Ukazał się niezwykły pamiętnik górnośląskiego żołnierza, który uczestniczył w Wielkiej Wojnie, a pochodził spod Zębowic

Milena Zatylna
Milena Zatylna
Dorota i Gerard Wonsowie dostali pamiętnik Alberta Adamskiego od zaprzyjaźnionego księdza. Przez wiele lat szukali kogoś, kto je opracuje i wyda.
Dorota i Gerard Wonsowie dostali pamiętnik Alberta Adamskiego od zaprzyjaźnionego księdza. Przez wiele lat szukali kogoś, kto je opracuje i wyda. Milena Zatylna
Gerard i Dorota Wonsowie z Zębowic kilka lat zabiegali o wydanie pamiętników Alberta Adamskiego z Kadłuba Wolnego, który uczestniczył w pierwszej wojnie światowej. Wreszcie się to udało.

Dorota i Gerard Wonsowie otrzymali rękopis pamiętnika od zaprzyjaźnionego księdza Bernarda Joszki, a ten od najmłodszego syna autora, księdza Józefa Adamskiego.

- Było to w 2009 roku – opowiada Gerard Wons. – Pierwszy plan był taki, aby książkę wydać w Niemczech w 100. rocznicę rozpoczęcia pierwszej wojny światowej. Niestety, nie udało się.

W końcu zapiskami Alberta Adamskiego zainteresował się dr Sebastian Rosenbaum, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

- Wykonał olbrzymią pracę, żeby je opracować – mówi Gerard Wons. – Choć zeszyt, w którym autor pisał, nie wygląda na pozór okazale, jednak litery są malutkie, a słowa pisane linijka w linijkę, więc materiału mnóstwo. W dodatku Adamski prowadził zapiski po niemiecku.

Książka ukazała się niedawno nakładem Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej w dwóch wersjach językowych. Nosi tytuł „Ze ściśniętym sercem w noc. Dziennik górnośląskiego żołnierza Wielkiej Wojny”.

- To unikatowa pozycja. Choć Adamski to nie Remarque, ale zacięcie do pisania miał, wszystko opisuje bardzo plastycznie – mówi Gerard Wons. – Jest to jedyny pamiętnik ukazujący tak dokładnie udział mieszkańca Górnego Śląska w tej wojnie.

Albert Adamski wyruszył na front 9 maja 1915 roku, powrócił z wojny w 1918 roku ze zrujnowanym zdrowiem.

- Przeszedł przez frontowe piekło. Walczył na wzgórzu Loreto, był pod Verdun, w Serbii, został ciężko ranny i to wszystko opisuje – opowiada Gerard Wons. – Jego zapiski są bardzo antywojenne, m.in. dlatego Gestapo wyrwało mu z zeszytu aż 80 stron.

Po wojnie Albert Adamski wrócił do Kadłuba Wolnego, ożenił się i przeprowadził do Łubnian. Zajął się kupiectwem, tak jak jego ojciec. Miał czworo dzieci. Zmarł w Łubnianach i tam też został pochowany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska