Ukryte zagrożenie

Rys. Andrzej Czyczyło
Rys. Andrzej Czyczyło
Wirusowe zapalenie wątroby typu C długo rozwija się bezobjawowo, podstępnie wyniszczając nasz organizm.

W Polsce, według danych Światowej Organizacji Zdrowia, żyje z tym schorzeniem ponad pół miliona ludzi, przy czym większość o tym nie wie. Wirus typu C został bowiem poznany i nazwany dopiero w roku 1989, a testy umożliwiające jego wykrycie powstały jeszcze później - na początku lat dziewięćdziesiątych. Dlatego oficjalnie w naszym kraju rozpoznano dotąd nie więcej niż 20 tysięcy przypadków tej choroby, ale, zdaniem specjalistów chorób zakaźnych i epidemiologów, najgorsze dopiero nas czeka.

- Najczęściej wirusowe zapalenie wątroby typu C jest wykrywane u ludzi dorosłych, starszych, które uległy zakażeniu kilkanaście, a nawet trzydzieści lat temu - wyjaśnia dr Robert Szyller, zastępca ordynatora oddziału zakaźnego szpitala w Nysie. - Choroba ta bardzo długo nie daje żadnych objawów, tylko rozwija się wyjątkowo podstępnie. Panuje przekonanie, że wiele z tych osób zaraziło się dawno temu wirusem C w trakcie przetaczania krwi, której jeszcze wtedy nie badano na jego obecność. A była to kiedyś bardzo popularna metoda, stosowana np. w leczeniu anemii. Ostatnio zaczyna się mówić o "cichej" epidemii WZW typu C. To jest epidemia, ale w sensie statystycznym. Bo dopiero teraz coraz więcej takich przypadków wychodzi na jaw, jest diagnozowanych.

Najpierw, przez pierwszych kilkanaście lat, choroba ta nie daje żadnych objawów. A potem mogą wskazywać na nią takie symptomy jak:
- ogólne osłabienie, częste uczucie zmęczenia
- brak apetytu, utrata wagi
- bóle brzucha, mdłości.
- Jest to drugi etap choroby, gdy jest jeszcze możliwość leczenia - zaznacza dr Robert Szyller. - Ale z drugiej strony, tego typu objawy są charakterystyczne także dla innych schorzeń, dlatego postawienie właściwej diagnozy może być utrudnione. Tymczasem, jeśli choroba nie jest leczona, to po 30 latach nieuchronnie prowadzi do marskości wątroby.
Najczęściej do zakażenia wirusem Hepatitis C, zwanym też w skrócie HCV, dochodzi przez krew. Natomiast inne sposoby (w tym drogą seksualną), są - zdaniem lekarzy - prawdopodobne. Natomiast w stu procentach nie zostało to udowodnione, choć trzeba się z tym liczyć.
- Dlatego 30 do 70 procent zakażeń jest zaliczanych do grupy tzw. idiopatycznych, gdyż nie jesteśmy w stanie stwierdzić, w jaki sposób do nich doszło - dodaje zastępca ordynatora nyskiego oddziału zakaźnego. - Przeprowadzenie wywiadu z pacjentem jest bardzo trudne, gdyż należałoby go wypytać o to, co się z nim działo 30 lat temu. Poza tym, jeśli ktoś miał przypadkowe kontakty seksualne z nieznajomymi osobami, to rzadko kiedy się do tego przyzna.

Przeciwko wirusowi HCV szczepionki jeszcze nie wynaleziono, choć prace nad nią cały czas trwają. Nie przynoszą one jednak powodzenia, gdyż wirus wywołujący ten rodzaj żółtaczki jest bardzo zmienny genetycznie i trudny do okiełznania.

Krew do zbadania
Osoby, które przed rokiem 1993 miały z jakiegoś powodu przetaczaną krew, powinny się przebadać. Bowiem wtedy krwi używanej do transfuzji jeszcze nie badano na obecność HCV. Obecnie w stacjach krwiodawstwa robi się to obowiązkowo.
W razie jakichś podejrzeń można też poprosić lekarza pierwszego kontaktu o skierowanie na wykonanie tzw. prób wątrobowych. Jeśli poziom jednego z oznaczonych enzymów AIAT jest wyższy od prawidłowego, to trzeba wtedy oznaczyć przeciwciała anty HCV - pozytywny wynik testu oznacza konieczność podjęcia leczenia.

Jak mogłaś(-eś) się zarazić?
- jeśli przetaczano ci krew przed rokiem 1993
- wykonywano ci zastrzyki sprzętem wielorazowym
- poddawałeś się zabiegom chirurgicznym, zabiegom i badaniom endoskopowym
- brałeś dożylnie narkotyki
- robiłeś sobie tatuaż
- miałeś przygodne kontakty seksualne
- jesteś dializowany
- jesteś pracownikiem służby zdrowia - zwłaszcza dotyczy to chirurgów, ortopedów, stomatologów, pielęgniarek, salowych, personelu stacji dializ
- jesteś homoseksualistą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska