Uczyć dziecko po niemiecku

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Mimo że mamy najliczniejszą w Polsce mniejszość niemiecką, języka Goethego uczy się u nas mniej uczniów niż w województwach przygranicznych.

ROZMOWA
Potrzebni są nauczyciele z Niemiec
Z Andrzejem Popiołkiem, starszym wizytatorem odpowiedzialnym za edukację dzieci i młodzieży mniejszości niemieckiej w opolskim kuratorium oświaty, rozmawia Krzysztof Ogiolda

- Jak pan ocenia liczebność i poziom nauczycieli niemieckiego w regionie?
- Nauczycieli generalnie nie brakuje, choć kadra ta często pozostaje "w ruchu". Pedagodzy przyjmują się do szkoły na rok lub dwa, a gdy mają szansę, odchodzą do pracy lepiej płatnej, czyli w praktyce niemal każdej poza szkołą. We wszystkich szkołach w województwie uczy dziś niemieckiego około 520 pedagogów miejscowych i 26 Niemców z zagranicy. Ich kwalifikacje są bardzo różne. Uczą absolwenci germanistyki, posiadacze licencjatu po nauczycielskich kolegiach języków obcych oraz posiadacze certyfikatów wystawionych przez Instytut Goethego lub tzw. małego dyplomu języka niemieckiego. Niektórzy dopiero te kwalifikacje zdobywają lub uzupełniają obowiązkowe kursy metodyczne.

- Jakie problemy wynikają z nauczania języka niemieckiego jako ojczystego?
- Podstawowy kłopot wynika z tego, że przytłaczająca większość uczących języka niemieckiego jako ojczystego sama poznawała go - także na studiach germanistycznych - jako język obcy, bo na razie żadna polska uczelnia nie kształci nauczycieli niemieckiego jako ojczystego. Tymczasem metodyka nauczania jest tu całkiem inna. Nie mamy w ogóle kadry, która może skutecznie uczyć młodzież, która uczy się niemieckiego jako ojczystego, przez ponad 10 lat, od przedszkola aż po szkołę średnią. Jest swoistą ironią losu, że uczyliśmy niemieckiego w regionie dużo i intensywnie, przez co część uczniów osiągnęła taką kompetencję językową, że nie bardzo wiadomo, co dalej z nimi robić.

- Czy ratunkiem mogą być nauczyciele z Niemiec?
- Zdecydowanie tak. Wykładowcy do kolegiów języków obcych i na uniwersytet trafiają już teraz w ramach wymiany akademickiej. W Niemczech działa też program wysyłania nauczycieli do pracy za granicą i kilku młodych, prężnych nauczycieli tą drogą pozyskaliśmy. Chciałbym wreszcie zareklamować nową edycję programu "Senior", w ramach którego mogą do Polski przyjechać z Niemiec emerytowani nauczyciele, by przez jeden rok (z możliwością przedłużenia) uczyć niemieckiego jako ojczystego. Do 22 kwietnia oczekujemy w kuratorium na zgłoszenia z gmin i powiatów, które chcą takiego nauczyciela zatrudnić i są mu w stanie zaoferować umeblowane mieszkanie i za nie zapłacić. Poza tym będzie on otrzymywał pobory jak nasi nauczyciele. Szkoła, która przystąpi do programu, tak długo może liczyć na nauczycieli-seniorów, jak długo będzie tego potrzebować.

Niemieckiego jako ojczystego uczy się dziś w 176 spośród 466 szkół podstawowych i w 35 na 158 gimnazjów na Opolszczyźnie. W ocenie Piotra Barona, prezesa Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego, w tym względzie nie możemy się równać choćby z gminami w Lubuskiem.
- One są bardzo bogate ze względu na handel przygraniczny. Dla tamtejszych samorządów zapłacenie za czwartą i piątą lekcję niemieckiego nie jest problemem - wyjaśnia Andrzej Popiołek z opolskiego kuratorium.

Równie ważny jak pieniądze jest fakt, że opolskiemu uczniowi język niemiecki ciągle przydaje się najczęściej raz w roku, na wycieczce albo na "besuchu" u rodziny. Bliżej granicy mówią nim codziennie na targowisku, w sklepie i na ulicy ze względu na kontakty ekonomiczne z Niemcami.
- Sam słyszałem, jak ekspedientka w sklepie najpierw mówi: Guten Morgen. Was wüenschen Sie?, a potem ewentualnie: Dzień dobry. Czego pan sobie życzy? Ludzie mają interes, by się uczyć, a samorządy forsę w kasie, by za to płacić - dodaje Bruno Kosak, wiceprzewodniczący TSKN. Jego zdaniem nasze samorządy są w tragicznej sytuacji finansowej.
- Kiedy zwracamy się do gmin zarządzanych przez mniejszość, by sfinansowały dodatkowe godziny niemieckiego jako ojczystego, słyszymy najczęściej: A z czego? Budżet nie jest z gumy - dodaje.

Wspólnym niepokojem mniejszości i kuratorium jest jakość nauczania niemieckiego. Szczególnie martwi brak w wielu miejscach w pełni wykwalifikowanej kadry i tym samym niski poziom lekcji.
- Wielu nauczycieli nie korzysta z oferowanych kursów i innych form rozwoju. Ludziom się nie chce, zwłaszcza kiedy zarabiają tyle, ile zarabiają, a jak dyrektor nikogo nie będzie miał za te pieniądze na ich miejsce, to i tak przedłuży z nimi umowę - uważa Piotr Baron.
Szczególnie cenieni, zwłaszcza do nauczania niemieckiego jako ojczystego, są pedagodzy z Niemiec. Zwykle zresztą chętnie do nas przyjeżdżają.
- Uczniowie są tu bardziej zdyscyplinowani niż w Niemczech i w tym sensie praca w Opolu jest przyjemniejsza i lepsza. Mam nadzieję, że ucząc niemieckiego jako języka serca, mam większą pewność, że tu moim uczniom przyda się on bardziej niż komuś, dla kogo jest to język obcy - mówi Klaus Kersting, nauczyciel z II LO w Opolu.
Kersting przyznaje, że najbardziej brakuje mu nie podręczników czy programów, ale wizji nauczania niemieckiego na Opolszczyźnie.
- Trudno pracować bez perspektywy, tylko "na dziś" - mówi.

Tę perspektywę ma wyznaczyć przygotowywana wspólnie przez Niemieckie Towarzystwo Oświatowe i kuratorium strategia nauczania niemieckiego. Prace nad strategią, która określi zadania polityków, samorządów, dyrektorów szkół i nauczycieli, są już zaawansowane. Ale problemów na co dzień nie brakuje.
Jednym z większych są programy nauczania i podręczniki, które uczniowie z mniejszości powinni dostawać za darmo od państwa polskiego. Powinni, ale w większości nie dostają. Po pierwsze dlatego, że nie ma pieniędzy, a po drugie często nie ma samych podręczników.
- W czasie kolejnych reform oświatowych było do opracowania tak wiele nowych programów i podręczników, że te do niemieckiego jako ojczystego zostały niestety zepchnięte w ministerialnej kolejce na sam koniec - przyznaje Andrzej Popiołek.
Mniejszość na Opolszczyźnie próbuje więc tworzyć programy i podręczniki sama. Bywa i tak, że ministerstwo nie płaci za podręczniki już gotowe.
- Zatwierdzone są podręczniki i ćwiczenia dla klas I-III. Zamówiliśmy 4100 egzemplarzy, a ministerstwo kupi 1286. Za resztę zapłacą rodzice - mówi Piotr Baron.
- Dlaczego brakuje pieniędzy na książki właśnie dla niemieckich dzieci? - pyta retorycznie dyrektor biura VdG Joachim Niemann. Według konwencji o prawach mniejszości, jej członkowie podręczniki do nauki języka ojczystego powinni otrzymywać za darmo.
W klasach I-III przynajmniej podręcznik i program są. Na innych poziomach nauczania trzeba z konieczności korzystać z podręczników niemieckich. Dobrych, ale nie pasujących do polskich programów.

Największy problem jest z książkami do biologii, geografii, sztuki czy matematyki dla szkół dwujęzycznych.
- Wytypowaliśmy polskie podręczniki, znaleźliśmy tłumaczy. Nie mamy tylko pieniędzy na przekład i druk - mówi Piotr Baron.
Aby ratować sytuację, Niemieckie Towarzystwo Oświatowe zaproponowało samorządom, by stały się członkami wspierającymi Towarzystwo, płacąc 5000 zł rocznie. Za to w ciągu kilku miesięcy otrzymałyby - na początek w postaci skryptów - podręczniki. Chęć udziału wyraził jeden samorząd.
- Jak mam 5 tysięcy w ręku, to nawet nie będę zaczynał - mówi Piotr Baron.
Wszystkie trudności nie mogą przesłaniać faktu, że - jak uważa Andrzej Popiołek - proces przywracania mniejszości jej języka ojczystego dobiega końca. Rośnie też świadomość znaczenia nauczania niemieckiego we władzach TSKN.
- Za półtora roku będziemy w Unii. TSKN już teraz musi myśleć o przesunięciu pieniędzy z pomocy niemieckiej dla mniejszości z infrastruktury komunalnej na edukację i kulturę. Musimy szybko zgłaszać taką chęć stronie niemieckiej. Gdybyśmy z 12 mln marek pomocy przeznaczyli rocznie tylko milion na edukację i kulturę, to zrobilibyśmy rewolucję - uważa Bruno Kosak. - Znajomość niemieckiego na Opolszczyźnie już znacznie się poprawiła, a młodych aż przyjemnie posłuchać. Szkoda, że jeszcze Niemcy nie zaostrzają kryteriów językowych wobec naszych ludzi, którzy tam pracują. Pracownika, który umie najwyżej zamówić piwo, łatwiej wyrolować - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska