Ukraińcy mieszkający w Opolu obawiają się rosyjskiej inwazji. Czeka nas powtórka z 2014 roku?

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
Zapytaliśmy Ukraińców mieszkających w Opolu oraz absolwentów Uniwersytetu Opolskiego, którzy obecnie przebywają na Ukrainie, co czują w świetle groźby rosyjskiej inwazji zbrojnej na ich ojczyznę.
Zapytaliśmy Ukraińców mieszkających w Opolu oraz absolwentów Uniwersytetu Opolskiego, którzy obecnie przebywają na Ukrainie, co czują w świetle groźby rosyjskiej inwazji zbrojnej na ich ojczyznę. Karolina Misztal / Polska Press
Ukraińcy, którzy osiedli się na Opolszczyźnie, siedzą jak na szpilkach. Wojna nie jest dla nich czymś abstrakcyjnym. Już jej zasmakowali w 2014 roku. Teraz obawiają się przede wszystkim o swoją rodzinę i przyjaciół, którzy mieszkają na wschodzie Ukrainy. Groźba eskalacji konfliktu zbrojnego jest dziś bowiem bardzo realna.

Rosja zgromadziła ponad 100 tys. żołnierzy w pobliżu granicy z Ukrainą, a od ubiegłego tygodnia przerzuca swoje wojska na terytorium graniczącej z Ukrainą Białorusi – formalnie, w celu przeprowadzenia tam manewrów wojskowych.

Skład kontyngentu rosyjskiego, zwłaszcza obecność broni ofensywnej, systemów rakietowych i lotnictwa, budzi na Ukrainie niepokój wykorzystania tych sił w ewentualnej wojnie z Kijowem.

Także amerykańskie media, powołując się na ustalenia wywiadu, ostrzegają, że z kierunku białoruskiego Władimir Putin może próbować zająć Kijów.

Imperialistyczne zapędy Rosji

Zapytaliśmy Ukraińców mieszkających w Opolu oraz absolwentów Uniwersytetu Opolskiego, którzy obecnie przebywają na Ukrainie, co czują w świetle groźby rosyjskiej inwazji zbrojnej na ich ojczyznę.

- Wojna na Ukrainie trwa od 2014 roku. Dziś choć działania wojenne są mniej intensywne, to cały czas się toczą i giną tam ludzie. A od niedawna zagrożenie jest największe od lat. Moja dalsza rodzina mieszka w mieście Dniepr w południowo-środkowej części Ukrainy. Zachęcam ich do przyjazdu do Polski, do Opola, ale nie chcą opuszczać swojej rodzinnej miejscowości. Tutaj się urodzili i tutaj chcą zostać. Jak ostatnio powiedzieli, gdyby wojna wybuchła, Rosjanie skupią się na Charkowie i Odessie, czyli na terenach, na których mieszka większość osób rosyjskojęzycznych - mówi 34-letni Marko, który od pięciu lat mieszka w Opolu.

Jego zdaniem, działania Putina wymierzone są nie tylko w Ukrainę, ale we wszystkie państwa zachodnie, które poprzez groźbę agresji, chce zmusić do współpracy.

- Rosja, a wcześniej Związek Radziecki, zawsze miał zapędy imperialistyczne. To duży i rozległy kraj, który swoją siłę czerpie właśnie poprzez podbijanie kolejnych terenów. Niestety to jest taktyka Władimira Putina od kilkunastu co najmniej lat, którą możemy obserwować od 2008 roku, gdy zaatakował Gruzję. Nawet jeśli Putin nie chce zająć Ukrainy, bo obawia się odpowiedzi NATO, to sama groźba ataku spełnia swoją rolę. Uważam, że w ten sposób Putin próbuje znów stać się „rozgrywającym” w Europie, bo w ostatnim czasie Rosja znacznie straciła na znaczeniu - uważa Marko.

Zagrożenie wybuchem wojny jest prawdopodobne

Ukraińcy, z którymi rozmawialiśmy, nie chcą dopuszczać do siebie myśli o żadnej wojnie, jednak nie da się o niej nie myśleć, jeśli na ulicach można spotkać uzbrojonych żołnierzy.

Ilona Flora, absolwentka Uniwersytetu Opolskiego, która obecnie mieszka w Kijowie, tłumaczy, że choć życie toczy się tam normalnie, a ludzie codziennie chodzą do pracy, to niektórzy na wszelki wypadek gromadzą zapasy jedzenia i wody.

- Temat możliwej wojny jest teraz tematem numer jeden w ukraińskich mediach. Jeszcze miesiąc temu większość ludzi informację o możliwej wojnie traktowała jak nadmuchaną przez dziennikarzy plotkę. Uważaliśmy ją jak element politycznej gry Putina, ciąg dalszy wojny hybrydowej. Dzisiaj prawie wszyscy moi znajomi rozumieją, że zagrożenie jest realne, dlatego mieszkańcy czują się bardzo zdenerwowani - wyjaśnia Ilona Flora.

W ukraińskich mediach społecznościowych każdego dnia można spotkać informację, co zrobić w przypadku ataku ze strony Rosji - jakie spakować rzeczy i jakie zabrać dokumenty.

- Mieszkam w centralnej części Ukrainy, ale myślę, że też niebawem spakuję dokumenty, pieniądze i cenne rzeczy w jednym miejscu, by można było szybko wszystko zabrać ze sobą. Także pomimo wysokiego kursu dolara staram się kupić walutę na wypadek szybkiej inflacji, czy możliwego wyjazdu z Ukrainy, gdyby rzeczywiście doszło do ataku Rosji na nasz kraj - mówi była studentka z Opola.

Zwraca także uwagę, że pomimo napiętej sytuacji politycznej, wśród jej znajomych nie ma paniki.

- Dzięki doświadczeniu z 2014 roku ludzie wiedzą, jak wygląda życie w kraju, który musi się bronić przed najeźdźcą. Z tego powodu nikt nie szturmuje sklepów i nie wykupuje całego asortymentu, tylko logicznie przygotowujemy się na wypadek wojny. Do sklepów chodzimy jak zwykle co kilka dni, gromadzimy zapasy, ale z rozsądkiem, aby zabezpieczyć swoją najbliższą rodzinę - tłumaczy.

W razie ataku Ukraińcy chwycą za broń

Ilona Flora nie ma także wątpliwości, że gdyby doszło do kolejnej inwazji Rosji, obywatele Ukrainy stawiliby silny opór. Wskazuje, że ukraińska armia jest obecnie w dużo lepszej kondycji niż w 2014 roku, a pomoc państw zachodnich - większa niż przed laty.

- Ukraińcy nie poddadzą się rosyjskiej woli. Jesteśmy zdeterminowani i będziemy walczyć. Nie oczekujemy, że Zachód zrobi to za nas, ale cieszymy się z każdej zadeklarowanej pomocy. Od 2014 roku nasz naród się zjednoczył, mieliśmy czas na zreformowanie wojska i przez cały ten czas doświadczaliśmy agresji ze strony Rosji - podkreśla.

Jej zdaniem, gdyby doszło do ataku, ludzie nie będą uciekać z kraju, tylko staną w obronie ojczyzny.

- Większość z tych, którzy chcieli wyjechać, bo nie chcieli żyć w kraju doświadczonym wojną, już to zrobiło. Osobiście nawet w przypadku eskalacji konfliktu nie planuję wyjeżdżać, no chyba że w moim mieście, pod oknami będą ginąć ludzie. To tutaj na Ukrainie mam dom i rodzinę, dlatego nie jest łatwo to wszystko zostawić i wyjechać gdzieś, nie wiedząc, co czeka cię jutro. Oprócz tego, w miejscowości gdzie ja mieszkam, większość ludzi są prawdziwymi patriotami, którzy są gotowi bronić Ukrainy. Może inaczej jest na wschodnie kraju, gdzie z racji położenia geograficznego, ludność sympatyzuje z Rosją. Mam jednak nadzieję, że żadnej wojny nie będzie, ale w najgorszym przypadku, jeśli terytorium Ukrainy będzie pod władzą Rosji, powstanie duży ruch partyzancki, ponieważ Ukraińcy nigdy nie zgodzą się mieszkać w kraju pod rosyjską flagą. Jestem tego całkowicie pewna - dodaje Ilona Flora.

Rosyjska propaganda w polskim internecie

Dima, który do Opola przyjechał blisko dziesięć lat temu i obecnie pracuje jako kierowca w międzynarodowej firmie transportowej, w rozmowie z nto zwraca uwagę na pojawiające się od kilku tygodni w przestrzeni internetu antyukraińskie treści.

- Zastanawia mnie to, dlaczego akurat w momencie coraz większego napięcia na granicy ukraińsko-rosyjskiej, w polskiej sieci ludzie wypisują takie hasła? Jeszcze parę miesięcy temu ich nie było, a teraz jest ich naprawdę sporo. Ludzie w komentarzach pod artykułami naśmiewają się z ukraińskiej niepodległości, wypominają nam ciągle zbrodnie na Kresach dokonane przez UPA albo kwestionują nasze prawo do obrony granic – wskazuje.

Jak tłumaczy, do tej pory nie spotkał się na żywo z przejawem agresji czy złośliwości ze strony Polaków, jednak w internecie jest to sytuacja nagminna.

- Być może antyukraińskie nastroje podsycają w Polsce rosyjscy propagandyści, którzy w ten sposób chcą toczyć wojnę informacyjną. Nie byłaby to pierwsza taka sytuacja. Parę dni temu widziałem film na YouTube, gdzie mówiono, że Ukraina powinna zostać podzielona między Rosję a Polskę. Wydaje mi się, że celem Kremla jest właśnie stymulowanie w Polakach niechęci do Ukraińców, bo w ten sposób łatwiej usprawiedliwić ewentualną agresję – uważa Dima.

Czeka nas druga zimna wojna?

Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że konflikt na Ukrainie wpłynie na przyszłość całej Europy, a sytuacja przypomina tą z czasów „zimnej wojny”, gdy od rozpadu koalicji antyhitlerowskiej w 1947 roku i ustanowienia w Europie Środkowej wyłącznej strefy wpływów ZSRR - Stany Zjednoczone rywalizowały z blokiem wschodnim o wpływ na Starym Kontynencie.

A od tego, jak dogadają się w tym momencie, będą zależały najbliższe dekady całego cywilizowanego świata.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska