Uchodźcy z Syrii są już w Głogówku

Redakcja
Pięcioosobowa rodzina syryjskich chrześcijan przyjechała na Opolszczyznę. To pierwsi prześladowani, którzy znaleźli u nas schronienie.

- Mieliśmy to szczęście, że w naszej parafii w Damaszku dowiedzieliśmy się o możliwości wyjazdu do Polski. Nie wahaliśmy się długo. W naszym mieście nie sposób było już żyć - opowiada słabą angielszczyzną mężczyzna z Syrii, głowa rodziny, która znalazła właśnie schronienie w gościnnym Głogówku. - Codziennie wokół nas ginęli ludzie. Tam jest wojna. Syria jest w ogniu. Padają strzały, lecą bomby. Dopiero kiedy trafiliśmy do was, mogliśmy spokojnie przespać noc.

Mężczyzna prosi gorąco, by nie ujawniać jego imienia, nazwiska, wieku, a nawet profesji. Nie chce też bliżej przedstawiać swojej rodziny. Rozmowie z dziennikarzem nto towarzyszą tylko dwaj synowie. Zostawił w Damaszku rodziców i rodzeństwo. Boi się narazić ich na prześladowania, jeśli zostanie zidentyfikowany.

Rodzina z Syrii przybyła do Polski w pierwszej grupie uchodźców sprowadzonych do naszego kraju przez warszawską Fundację Estera (docelowo Polska chce przyjąć 300 takich rodzin, z czego 50 ma trafić na Śląsk Opolski).

- Jesteśmy tu bardzo krótko, ale już zauważyliśmy, że ludzie są u was bardzo dobrzy. Niemal każdy napotkany Polak pyta nas: Jak mogę wam pomóc. Jesteśmy pełni nadziei na przyszłość. Chciałbym nauczyć się waszego języka tak szybko, jak to możliwe, pracować w swoim fachu.

W Głogówku przyjęcie pierwszej syryjskiej rodziny przygotowywała od dłuższego czasu grupa mieszkańców, którzy nazwali się Głogówek Bezpieczna Przystań.

- Na razie naszych braci w wierze ulokowaliśmy w schronisku młodzieżowym - wyjaśniają (oni też chcą pozostać anonimowi). - Prawdopodobnie już za dwa tygodnie będą mogli zamieszkać w Dzierżysławicach. Czeka tam na nich dom, który właściciel wynajmie im bezpłatnie na długie lata. Budynek jest stary, więc wymaga remontu. Pomagają go przeprowadzić dobrzy ludzie, którzy ofiarowali pieniądze na ten cel. Goście z Syrii będą mogli uprawiać warzywa i hodować zwierzęta.

Syryjczycy mają świadomość, że wreszcie nic im nie grozi, ale życie muszą zaczynać poniekąd od nowa.

- W Damaszku miałem dobrą pracę i pewne dochody - mówi mężczyzna. - Jednak rzuciłem to wszystko, bo bezpieczeństwo moich bliskich jest dla mnie teraz najważniejsze. A szczerze mówiąc nie tęsknię do Syrii. W takim stanie, w jakim znajduje się dzisiaj, to już nie jest mój kraj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska