Uczniowie muszą spędzić w szkole nawet 10 godzin dziennie

Redakcja
Małgorzata Uchnast i Jakub Szpiech z klasy 2i II LO w Opolu pokazują plan lekcji: – Właśnie staramy się przenieść historię i społeczeństwo z dziesiątej godziny lekcyjnej na wcześniejszą – mówią.
Małgorzata Uchnast i Jakub Szpiech z klasy 2i II LO w Opolu pokazują plan lekcji: – Właśnie staramy się przenieść historię i społeczeństwo z dziesiątej godziny lekcyjnej na wcześniejszą – mówią. Sławomir Mielnik
Uczniowie dostają do rąk plany zajęć i dowiadują się, że muszą spędzić w szkole nawet 10 godzin dziennie. - Inaczej się nie da - mówią dyrektorzy opolskich szkół.

Otrzymaliśmy plan, który przewiduje 10 godzin dziennie lekcji" - pisze w mailu do nto uczennica II LO w Opolu. "Większość osób dojeżdża, o takiej godzinie wielu nie ma nawet jak wrócić do domu! To niehumanitarne traktowanie ucznia i myślenie, że jesteśmy robotami. Mam nadzieję, że chociaż ktoś zrozumie naszą sytuację".

Wyśrubowane plany zajęć zaczynają się już w starszych klasach szkół podstawowych (nawet 8 godzin dziennie), ale faktycznie prawdziwe szaleństwo to siatki godzin w gimnazjach i liceach.

- Najgorzej mają nasi koledzy z klas drugich - po 10 godzin i okienka między lekcjami - mówi Kamil, uczeń klasy maturalnej II LO w Opolu. Sam zresztą ze swego planu zajęć nie jest do końca zadowolony. - Musiałem zrezygnować z jednego przedmiotu fakultatywnego, bo kolidował mi z innym, którym także byłem zainteresowany - wyjaśnia.

W sekretariacie II LO napotykamy delegację uczniów z klasy 2i. W rękach trzymają rozpisaną siatkę lekcji: codziennie 7-10 godzin.

- Negocjujemy zmiany, chcemy się uczyć dużo, ale nie tak długo. Proponujemy historię z dziesiątej godziny lekcyjnej przenieść na wcześniejsze okienko. Nasza nauczycielka też byłaby zadowolona, bo ma małe dziecko i nie chce nocą wracać do domu - mówią Małgorzata Uchnast i Jakub Szpiech z 2i. - Oby się udało.

Klas z planem rozpisanym na 8-10 godzin jest więcej. Druga a w tym liceum ma plan tak rozpisany, że w jeden dzień zajęcia kończą się na... dziesiątej lekcji, czyli przed 17.00.

Owszem, to nieobowiązkowa religia, ale jednak. Klasa 1b zaś - poza środą - ma po 8 godzin. W zespole szkół przy I LO w Opolu klasa 1a gimnazjum ma w poniedziałek na planie 9 lekcji. W nyskim Carolinum klasa 2a liceum - codziennie po 8 godzin.

- Inaczej się nie da. Uczniowie z tej samej klasy wybierają różne przedmioty rozszerzone, co powoduje, że musimy ich dzielić na grupy i jednocześnie łączyć z uczniami z innych klas, którzy dokonali podobnego wyboru. Tego się nie da zrobić bez okienek. A to wydłuża czas przebywania ucznia w szkole - mówią zgodnie dyrektorzy szkół.
Organizacja nauczania, szczególnie w drugich klasach licealnych, przeszła rewolucję. Młodzież ma do wyboru od dwóch do czterech przedmiotów na poziomie rozszerzonym. Ci, którzy marzą o ambitnych studiach, często wybierają ich maksymalną liczbę.

Organizowanie tych zajęć to problem szkół, zwłaszcza dużych. Do tego w liceum każdy rocznik idzie innym systemem. W pierwszych klasach wszyscy uczą się tego samego, trzecie klasy idą torem sprzed reformy, natomiast drugoklasiści są pierwszymi, których objęła reforma nauczania.

- Mam zapewnić licealistom zajęcia z maksimum 4 przedmiotów rozszerzonych, minimum 890 godzin w trakcie nauki w liceum. Są tacy, którzy wybierają maksymalne ilości zajęć, godzin, a tych robi się nawet 1000 - wyjaśnia Aleksander Iszczuk. - Uczniowie są ambitni i nie należy tego ograniczać.

Wybory licealistów dotyczące przedmiotów rozszerzonych powodują, że klasy się dzielą na grupy przedmiotowe, czasami trzeba łączyć grupy z różnych klas w jeden blok. To dodatkowo komplikuje plany lekcji, stąd bierze się konieczność okienek międzylekcyjnych. - Ale wciąż pracujemy nad siatką godzin - mówi dyrektor Iszczuk.

W czasie okienek uczeń powinien zostać w szkole. Ma do dyspozycji czytelnię, kawiarenkę, może pójść na obiad.

Mateusz Jasiński i Jakub Michałowski chodzą do klasy maturalnej o profilu matematyczno-informatycznym w II LO. Matematyki mają w sumie 8 godzin tygodniowo, a fizyki 5 godzin.
- To za mało, przydałoby się więcej - mówią. - Materiału do nauczenia jest tyle, że nie wiadomo, czy ze wszystkim zdążymy.

Więcej czasu w szkole muszą spędzać uczniowie w klasach dwujęzycznych lub z rozszerzonym programem nauczania języków.

W nyskim Carolinum klasa 2a ma codziennie na planie po 8 godzin - bo dołożono tygodniowo 5 godzin rozszerzonego niemieckiego - dla zainteresowanych uczniów. - Rozszerzony język to inicjatywa uczniów i ich rodziców - mówi wicedyrektor Magdalena Stachów.

Rekordy popularności wśród uczniów (i ich rodziców) biją oddziały dwujęzyczne w gimnazjach. Joanna Raźniewska, dyrektorka opolskiego III liceum i gimnazjum nr 9 z oddziałami dwujęzycznymi: - Jeśli chcemy, aby dzieci znały język angielski nie na poziomie "jak dojść do dworca", ale na specjalistycznym, musimy się pogodzić z tym, że poza programowym minimum będą miały 6 godzin języka dodatkowo tygodniowo oraz 3 godziny przedmiotów wykładanych w obcym języku. Te dodatkowe 9 godzin trzeba gdzieś na planie zmieścić. A nauka w klasach dwujęzycznych nie jest przecież obowiązkowa.
Dyrektor Raźniewska podkreśla:- Uczniów liceum czy gimnazjum nie traktujemy już jak małe dzieci - podkreśla.

Uczniowie, chcąc zapewnić sobie start na wyższe uczelnie, oczekują od szkół organizacji zajęć z przedmiotów o rozszerzonym programie nauczania wymaganych podczas rekrutacji na uczelnie. Chcą też kółek specjalistycznych. W I LO w Opolu prowadzone są na przykład zajęcia z języka angielskiego biznesu, z języka angielskiego medycznego czy z biologii medycznej oraz z retoryki i erystyki.

- Uczniowie, którzy myślą o studiowaniu architektury, wnioskują o wprowadzenie zajęć z rysunku technicznego - mówi wicedyrektor Dorota Wołyniec. - Skoro jest takie zapotrzebowanie, staramy się mu sprostać. Ale to też odbije się na planach.

Tym bardziej że do I LO dołączono teraz gimnazjum. Zamiast 460 uczniów jest ich obecnie ponad 700. A sal gimnastycznych czy pracowni naukowych nie przybyło.

Na plany lekcji i ambitne programy nauczania z niepokojem patrzą psycholodzy i pedagodzy: - To, że dzieci i młodzież szkolna cierpią powszechnie na depresję, nie jest przypadkowe - mówi dr Kamila Kasperska-Kurzawa, wykładowca psychologii i socjologii na wydziale prawa i administracji UO. - Ciągła presja związana z ocenianiem i walką o wysokie noty, realizacją ambicji swoich i rodziców, przepracowanie i, bywa, zawód z powodu niespełnionych ambicji to są właśnie powody depresji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska