Uczeń potrzebuje mistrza

Tomasz KRAWCZYK
Państwowa Szkoła Muzyczna I Stopnia w Oleśnie obchodzi swoje dwudziestolecie.

Pod oleski pręgierz przy Wielkim Przedmieściu popołudniami schodzą się Haydn, Beethoven, Chopin, Schubert, Mahler, czasem też Górecki i Gerschwin. Przesiadują długimi godzinami, nasłuchują, wpatrują się w okna budynku naprzeciw. Gdy jest chłodniej, przenoszą się do środka, zerkają wtedy ze swych malowanych podobizn w ogromnym holu.

Do Olesna trzydzieści lat temu we własnej walizce przywiózł ich wprost z opolskiej szkoły muzycznej Józef Kozioł.
W Oleśnie Kozioł wypakował się u Jerzego Uteckiego, ówczesnego kierownika oleskiego Powiatowego Domu Kultury, który notabene wywalczył Kozioła dla Olesna u Jana Malinowskiego, dyrektora szkoły muzycznej w Opolu. - Brakowało nam profesjonalnego muzyka, nauczyciela. Pojechałem wtedy do dyrektora opolskiej szkoły muzycznej i prosiłem o jakiegoś absolwenta, a on przydzielił nam właśnie Józka Kozioła - opowiada Jerzy Utecki. - Byłem z niego od początku zadowolony, sprawdził się. Wspaniały chłopak.
- W Oleśnie nie dostałem wtedy mieszkania, trafiłem do Gorzowa Śląskiego - wspomina Józef Kozioł, dziś dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Oleśnie. - Tam uczyłem muzyki w szkole podstawowej, prowadziłem orkiestrę i ognisko muzyczne. Skończyłem studia na Akademii Muzycznej we Wrocławiu.

Utecki, już jako burmistrz Olesna, sprowadził Kozioła z powrotem do miasta. W nowych blokach w rynku przydzielił mieszkanie, inspektor od oświaty zrobił go gminnym dyrektorem szkół w Radłowie. - Ale Kozioł będzie nadawał się bardziej do kultury niż do dyrektorowania szkołą - tak zdecydowali olescy decydenci - mówi Józef Kozioł. - Zostałem dyrektorem PDK-u. Przystąpiłem do realizacji marzeń o szkole muzycznej w Oleśnie.
- Józek, zobaczysz! Prędzej nam kaktus wyrośnie, niż w Oleśnie szkoła muzyczna stanie - tak prorokowali sceptycy. - No to zobaczymy! - odpowiadał Kozioł.

Przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Olesno walczy z Pleszewem (wówczas woj. poznańskie) w konkursie miast "Bank 440". Trwa show, miasta mocno ze sobą rywalizują. Jest telewizja, więc trzeba się pokazać z jak najlepszej strony, dobrze byłoby też z tej tak bardziej kulturalnej. A może z nową szkołą muzyczną? Chwyta to Kozioł. - W pierwszej turze konkursu zgłaszało się propozycje, co przez najbliższy rok zrobi się u siebie w mieście - wyjaśnia. - Więc ja rozbudowywałem ognisko muzyczne, organizowałem jego filie w Gorzowie Śląskim, Praszce, Zębowicach i Starym Oleśnie, pozyskiwałem uczniów, werbowałem nauczycieli wychowania muzycznego. Gdy zebraliśmy dwustu uczniów i piętnastu nauczycieli, mogliśmy już iść z pomysłem na szkołę do władz - wspomina.
Władzom pomysł się podoba. Także Hubertowi Księżarkowi, oleśnianinowi, zastępcy dyrektora Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Częstochowie. - W częstochowskim UW znalazły się pieniądze na remont budynku przy dzisiejszej ulicy Wielkie Przedmieście. Mogliśmy rozpocząć jego modernizację - Kozioł przywołuje w pamięci początek lat osiemdziesiątych. - Wcześniej jednak z architektem Teofilem Kniejskim pojeździliśmy po szkołach muzycznych na Opolszczyźnie. Pokazałem mu, jak powinna i jak nie powinna wyglądać szkoła muzyczna - opowiada. Praca wre.
Przy Wielkim Przedmieściu wyburzony został praktycznie cały budynek, ostały się tylko zabytkowe ściany przedniej fasady. - Stawialiśmy więc właściwie go od początku, podciągnęliśmy z tyłu też jedno piętro więcej - mówi Kozioł.

Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia w Oleśnie ruszyła już w roku 1981, jeszcze w salach domu kultury. Jej właściwy gmach został oddany w mocno fetowaną w okresie PRL-u datę 22 lipca 1982 r. Władze przecinały wstęgi, a dyrektor szkoły, Józef Kozioł, mógł wreszcie na stałe wprowadzić do niej Haydna, Beethovena, Chopina, Schuberta, Mahlera, Góreckiego i Gerschwina. Z nimi swych podopiecznych, uczniów - wówczas zaledwie kilkudziesięciu. Na klawiszowych instrumentach rozpoczynały naukę panie Regina Kutz, Irena Żołędź, Jadwiga Erdmańska, na skrzypcach Janina Czaja (dziś Czaja-Kozioł, żona dyr. Kozioła, nadal uczy w PSM w Oleśnie). Gry na gitarze uczył Bogumił Poznański, a na instrumentach dętych Jan Maliński i Stanisław Podwika. Teorią zajął się dyrektor Kozioł. Od tego czasu przy Wielkim Przedmieściu wszystko gra.
- Przez te dwadzieścia lat naszą szkołę ukończyło około dwustu uczniów, a przewinęło się dwa tysiące, pedagogów zaś ponad czterdziestu - wylicza Józef Kozioł, dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Oleśnie. - Większość naszych absolwentów uczestniczy w amatorskim ruchu artystycznym, wielu pokończyło też wyższe studia muzyczne. Są tacy, którzy grają nawet w bardzo znanych orkiestrach symfonicznych - podkreśla. Dziś mamy 107 uczniów i 13 pedagogów - sumuje.
Nauka prowadzona jest w dwóch działach: dziecięcym i młodzieżowym. W pierwszym trwa 6 lat, w drugim 4. Zajęcia odbywają się popołudniami, zazwyczaj dwa razy w tygodniu. Lekcje praktyczne prowadzone są indywidualnie. - Uczeń i jego mistrz - dopowiada dyrektor Kozioł. - Tylko w ten sposób można uczyć muzyki. Zawsze to nauczyciel dostosowuje swój czas do wolnych terminów swojego ucznia - zaznacza.

Uczniowie kształcą się na różnych instrumentach: skrzypcach, trąbce, klarnecie, fortepianie, akordeonie, gitarze i wielu jeszcze innych. Mają zajęcia z rytmiki, które prowadzi doktor nauk muzycznych z Częstochowy, zgłębiają muzyczne teorie.
W szkole jest kilkanaście wyciszanych materiałami dźwiękoszczelnymi pomieszczeń do zajęć indywidualnych. - Prowadzący zajęcia nie przeszkadzają sobie. Dźwięk jest w zupełności tłumiony, chyba że wydostaje się przez okna na zewnątrz - tłumaczy dyrektor. Są sale do nauczania teoretycznego, a w nich nowoczesny sprzęt muzyczny i audiowizualny. - Prowadzimy także płytotekę i małą biblioteczkę - dodaje. Na dole wyremontowano świetlicę dla rodziców czekających na swe pociechy, na wszystkich piętrach są ładne sanitariaty.
Od lat uczniowie szkoły podróżują. Najpierw wyjeżdżali do sal kameralnych Częstochowy, Opola, Katowic, Warszawy i Łodzi. Zaczęli także bywać na festiwalach chopinowskich, dobrze znają Łańcut i Duszniki. Jako cel swej pierwszej zagranicznej podróży wybrali Wiedeń, później zwiedzali również Paryż, miasta Norwegii i Anglii. - W sumie odwiedziliśmy już ponad 20 państw Europy i blisko 50 europejskich miast - mówi dyrektor Kozioł.
Od 1997 roku PSM organizuje Koncert Gorących Serc. - Rozpoczęło się od koncertu zorganizowanego tuż po powodzi stulecia. Dochód przeznaczyliśmy dla zaprzyjaźnionej szkoły muzycznej w Nysie - opowiada Józef Kozioł. - Od tego czasu co roku na koncercie tym spotykają się uczniowie, absolwenci, pedagodzy i rodzice naszych podopiecznych.

- Jakie mam marzenia? Chciałbym, aby szkoła przetrwała, utrzymała się mimo problemów finansowych. W tym roku na pomoce naukowe nie mam zabezpieczonych żadnych pieniędzy. A trzeba kupić przecież choćby kredę, tablicę, co dopiero jakieś instrumenty - żali się dyrektor. - Cieszy mnie jednak bardzo fakt, że nasi byli uczniowie przyprowadzają do nas swoje dzieci, że to już drugie pokolenie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska