. - Na strychu wszystko mam: wersalkę, kołdrę, kanapę. Klucz dostałem od mieszkańców kamienicy, nie przeszkadzamy sobie. I wszystko jest w porządku.
65-letni Jan ma mniej szczęścia, musi mieszkać na działkach, w jednej z altanek.
- Jest otwarta, śpię pod dwoma śpiworami na grubym materacu - tłumaczy.
Mrozy spowodowały, że ubywa wolnych miejsc w opolskich noclegowniach i schroniskach oraz ośrodkach dla bezdomnych.
- Ubywa, ale nie brakuje. Mamy obecnie 151 miejsc wolnych, na 783 w ogóle - mówi Przemysław Cyprys z Centrum Zarządzania Kryzysowego Województwa Opolskiego. - Wolne miejsca są na przykład w Schronisku Brata Alberta w Bielicach oraz w noclegowni w Nysie.
- U mnie też jest wciąż sporo miejsc - dodaje Elżbieta Urzędowska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Bezdomnym i Uzależnionym w Opolu. - Pensjonariuszy mamy 60, mogłoby być ich dwa razy więcej.
U Brata Alberta w Pępicach wolnych miejsc już jednak zaczyna brakować.
- Mamy 43 łóżka, a 45 mieszkańców - mówi brat Ryszard Winiarz. - Wyciągamy więc materace. W ostatnie mroźne dni przywozili nam bezdomnych zarówno pracownicy socjalni z Brzegu, jak i osoby prywatne. Zdarzyło się bowiem, że ktoś zauważył bezdomnego na ławce w parku w Brzegu i przekonał go, że jeśli tam pozostanie, to zapewne zamarznie. Potem zawiózł tego człowieka do nas. Trafił też do nas bezdomny, który nocował w kontenerze na śmieci.
Straż Miejska w Opolu patroluje najpopularniejsze w mieście miejsca pobytu bezdomnych (jest ich około 20, głównie to działki). Ci jednak nie zawsze się godzą, by odwieźć ich do noclegowni, za to chętnie przyjmują ciepłą herbatę.
Podobnie jest w Nysie.
- U nas bezdomni kryją się nie tylko w pustostanach, ale na przykład we wnękach z bankomatami wyposażonych w drzwi - mówi komendant SM w Nysie, Grzegorz Smoleń. - Sporo ich jest w miejskim parku. Przekonujemy ich, aby pojechali tam, gdzie czeka na nich gorący posiłek, ciepły kąt i łóżko, ale wielu woli szukać noclegu na własną rękę, gdzieś na klatkach schodowych...
- Chętnie pomoc przyjmiemy, ale nie lubimy być zmuszani do tego, gdzie i jak mamy żyć - tłumaczy Adam, bezdomny z Opola.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?