ADRIAN LEWANDOWSKI, DOM NR 47
- Dorośli mają do nas pretensje, że nic innego nie robimy, tylko przesiadujemy na ławce. A co tu robić? Nie mamy gdzie pograć w piłkę, nie ma boiska do koszykówki. Chcielibyśmy mieć chociaż mały park dla siebie. Tam przychodziłaby młodzież i nikt by nie narzekał. Dobrze, że stadion Odry jest blisko.
ZYGMUNT WASILEWSKI, DOM NR 35
- To jest dla mnie oaza spokoju. Mam cudownych sąsiadów, pomagamy sobie nawzajem. Na administrację nie ma co narzekać. W miarę możliwości robią swoje. Chciałbym jedynie, żeby wymienili nam chodnik, bo jest zdewastowany. Cieszę się, że tutaj mieszkam, bo jest spokojnie i nie ma dużego ruchu.
JÓZEF RADOŃ, DOM NR 37
- Odkąd wyprowadziła się od nas grupa Rumunów jest spokojniej, ale to nie znaczy, że jestem zadowolony. Jak mam być, skoro z dachu nam cieknie, nie potrafią naszych bloków ocieplić, a domofonów jak nie było, tak nie ma. Zarządca potrafi tylko czynsze podnosić. Do tego, to on pierwszy a gdzie są remonty ?
SONIC MARKIEWICZ, DOM NR 55
- Najbardziej przydałoby się boisko do piłki nożnej, bo bardzo lubimy w nią grać. Poza tym nie mam powodu do narzekania. Wszędzie jest stąd blisko i to jest największy plus naszej ulicy. Jak zrobią boisko, to będę już całkiem zadowolony.
ZDZISŁAWA WIECZOREK, DOM NR 28
- Moją zmorą na tej ulicy jest plac zabaw, który wybudowali obok mojego bloku. Już nie mogę wytrzymać. Miał on służyć dzieciom, a stał się naszą niedolą. Popołudniami zbiera się tam młodzież. Palą papierosy, piją i przeklinają, aż uszy więdną. Wieczorami jest zmiana warty - przychodzą pijacy.
TADEUSZ CZYŻYK, DOM NR 37
- Zabrali nam płoty od ogrodzenia i teraz złodzieje kradną kwiatki z naszych ogródków. Moje na razie oszczędzili, bo jeszcze do końca nie rozkwitły. To taki mały problem, reszta jest ok. Wandalizmu i pijaństwa nie ma. Lokalizacja jest dobra, bo do najważniejszych dla nas miejsc, można kamieniem dorzucić.
TERESA SŁYCHAN, DOM NR 36 a
- Niedługo wykończę się psychicznie, bo mam istne piekło pod oknami. Miasto zrobiło tutaj plac zabaw, który jest pięć metrów od mojego budynku. Młodzież tutaj przychodzi i robią sobie libacje z dziewczynami. Już dwa razy miałam okno wybite.
I jeszcze te klatki obskurne, aż chce się płakać.
STANISŁAW KALICIAK, DOM NR 36
- Mamy problem z plagą gołębi. Mieszkańcy z sąsiedniej ulicy przychodzą, dokarmiają je, a te przesiadują później na naszym dachu i niszczą nam dachówki. Najgorsza jest jednak ta młodzież, która przesiaduje na ławkach. Piją i tłuką się do czwartej nad ranem. Tego nie da się po prostu wytrzymać.
EWA MISIUN, DOM NR 57
[obrazek9]- Dobrze mi się mieszka na naszej ulicy. Jest spokojnie, dużo zieleni, pełno ogródków. W lecie jest gdzie się opalać. Do klubów mam blisko, pływalnia i szkoła pod ręką. Nie ma tylko miejsca, gdzie młodzież mogłaby się spokojnie spotykać. Jestem zadowolona, że tutaj mieszkam.